„Korporacje mają nas gdzieś”. Branża ostro krytykuje Take-Two za zamknięcie dwóch studiów
W tym samym czasie dyrektorzy otrzymują sowite premie.
Wieści o szykowanym przez Take-Two zamknięciu dwóch zasłużonych studiów odbiły się w sieci szerokim echem i wywołały powszechne oburzenie wśród osób związanych z branżą gier. Deweloperzy publikują słowa wsparcia dla zwolnionych twórców i w ostrych słowach krytykują zarząd wydawcy.
Przypomnijmy, że Take-Two zapowiadało zwolnienia już w połowie kwietnia, jednak nikt nie spodziewał się, że redukcja etatów dotknie także dwóch docenionych firm - brytyjskiego Roll7, autorów m.in. serii OlliOlli oraz Rollerdome, a także Intercept Games, czyli autorów Kerbal Space Program 2.
„Wielkie korporacje zawsze mówią tyle o ludziach, kulturze, elemencie ludzkim, pracy zespołowej i dumie. A kiedy wyniki finansowe przestają być zadowalające, to doprowadza to do masowych zwolnień, a element ludzki jest bezceremonialnie odrzucany. Maska opadła, korporacje mają nas gdzieś” - skomentował na sprawę Michael Douse, szef działu publikacji ze studia Larian.
„Możesz stworzyć grę niezależną nominowaną do nagrody Golden Joystick, która ma oceny 9/10 u IGN i na Steamie, zdobywasz nagrodę BAFTA dla najlepszej brytyjskiej gry, przynosisz zyski, a megakorporacje i tak cię zamkną” - dodaje Del Walker, weteran branży i członek jury nagród BAFTA.
„Roll7 dostarczyło nam w 2022 roku nie jedną, ale aż dwie gry nominowane do tytułu GOTY. Naprawdę nie mogę sobie wyobrazić jak bardzo zawiedzeni muszą teraz być. Całkowicie okrutna i niespodziewana decyzja” - pisze z kolei dziennikarz branżowy Jake Green.
Jako pokłosie całej sytuacji w sieci zaczęły krążyć także przypomnienia na temat tego, ile wynoszą zarobki dyrektora generalnego Take-Two Straussa Zelnicka. Biznesmen w zeszłym roku otrzymał znaczną premię, podnosząc swoją wypłatę z 16 milionów dolarów do 42 milionów dolarów.
„Czas na kolejny odcinek przygnębiającej matematyki i korporacyjnej chciwości. Biorąc pod uwagę raporty finansowe i informacje z LinkedIna, w Intercept pracowało 70 osób, a w Roll7 kolejne 60. Te 130 osób zarabiało rocznie po 75 tys. dolarów, co daje niecałe 10 milionów dolarów. Więc za mniej niż jedną czwartą wynagrodzenia jednego człowieka można było zapewnić utrzymanie wszystkim deweloperom przez rok” - wylicza Alanna Smith z organizacji Future of Play.
„Przypominam, że przynajmniej dwójka dyrektorów Take-Two przyznała sobie w zeszłym roku premię w wysokości 70 milionów dolarów. Pieniądze, które mogłyby pomóc autorom nagradzanych gier znacznie bardziej się rozwinąć wylądowały w kieszeni kilku ludzi. Szczere wyrazy współczucia dla ekip Roll7 i Intercept” - pisze z kolei Lauren Kaye, prowadząca popularny podcast She Plays.
Pojawiają się także głosy, że Take-Two zapewne pobije kolejny rekord sprzedaży i zarobków przyszłoroczną premierą wyczekiwanego GTA 6, dlatego zamknięcie dwóch utalentowanych zespołów, aby spółka mogła zaoszczędzić jeszcze trochę pieniędzy, wydaje się co najmniej kontrowersyjnym ruchem.
„Rozbieżność między kulturą pracy a wynikami finansowymi w branży gier robi się coraz większa, a do tego co chwila dowiadujemy się o redukcjach stanowisk - i będzie ich coraz więcej. Nadchodzą trudne czasy dla twórców gier” - komentuje doświadczony dziennikarz branżowy Steffan Powell