Skip to main content

Kulisy powstania i upadku programu Escape

„Nie wiedzieliśmy, że jest popularny.”

- Nie wiedzieliśmy, że jest popularny - mówi dziś Emil Leszczyński, współtwórca programu Escape, nadawanego w latach 1996 - 1998 w telewizji Polonia 1. Nigdy wcześniej i nigdy później nie powstał w Polsce tak autentyczny, zabawny i świetnie zrealizowany program telewizyjny o grach wideo. Escape, z niezapomnianym głosem Tomasza Knapika, wywarł ogromny wpływ na całe pokolenie graczy. Jak powstał, i dlaczego upadł?

W 1995 roku krajobraz mediów, zajmujących się grami wideo, tworzyła w Polsce przede wszystkim prasa. Przed telewizorami siadało się rzadko, by oglądać w TVP takie programy jak Joystick czy Telekomputer. Ze względu jednak na ich koncepcję, bardziej doświadczony - choć wciąż nastoletni - gracz szukał treści bardziej przypominających to, co można było odnaleźć w Secret Service, Top Secret czy Świecie Gier Komputerowych.

Dokładnie w tym roku w siedzibie Spółdzielni „Bajtek” na Ursynowie pojawił się Konrad Kwiatkowski. - Chciałbym przenieść formułę Top Secretu do telewizji - oznajmił.

*

Ktoś poinstruował Konrada, aby przeszedł do drugiego budynku, do redakcji Top Secretu i porozmawiał z redaktorem naczelnym, którym wówczas był już Marcin Borkowski.

- Borek był sceptycznie nastawiony do pomysłu. Równolegle rozmawiał z Haszakiem o przygotowaniu programu o grach dla Canal Plus, więc przekierował Konrada na mnie - opowiada Emil Leszczyński, wówczas jeden ze stałych współpracowników czasopisma, tworzących tzw. „Zepsół”.

Konrad oferował telewizyjny know-how i dostęp do sprzętu, na którym można byłoby montować i nagrywać program. Emil dostrzegł w projekcie potencjał, choć pierwotnie koncepcja odbiegała od tego, za co później widzowie pokochali Escape.

Escape wyróżniały pisane w stylu czasopisma Top Secret opisy gierZobacz na YouTube

- Pierwszą inspiracją był brytyjski program Games World - wyjaśnia. - W tej konwencji pisałem wstępny scenariusz i taki program chciałem stworzyć. Niestety, w tamtych czasach na coś takiego mogłaby sobie pozwolić wyłącznie TVP.

Games World był nadawanym w latach 1993-1998 na Sky One show o grach z udziałem publiczności, z którego zresztą inspirację czerpali także twórcy Joysticka czy Telekomputera.

W związku z brakiem odpowiednich środków i zasobów, twórcy Escape musieli postawić na minimalizm - prostotę formy, w której siłą programu staje się obraz i czytany przez lektora tekst. Jak się okazało, miało to istotny wpływ na późniejszy sukces programu.

Od rozmowy na Ursynowie minął miesiąc. Nagle Konrad zadzwonił do Emila i powiedział, że muszą szybko przygotować scenariusz i nagrać pilotażowy odcinek. W tym czasie Polonia 1 zmieniała ofertę, stawiając na emisję programów tworzonych w Polsce. Konrad chciał zaproponować włączenie Escape do ramówki stacji.

Najpierw jednak trzeba było przygotować scenariusz i nakręcić pilota.

*

Panowie szybko podzielili się pracą. Emil napisał w całości pierwszy scenariusz, wybrał trzy gry do opisu oraz to, co ma zostać z nich sfilmowane.

- Dialogi napisałem kilka godzin przed zdjęciami. Pierwszy program pilotażowy nagraliśmy w montażowni przy komputerach Avid - wyjaśnia. - Zresztą, na pierwszych zdjęciach dowiedziałem się, że napisałem około 10-krotnie za dużo tekstu. Wszystko trzeba było upraszczać, ponieważ na wizji naturalniej wychodzą zdania budowane za pomocą podstawowych słów. Nie znaliśmy przecież żadnych standardów czy norm. To, co przygotowałem było spontaniczne i szczere.

Co ciekawe, pilotażowy odcinek czytał Konrad.

- Obaj nie byliśmy zadowoleni z efektu i ze względu na stałą współpracę studia taty Konrada z Tomkiem Knapikiem, naturalnym było zaproponowanie, żeby Tomek profesjonalnie czytał komentarz także do Escape - co się okazało strzałem w dziesiątkę.

„Ze względu na stałą współpracę studia taty Konrada z Tomkiem Knapikiem, naturalnym było zaproponowanie, żeby Tomek profesjonalnie czytał komentarz także do Escape - co się okazało strzałem w dziesiątkę.”

Jeden z późniejszych odcinków Escape - obecnie na YouTube'ie dostępnych jest kilkanaście epizodów. Miłośnicy programu przegrywają je ze starych kaset VHS.Zobacz na YouTube

Po przygotowaniu pilota, pozostało przekonać Polonię 1.

- Pamiętam dzień, gdy Konrad pojechał na spotkanie do siedziby stacji, żeby rozmawiać o wejściu z programem w ramówkę - wspomina Emil. - Wyposażyliśmy go w mega nowoczesne urządzenie, jakim był na tamte czasy pager, i umówiliśmy się, że podczas spotkania otrzyma wiadomość, że inna telewizja chce nasz program. To było takie teatralne, ale zadziałało i zrobiło wrażenie - trzeba pamiętać, że dopiero za kilka lat weszły do Polski komórki. Program, od razu po pierwszym spotkaniu, został wpisany do ramówki Polonii 1.

Tak naprawdę, żadna inna stacja nie była wówczas zainteresowana Escape, a Polonia 1 oferowała dobre warunki - dwa 30-sekundowe bloki sponsorskie i trzy minuty reklam do dyspozycji.

Nikt już nie pamięta, kiedy dokładnie został wyemitowany pierwszy odcinek.

- Prawdopodobnie był to początek 1996 roku - przekonuje Emil Leszczyński. I dodaje z naturalną dla siebie refleksją: - Jest jedno miejsce, gdzie mogą być jeszcze ślady po tej informacji, ale nie zdziwię się, jeżeli niedługo usłyszymy, że nastąpiła tam nagła katastrofa budowlana z udziałem nielegalnych robotników z krajów EWG, a w okolicznych barach skwaśniało mleko.

Pełen obaw rezygnuję ze śledztwa dziennikarskiego.

*

Na początku redakcja Escape mieściła się w domu Emila Leszczyńskiego. - W zasadzie w domu moich rodziców na Jelonkach, gdzie zajmowałem pokój. Później wynajęliśmy biuro pod studiem taty Konrada, gdzie montowaliśmy program, spotykaliśmy się z autorami i zgrywaliśmy obrazy z gier - wyjaśnia.

W połowie lat 90. nie tylko nie było jeszcze YouTube'a. Nadawanie programu ruszyło przed powstaniem samego Google i premierą pierwszej karty graficznej 3D - Voodoo.

Dziś Emil Leszczyński prowadzi firmę poligraficzną, a jego pasją są rajdy samochodowe. Wciąż jednak myśli o powrocie do mediów o grach wideo.

- Mierzyliśmy się ze wszystkim, co tylko było możliwe. Wszystko musieliśmy wymyślać od początku - wspomina Emil. - Wyzwaniem było zgrywanie obrazu z ekranu monitora na kasety BetaCam, który były standardem w telewizji. Później znaleźliśmy rozwiązania technologiczne jak nagrywać obraz bezpośrednio z karty komputera na magnetowid. Ale początki były wyzwaniem, z którym na szczęście poradził sobie Konrad, dobierając na oko częstotliwość, żeby nie było pasów na nagranym obrazie z monitora.

Innym problemem we wczesnej fazie produkcji było przestawienie się z opisów gier, przygotowywanych do Top Secretu, na tworzenie tekstu, który będzie czytany do programu telewizyjnego.

- Tu z kolei wyzwaniem było połączenie obrazu z czytanym tekstem. Wymagało to dzielenia całych fragmentów opisu na poszczególne zdania i wpisywanie odpowiednich kodów czasowych.

[00:00] Witamy w programie Escape.
[00:03] Dzisiaj pokażemy jak ekologicznie grillować obcych za pomocą spawarki w Quake.
[00:08] a także jak ze studenckiego stypendium podrasować Lamborghini Aventador.
[00:15] Biegnijcie po zgrzewki substancji dozwolonych podczas nieobecności rodziców i zapraszamy!
[00:20] Blok reklamowy

- Tak mogłaby wyglądać zapowiedź programu, podzielona na zdania, których czasy trzeba było liczyć, czytając je na głos, ze stoperem w ręku - wyjaśnia Emil.

Przez pierwszy okres wszystkie teksty pisał samodzielnie, a współprowadzącą była tajemnicza Oliwka - czyli Oliwia Bochocka, obecnie żona znanego siatkarza, Pawła Zagumnego.

Tymczasem Konrad zgrywał i montował obraz. Później do Escape dołączył Ryszard Lenartowicz, który zastąpił Konrada przy montażu. Jednocześnie integralną częścią zespołu stał się wspomniany już Tomasz Knapik.

Udział Knapika z każdym odcinkiem stawał się zresztą coraz widoczniejszy.

- Na początku po prostu czytał przygotowany komentarz, ale wraz z rozwojem Escape i naszych relacji, poprzez intonację, jak i własne wtrącenia wniósł wartość dodaną do programu, także na etapie montażu. Pamiętam, że bawił się przy tym świetnie i nawet poprosił nas o dodanie swojej ksywki - „Ramirez” - w napisach końcowych.

Jednak największym wyzwaniem okazało się poszukiwanie reklamodawców i sponsorów. Większość rodzimych dystrybutorów gier była sceptyczna. Jak wspomina Emil Leszczyński, jedynie Marek Jutkiewicz, obecnie jeden z najbogatszych Polaków, do niedawna współwłaściciel firmy produkującej napoje Hoop, dostrzegł w programie potencjał i zdecydował się zainwestować w reklamę.

Jutkiewicz był współwłaścicielem Bobmarku, który zajmował się m.in. dystrybucją Pegasusa i Segi Saturn w Polsce.

- Dopiero później dołączyli do reklamodawców dystrybutorzy, tacy jak IPS, Mirage, Marksoft, CD Projekt, LEM, Optimus, czy wreszcie Nintendo - wyjaśnia Emil. - Projekt rozpoczynaliśmy z minimalnym budżetem, inwestując w ideę Escape, wspólnie z Konradem czas i pieniądze. Przy czym Konrad bardziej pieniądze, a ja czas i doświadczenie z czasów Top Secret.

Dzięki wytężonej pracy, często po kilkadziesiąt godzin bez snu, Escape ukazywał się regularnie, co tydzień. Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, by w perspektywie kolejnych lat stworzyć dobrze prosperujący, dochodowy program telewizyjny. Biznes, który byłby spełnieniem marzeń.

Gdy sprawy z reklamodawcami i sponsorami zaczęły wyglądać coraz lepiej, a Escape interesował się nawet Polsat, przyszedł pierwszy cios.

*

To było kilka miesięcy po rozpoczęciu nadawania programu. Osobiście, pamiętam to dobrze. Siedziałem przed telewizorem, czekając na Escape, ale Polonia 1 nie działała. Wówczas sądziłem, że to wina lokalnej kablówki, która często robiła z kanałami cuda.

- Polonia 1 wyłączyła nadajniki na miesiąc, nikogo o tym nie informując - wspomina Emil Leszczyński. - Reklamodawcy ze słusznymi pretensjami zwrócili się do nas, dlaczego program Escape i w tym ich reklamy nie są emitowane.

Bobmark wycofał się z Escape. By utrzymać program, po miesięcznej przerwie, twórcy musieli poszukać nowego sponsora.

- Udało nam się po tym ciosie podnieść, dzięki nowemu sponsorowi, jakim był Optimus - mówi Emil. - Mogliśmy wtedy rozbudować redakcję, a także pozyskać poważnego reklamodawcę, jakim było Nintendo.

Gdy Escape znów nabierał wiatru w żagle, rynek gier wideo wszedł w fazę jednego z cyklicznych kryzysów. Dotykają one szczególnie rynki mniejsze, takie jak rynek polski.

- Dystrybutorzy mogli nam płacić za reklamy wyłącznie barterowo grami i konsolami, które przeznaczaliśmy na prezenty w audiotele. To było jedno z bardziej uczciwych audiotele w tamtych czasach - realnie można było wygrać nagrody. Co chyba setna osoba wygrywała grę, a co tysięczna konsolę - zero ściemy, wystarczyło zadzwonić - wspomina Emil. - Audiotele w pewnym momencie pokrywało ponad połowę kosztów utrzymania. Ale i to nie wystarczyło, żeby program przetrwał.

Problemy finansowe, brak perspektyw poszerzenia emisji w powoli upadającej Polonii 1 oraz rozejście się dróg zawodowych Emila i Konrada - wszystko to doprowadziło do upadku programu Escape.

- Niestety, spontaniczna, radosna twórczość po jakimś czasie zaczęła być wypierana przez pytania, co ja z tego mam, i człowiek zastanawiał się, czy już nie wystarczy zabawy i czy nie czas wziąć się za pracę, która daje przyzwoite pieniądze - przyznaje Emil Leszczyński. - Być może, gdyby rynek gier rozwijał się tak prężnie jak dzisiaj, rozwinęlibyśmy program do koncepcji Games World.

Ostatni odcinek Escape został nadany w 1998 roku.

*

Przez pierwsze miesiące istnienia nikt tak naprawdę nie wiedział, jaką oglądalność ma program.

- Nie wiedzieliśmy, że jest popularny - mówi dziś Emil Leszczyński. - Wiedzieliśmy, że podoba się reklamodawcom, a szefostwo Polonii 1 twierdziło, że jest jednym z najciekawszych programów z przyzwoitą oglądalnością.

„Opinie, że Escape jest programem kultowym totalnie mnie zaskoczyły.”

Fragment artykułu na temat programu Escape w Gamblerze (nr 10 z 1996 roku). Dopiero podczas Gambleriady twórcy programu uświadomili sobie, jak jest popularny wśród graczy. (Źródło: Zbiory własne Emila Leszczyńskiego)

- O tym, jaką zyskał popularność, mieliśmy dopiero okazję przekonać się na Gambleriadzie w 1996 roku. Nasze stoisko było oblegane przez fanów niemalże jak sklep mięsny w 1981 roku - wspomina. - Popularność programu przerosła nasze najśmielsze oczekiwania. Sceny przy podpisywaniu koszulek i zdjęć na naszym stoisku porównać można tylko do Bitwy pod Grunwaldem i to do wersji nieocenzurowanej przez Matejkę.

Gdy parę lat temu na YouTube'ie zaczęły pojawiać się stare odcinki Escape, przerzucane z taśm magnetowidowych przez fanów, Emil był przekonany, że nikt już o programie nie pamięta.

- Opinie, że Escape jest programem kultowym totalnie mnie zaskoczyły - przyznaje.

Ostatecznie, jeszcze przed zakończeniem nadawania, Emil Leszczyński odszedł na stanowisko redaktora naczelnego Resetu, później był również redaktorem naczelnym Secret Service (New S Service), następnie kierował projektem ExtraGra w CD Projekcie. Dziś prowadzi firmę poligraficzną. Nigdy nie przestał myśleć o powrocie do mediów związanych z grami wideo.

- Po ostatnim Pixel Heaven i rozmowie z moją córką, Julią, przyznam się, że myślę o powrocie Escape, a w zasadzie programu o grach, który chciałbym współtworzyć - niewykluczone, że zacząłbym od YouTube i przy odpowiednio wysokim zainteresowaniu widzów, a później zainteresowaniu reklamodawców i telewizji oraz związanymi z tym środkami finansowymi przeniósłbym program do otwartego kanału telewizyjnego.

A co z Escape?

- To były radosne, spontaniczne i ciekawe czasy. Jestem szczęśliwy, że miałem możliwość pracować przy takich projektach i niczego nie żałuję.

Zobacz także