Konsole przenośne mają teraz inną rolę niż kiedyś - dlatego nie potrzebują exclusive’ów
Małe komputery i streaming.
OPINIA | Nigdy nie pogodziłem się do końca z przegraną konsol przenośnych w walce z podbijającymi rynek gier smartfonami ponad dekadę temu. Oczywiście nie jestem tym faktem zaskoczony. Posiadanie telefonu, odtwarzacza muzyki i konsoli do gier w jednym urządzeniu to ogromna wygoda i oszczędność miejsca. Mimo to, w moim odczuciu przenośna rozgrywka smakuje lepiej na dedykowanym do tego sprzęcie.
Dobrze zaprojektowane przyciski i analogi biją na głowę ekran dotykowy czy też doczepiany kontroler. Sęk w tym, że mojego zapału nie podzielili producenci sprzętu, którzy rynek handheldów po prostu porzucili.
Najlepszy przykład tego zjawiska stanowi Sony, które po sukcesie całkiem rewolucyjnego PSP wydało w 2011 roku Vitę. Choć konsola miała silne podzespoły i kilka tytułów, których oprawa nawet obecnie nie stanowi powodu do wstydu, szybko zniknęła w mrokach dziejów, pozbawiona wsparcia ze strony twórców gier. W swojej kolekcji posiadam egzemplarz Vity, który uruchamiam od czasu do czasu i choć bawię się dobrze, ciężko nie zauważyć, że liczba ciekawych produkcji w porównaniu do PSP jest mizerna.
Przez kilka następnych lat największym śladem obecności konsol przenośnych na rynku były kolejne iteracje Nintendo 3DS. Zmiana nastąpiła dopiero w 2017 roku, gdy swą premierę miał Switch. Najnowsza propozycja japońskiej firmy nie była jednak czystym handheldem, a hybrydą łączącą przenośne granie ze stacjonarnym. Głównym atutem konsoli była możliwość kontynuowania poza domem rozgrywki rozpoczętej na kanapie. W tamtym czasie wydawało mi się to jedynie nowinką, kolejnym szaleństwem Nintendo na miarę GamePada WiiU czy wyświetlającego głębię ekranu 3DS-a.
Drugie mocne uderzenie na rynku przenośnej rozgrywki nastąpiło w 2022 roku, gdy Valve wydało Steam Decka, przenośny komputer umieszczony w bryle ze wbudowanymi przyciskami i analogami rodem z kontrolerów. Każdy dobry sprzęt zawsze ma swoich naśladowców, więc dość szybko pojawiły się konkurencyjne rozwiązania od Asusa, Lenovo, niedługo swój sprzęt zaprezentuje także MSI. Sony również dołączyło do zabawy, wydając PS Portal - konsolę opartą wyłącznie na streamingu z użyciem funkcji Remote Play. Można by rzec: handheldy powróciły! Przyczyna zwiększonego popytu na urządzenia przenośne nie jest jednak taka oczywista.
Głównym atutem starszych konsol przenośnych była możliwość spędzenia czasu z ulubionymi bohaterami również poza domem. Przemierzanie dżungli jako Nathan Drake podczas jazdy autobusem bawiło po stokroć, chociażby ze względu właśnie na okoliczności, w których możemy grać. Co jednak ważne, handheldy otrzymywały w tamtym czasie dedykowane produkcje. Oczywiście pojawiały się wśród nich porty ze stacjonarnych urządzeń lub remastery, ale wciąż były to gry zaprojektowane specjalnie pod dane urządzenie.
Inaczej ma się sprawa z obecnymi handheldami. Są to urządzenia duże, masywne i o krótszym czasie działania na baterii. Pozwalają one jednak w pełni korzystać z naszej biblioteki gier ze stacjonarnej platformy i kontynuować rozgrywkę rozpoczętą przed monitorem lub telewizorem. Mogę zagrać przykładowo w Marvel's Spider-Man na PC, a potem, gdy trochę się rozleniwię, rozłożyć się na kanapie i kontynuować ratowanie Nowego Jorku w pozycji półleżącej. Dzięki przechowywanym w chmurze zapisom lub streamingowi niezależnie od miejsca mamy do czynienia z tą samą grą, którą zostawiliśmy w domu na komputerze. Wydawać by się mogło, że stanowi to krok w tył względem starych konsol przenośnych. Brak ekskluzywnych tytułów nie brzmi przecież zbyt zachęcająco.
Tak właśnie myślałem, ale byłem w błędzie. Obserwując członków rodziny i inne bliskie osoby, zauważyłem, że możliwość kontynuowania rozgrywki w dowolnym miejscu w dużej mierze stanowiła główny argument przemawiający za zakupem handhelda. Dorosłe życie często sprawia, że ciężko znaleźć czas na spędzenie wieczoru przed konsolą lub komputerem. W dobie miniaturyzacji i coraz szybszego internetu mobilnego współczesne handheldy pozwalają na znalezienie tej chwili na grę, której tak często nam brakuje.
Sądzę, że po dłuższej nieobecności handheldy powróciły, ponieważ pojawiły się nowe potrzeby ze strony graczy, które należało zaspokoić. Do prostych gier służących zabiciu czasu w komunikacji publicznej wciąż w zupełności wystarczy smartfon. Posiadacze konsoli lub bogatej biblioteki gier na PC często nie potrzebują nowych produkcji na kolejnej platformie, a czasu na ukończenie już zakupionych i zalegających na półce tytułów. I w takiej roli obecne handheldy sprawdzają się świetnie.