KKND - Retrospektywa
Postapokaliptyczny RTS.
- Co za cholerny dzień. Nie dość, że mamy pilnować te głupie złoża ropy, to jeszcze od tego słońca przygrzało mi się piwo. Na szczęście, działa klima, bo fetor tego grubasa Jeffa byłby nie do zniesienia. A mówiła matka: idź na mechanika. Ale nie, synuś oczywiście mądrzejszy i zamiast dłubać przy pojazdach, to siedzę w tej parszywej dziurze - były to ostatnie myśli w życiu sierżanta Peytona. Wewnętrzny monolog został brutalnie przerwany przez ogromnego, zmutowanego skorpiona, który toksycznym jadem błyskawicznie spalił wóz bojowy oraz siedzących w nim żołnierzy.
Drugą połowę lat 90. ubiegłego wieku można śmiało określić złotym wiekiem gier strategicznych rozgrywanych w czasie rzeczywistym. Światło dzienne ujrzały wtedy takie klasyki, jak StarCraft, WarCraft czy seria Command & Conquer. Wydaje się, że te znakomite tytuły przysłoniły wiele świetnych, chociaż może nie tak rewolucyjnych produkcji. Jedną z takich nieco zapomnianych perełek jest Krush Kill 'n' Destroy stworzone przez nieistniejące już studio Beam Software.
Ze względu na tematykę KKND do dzisiaj pozostaje jedną z nielicznych strategii osadzonych w czasach postapokaliptycznych. Unikalny klimat zniszczonej wojną nuklearną Ziemi dosłownie wylewa się z ekranu już od pierwszej misji. Opustoszałe tereny, zrujnowane budynki i rozkładające się przy zanikających drogach wraki pojazdów od razu przywodzą na myśl krajobrazy znane z Mad Maksa. I to w całym spektrum różnorodności. Autorzy nie poszli na łatwiznę i nie ograniczyli widoków do piaskowych pustyń. Wprawdzie takowe również się tutaj znajdują, ale nie brakuje też pejzaży trawiastych, leśnych czy górskich.
„Ze względu na tematykę KKND do dzisiaj pozostaje jedną z nielicznych strategii osadzonych w czasach postapokaliptycznych.”
Całe postapokaliptyczne piękno stało się wynikiem toczonej przez ludzi wojny nuklearnej. W 2079 roku największe mocarstwa doprowadziły do zgubnego dla naszej planety starcia z wykorzystaniem broni masowej zagłady. Części ludzkości udało się zawczasu zejść pod ziemię, a dzięki zabranym ze sobą technologiom mogli prowadzić spokojny żywot.
Na powierzchni sprawy miały się zupełnie inaczej. Nieliczni ludzie, którym udało się przeżyć, zostali potwornie zdeformowani. Zachowali jednak resztki człowieczeństwa, co umożliwiło im między innymi podporządkowanie sobie ogromnych, zmutowanych zwierząt. Wiele lat po katastrofie ludzie żyjący pod ziemią, nazywani Ocalałymi, postanowili wyjść na powierzchnię, gdzie spotkali wrogo nastawionych Mutantów. W ten sposób rozgorzał kolejny krwawy konflikt, w którym zwycięzca może być tylko jeden.
Filmy przybliżające fabułę oraz cele kolejnych misji, jak żywo przypominają rozwiązania znane z serii Command & Conquer. Animowane przerywniki przeplatają się bowiem z wystąpieniami żywych aktorów. Całość prezentuje się znacznie ubożej, niż w produkcji Westwooda, ale autorzy nadrobili to sporą ilością gagów. Żartobliwy ton słychać zarówno w wypowiedziach aktorów oraz widać we wstawkach na ekranie. Trudno się bowiem nie uśmiechnąć, kiedy dowódca mówi o ważnej misji uratowania zaginionego człowieka, a w okienku obok wyświetla się partyjka w kółko i krzyżyk albo buźka robiąca głupie miny. Podobne wtręty pojawiają się niemal przed każdym zadaniem, za co twórcom należy się plus.
W samej grze nie ma już jednak miejsca na żadne śmiechy. Rozgrywka od początku zaskakuje szybkim tempem oraz wysokim stopniem trudności. Nie ma mowy o spokojnym rozbudowaniu bazy, okopaniu się i tworzeniu armii. Wróg atakuje często tuż po starcie rzucając do szturmu spore siły. Należy więc umiejętnie dysponować podległymi oddziałami i szybko zajmować strategiczne punkty, które pozwolą uzyskać przewagę nad wrogiem.
Aby zdominować rywala niezbędna jest ropa, stanowiąca zarazem jedyny surowiec w grze. Na mapie pojawia się w pewnych miejscach w postaci czarnej kałuży. Żeby z niej skorzystać trzeba stworzyć w takim punkcie budynek, a następnie postawić rafinerię, do której „czarne złoto" będzie przywożone ciężarówkami.
„Rozgrywka od początku zaskakuje szybkim tempem oraz wysokim stopniem trudności.”
Za zgromadzone surowce możemy rozbudowywać bazę stawiając między innymi koszary, fabryki maszyn czy laboratoria umożliwiające rozwijanie nowych technologii. Te ostatnie są niezbędne nie tylko do opracowania bardziej zaawansowanych jednostek bojowych, ale również takich technologii, jak na przykład radar. A jest to wynalazek o tyle ważny, że pozwala aktywować mini mapę, bez której jesteśmy zmuszeni do nieustannego przesuwania ekranu.
Przygotowane na potrzeby produkcji armie idealnie wkomponowują się w postapokaliptyczny świat gry. Ocaleni korzystają przede wszystkim z zaawansowanych technologii rozwijanych podczas pobytu pod ziemią. Oprócz kilku rodzajów piechoty zaopatrzonej między innymi w karabiny i wyrzutnie rakiet, dysponują również pojazdami. Od zwiadowczych motocykli, poprzez opancerzone wielozadaniowe samochody, kończąc na ciężkich czołgach.
Mutanci korzystają przede wszystkim ze zmutowanych zwierząt. Wprawdzie również posiadają w arsenale prymitywne pojazdy, ale ich główną siłą są przerośnięte, plujące jadem skorpiony czy ogromne kraby noszące na swoich grzbietach zabójcze wyrzutnie rakiet. Całość dopełniają mamuty z zamontowanymi na plecach działami. Jest więc w czym wybierać, a dowodzenie każdą ze stron zapewnia masę satysfakcji.
Sporo do życzenia pozostawia sztuczna inteligencja jednostek. Przeciwnik często wybiera sobie jedną jednostkę z naszej armii i goni ją na złamanie karku. Jeśli po drodze rozstawimy nasze oddziały, to całkiem często armia wroga jest dziesiątkowana, a sama nie zadaje żadnych obrażeń, bo podąża uparcie za wybranym celem. Podobnie jest zresztą z naszym wojskiem. Jeżeli nie wydamy bezpośredniego rozkazu ataku, to żołnierze mogą nie odpowiedzieć ogniem, nawet gdy zaatakuje ich przeciwnik.
Pomimo tego mankamentu w KKND gra się po prostu świetnie. To strategia czasu rzeczywistego w klasycznym i rewelacyjnym wydaniu. Zróżnicowane strony konfliktu, klimat czasów po wojnie nuklearnej oraz wymagające i niezwykle wciągające misje. Dla fanów RTS-ów po prostu pozycja obowiązkowa.