Left 4 Dead i kwestia naśladowców
Dlaczego tak mało gier korzysta z perfekcyjnej formuły?
Left 4 Dead 2 skończy w tym roku 9 lat, a i tak wciąż cieszy się sporą - jak na tak starą produkcję - popularnością. Statystyki wskazują na średnio około 15 tys. aktywnych graczy każdego miesiąca.
Jedyną grą, która skopiowała formułę hitu od Valve, jest wydane w 2015 roku Warhammer: The End Times - Vermintide. Produkcja przyjęła się świetnie, a sprzedaż nawet na samym Steamie jest wyjątkowo dobra, jak na tytuł średnio-budżetowy. Grę na PC kupiło ponad milion użytkownków, a przecież trafiła też na konsole.
Trudno więc nie zadać sobie pytania: dlaczego tak mało deweloperów próbuje naśladować Left 4 Dead?
Potencjał jest w tym przypadku spory. Formułę takiej kooperacyjnej produkcji można zastosować właściwie w każdym wirtualnym uniwersum. Zadziała w otoczce średniowiecznej, współczesnej i futurystycznej.
Wydaje się, że gracze lubią zabawę w tym stylu. Dziś natomiast tradycyjny co-op często zamykany jest w ramach większych gier - takich jak Call of Duty czy Destiny 2. Jest częścią czegoś większego, a co za tym idzie: także droższego.
W materiale wideo przyglądamy się tej kwestii nieco szerzej - no i pytamy też, gdzie się podziewa Left 4 Dead 3.