Koniec Telltale Games - jak studio doprowadziło do swojego upadku
Napisy końcowe.
W ostatnich dniach rynek gier obiegła dość nieoczekiwana informacja o zamknięciu studia Telltale Games. Choć twórcom interaktywnych seriali na bazie znanych i lubianych marek nie wiodło się najlepiej już od dłuższego czasu, to jednak mało kto przewidywał, że upadek deweloperów z San Rafael zostanie ogłoszony w trakcie trwającego czwartego sezonu The Walking Dead.
Na początku warto zaznaczyć, że powstałe w 2004 roku studio (pierwotnie nazwane Telltale, Incorporated) założyła trójka utalentowanych, byłych pracowników LucasArts - Dan Connors, Kevin Bruner i Troy Molander, więc byli to ludzie doświadczeni w tworzeniu gier przygodowych.
Kilka miesięcy później, wydali pierwszą grę pokerową - Telltale Texas Hold'em - mającą być testem ich autorskiego silnika, na którym studio chciało oprzeć przyszłe tytuły. Co ciekawe, była to jedyna produkcja, na potrzeby której stworzono własne postacie. Późniejsze pozycje w dorobku deweloperów bazowały na franczyzach.
Telltale Games bardzo zależało na kontynuowaniu prac nad anulowaną przez LucasArts przygodówką Sam & Max: Freelance Police, jednak nie udało im się uzyskać na to zgody. Posiadając spory zastrzyk gotówki od prywatnych inwestorów, doszli do porozumienia z twórcą komiksów o Samie i Maksie, rozpoczynając pracę nad inną grą z tytułowymi bohaterami w roli głównej.
Tak narodziła się pierwsza pozycja wydawana w odcinkach. U nas Sam & Max: Sezon 1 znane jest przede wszystkim z rewelacyjnego dubbingu duetu Wojciech Mann i Jarosław Boberek. Twórcy postanowili pójść za ciosem, produkując i wydając kolejne tytuły, dzieląc je na epizody.
Pierwszy prawdziwy sukces finansowy firma odnotowała w 2010 roku, kiedy to na rynku pojawiła się przygodówka na bazie filmu „Powrót do przyszłości”. Back to the Future: The Game sprzedało się naprawdę dobrze. Telltale zarobiło około dziesięciu milionów dolarów.
Absolutnym hitem okazał się wydany dwa lata później pierwszy sezon The Walking Dead, bazujący na komiksach o tym samym tytule. Historię Lee i Clementine w ciągu dwudziestu dni zakupiło ponad milion graczy, zaś od momentu premiery (według danych serwisu SteamSpy z listopada 2017 roku) nabyło ją ponad trzy i pół miliona osób. Widząc szerokie zainteresowanie tytułem i przyjętym modelem wydawniczym, Telltale Games zadecydowało o kontynuowaniu przyjętej strategii.
Szefowie firmy zaczęli snuć dalekosiężne i bardzo ambitne plany.
Wkrótce po The Walking Dead ukazało się świetne The Wolf Among Us - produkcja osadzona w klimatach noir, a niedługo potem drugi sezon przygód Clementine oraz przezabawne Tales from the Borderlands na podstawie serii gier studia Gearbox Software. Wtedy właśnie szefowie firmy zaczęli snuć dalekosiężne i bardzo ambitne plany, by wykorzystywać licencje m.in. od Warner Bros., Marvela czy HBO.
Tymczasem, choć Telltale Games nie ma w swoim dorobku gier słabych i naprawdę chłodno przyjętych przez prasę, to jednak zainteresowanie ich tytułami wśród graczy systematycznie malało. Minecraft: Story Mode, który mimo wszystko na siebie zarobił, nie przekroczył progu pół miliona sprzedanych kopii, zaś kolejne produkcje zaliczały coraz większe niepowodzenia.
Spadek zainteresowania odnotował kluczowy dla studia projekt - trzeci sezon The Walking Dead nie odniósł spektakularnego sukcesu, znajdując zaledwie pół miliona nabywców. Najgorzej wygląda sytuacja z grami o Batmanie, które okazały się finansową katastrofą. Mizerne wyniki nie pozwalały nawet na zwrot kosztów produkcji.
Telltale Games padło ofiarą własnego pomysłu. Firma podjęła decyzję o produkcji bliźniaczo podobnych do siebie gier, w których zmieniała się jedynie fabuła i uniwersum. Wszystkie tytuły od czasów pierwszego sezonu o żywych trupach działały na tym samym silniku i oparte były na prawie identycznym koncepcie - tworzeniu interaktywnych seriali, w których gracze podejmują istotne decyzje, wpływające na przebieg fabuły, z niewielkim naciskiem na eksplorację czy gameplay.
Sytuacji nie poprawiał brak innowacji w kolejnych produkcjach. Bazowanie na tych samych rozwiązaniach szybko nużyło, zaś rozgrywka w ogóle nie stanowiła wyzwania. Interesująca opowieść, w bardziej lub mniej lubianym uniwersum, okazała się niewystarczająca. Nierzadko pojawiały się głosy, że podejmowane przez gracza decyzje, tak szumnie określane przez twórców jako ważne dla historii, tak naprawdę niewiele wnosiły do przebiegu opowieści.
Twórcy nieszczególnie słuchali swoich fanów.
Problematyczny na dłuższą metę okazał się również nużący, a nawet irytujący model dystrybucji w odcinkach. Na początku, choćby w przypadku The Walking Dead, taki system publikacji wydawał się intrygujący. Oczekiwanie na kolejny niezbyt długi epizod burzyło jednak dynamikę narracji i powodowało, że gracz zapominał o wydarzeniach z poprzedniego sezonu.
Często więc wielu graczy wstrzymywało się z zakupem, aż światło dzienne ujrzał kompletny sezon. Do tego czasu gry zdążyły zanotować już kilka obniżek cenowych, a nawet wylądować w rozmaitych paczkach do kupienia za naprawdę niewielkie pieniądze. Widząc takie podejście wydawcy, gracze zbroili się w cierpliwość, rezygnując z zakupu na premierę.
Trzeba przy tym podkreślić, że twórcy nieszczególnie słuchali swoich fanów. Zamiast skupić siły na długo wyczekiwanym drugim sezonie The Wolf Among Us, studio inwestowało w marki takie jak Batman czy Strażnicy Galaktyki, nie zwracając uwagi na krytykę. Niewykluczone jednak, że w grę wchodziły także bardzo niekorzystne umowy licencyjne z partnerami biznesowymi, choćby dotyczące terminów realizacji.
Nie pomogło także produkowanie i wydawanie kilku gier jednocześnie. W szczytowym okresie w Telltale Games pracowało dwieście pięćdziesiąt osób, co robi wrażenie, zwłaszcza że nadal mówimy przecież o niezależnym deweloperze, który nie produkuje gier z segmentu wysokobudżetowego. Przy słabnącej sprzedaży i znacznie mniejszych wpływach, a także rosnących opłatach licencyjnych, studio zaczęło borykać się z płynnością finansową.
Wraz z końcem Telltale Games, umarła nadzieja nie tylko na nowe przygody w uniwersum Baśni czy Borderlands, ale też na finał losów Clementine. Ostatni sezon The Walking Dead nie zostanie ukończony, zaś niedawno opublikowany drugi odcinek ma być ostatnim, pozostawiając tym samym historię ze świata żywych trupów rozgrzebaną i pełną luk. W studiu zostało dwadzieścia pięć osób, pracujących nad Minecraftem dla Netfliksa i doglądających spraw firmy. Po ukończeniu prac, również one będą musiały znaleźć nowe zatrudnienie.
Telltale zapewne padło ofiarą nietrafionych decyzji i efektu zmęczenia materiału. Zbyt późno postanowiono o zmianie wysłużonego już silnika - gra na podstawie serialu Stranger Things miała być tworzona w Unity (Netflix aktualnie szuka innego dewelopera, które podejmie prace nad tytułem).
Zamknięcie studia to jednak przede wszystkim strata dla miłośników interaktywnych gier. Opowieści autorów The Walking Dead miały w sobie to „coś”, co potrafiło przykuć do ekranu i trzymać w napięciu, aż do napisów końcowych. Teraz te napisy wyświetliły się dla samego Telltale Games.