Koniec z cichymi zabójstwami? Assassin's Creed Ragnarok i topór zamiast ukrytego ostrza
Seria może już nie powrócić na dawne tory.
Doniesienia o Assassin's Creed Ragnarok pozwalają zrozumieć, w jakim kierunku zmierza seria o zakapturzonych zabójcach. Duch cyklu, tak bardzo wyraźny w poprzednich odsłonach, prawdopodobnie bezpowrotnie zniknie.
Wikingów nie kojarzymy raczej z subtelnością i cichymi zabójstwami. Nordycki wojownik to w wyobrażeniu wielu osób brutalna, umięśniona postać, najeżdżająca i paląca wioski oraz mordująca mieszkańców.
„Działamy w cieniu, by służyć światłości” - już wizerunek spartańskiego wojownika z Assassin's Creed Odyssey nie współgrał ze słowami wypowiedzianymi przez Altaira, bohatera pierwszej części serii. Okładka nie przedstawiała przecież „klasycznego” asasyna, a wojownika w ciężkiej zbroi i hełmie, trzymającego w dłoniach broń.
Ubisoft musiał się więc zorientować, że znacznie większa liczba graczy woli utożsamiać się z typowym wojem, rozbijającym czaszki młotem i rozpłatującym wrogów toporem niż cichym zabójcą. Oczywiście możliwość grania „w cieniu” nadal istnieje - i prawdopodobnie pozostanie również w Ragnarok. Wyraźnie widać jednak kierunek, w którym podąża seria.
Pozostaje jeszcze kwestia magicznych mocy i nadnaturalnych zdolności bohatera - cech, których próżno było szukać w serii jeszcze kilka lat temu. Podobne elementy mają powrócić w części z wikingami, być może jeszcze silniej niż dotychczas. Spotkamy bowiem podobno nordyckich bogów i skorzystamy z Mjolnira, czyli legendarnej broni Thora.
Co ciekawe, system walki ma przypominać potyczki z Origins i Odyssey. To zaskakujące wieści, bo zgodnie z dotychczasowym schematem, Ragnarok powinien wprowadzić istotne zmiany, które pojawiały się w cyklu zawsze po wydaniu dwóch głównych odsłon.
Mowa o pierwszej i drugiej odsłonie serii, trzeciej i czwartej, Unity i Syndicate, a na końcu Origins i Odyssey - każda z par wprowadzała kolejne rewolucyjne zmiany, jednak tym razem ma być inaczej.
Skoro walka będzie niemal identyczna, pozostaje liczyć na poprawienie mocno uproszczonego w ostatnich odsłonach systemu parkouru, czyli swobodnego poruszania się m.in. po budynkach.
Origins i Odyssey to doskonałe produkcje, zapewniające zabawę na wiele godzin. Warto jednak zdać sobie sprawę, że Ubisoft prawdopodobnie nigdy nie wróci już do „klasycznej” struktury gier z serii.