Legends of Aethereus - Recenzja
Od Kickstartera do sztampy.
Legends of Aethereus powstało w wyniku udanej zbiórki pieniędzy w serwisie Kickstarter i dzięki wsparciu graczy w ramach programu Steam Greenlight. Twórcy zapowiadali epicką grę RPG, o złożonej mechanice i ciekawym systemie walki, przeznaczoną dla osób, które nie boją się wyzwań. Nic z tych obietnic nie znalazło się w finalnym projekcie.
Produkcja szwedzkiego studia ThreeGates to dość sztampowe RPG akcji, gdzie gracze ruszają na ratunek światu, stojącemu w obliczu zagłady. Wykonując zadania, zlecane przez władze Nexusa - jednego z ostatnich wolnych miast - staramy się zdobyć siedem potężnych relikwii, nim wpadną one w ręce sił ciemności. W drodze do celu musimy pokonać kilku groźnych watażków oraz zabezpieczyć dostęp do kluczowych dla metropolii surowców.
Misje nie należą do zbyt zróżnicowanych. Niezależnie od opisu zadania, musimy przejść po sznurku od startu do mety, pokonując kilku lub kilkunastu przeciwników. Twórcy zapowiadali mieszankę ręcznie i losowo generowanych obszarów, w praktyce otrzymujemy jednak zestaw podobnie wyglądających, nudnych korytarzy, różniących się od siebie głównie teksturami. Konstrukcja poziomów nie zachęca też do eksploracji; poza wytyczoną ścieżką nie znajdziemy bowiem ani zbyt wielu skarbów, ani wrogów, za wyjątkiem pojedynczych, wyraźnie zagubionych jednostek.
Podczas zabawy wcielamy się w przedstawiciela jednej z dwóch profesji: wojownika, nazywanego tutaj oficerem, oraz wynalazcy. Podczas akcji w serwisie Kickstarter twórcy opisywali także trzecią klasę - astrografa - jednak w dniu premiery nie była ona jeszcze częścią gry i ciężko powiedzieć, kiedy zostanie do dodana.
Możliwości rozwoju postaci są dość ograniczone. Każda z profesji dysponuje kilkudziesięcioma umiejętnościami, jednak różnice między poszczególnymi talentami potrafią być bardzo nieznaczne. W arsenale wynalazcy znajdziemy dziesiątki różnych rakiet, bomb i granatów, jednak nic poza tym. Wszystkie zdolności zasilane są przy pomocy specjalnych kamieni, które znajdujemy podczas wykonywania zadań. Do pewnego momentu musimy więc używać ich bardzo ostrożnie, by mieć pewność, że starczy nam amunicji na konfrontację z ostatnim przeciwnikiem.
Model walki na pierwszy rzut oka prezentuje się ciekawie. Ciosy przeciwników możemy parować tarczą lub usuwać się poza ich zasięg, a wrogowie zadają sobie obrażenia, przez co zręczne manewrowanie znacznie ułatwia potyczki. Niestety, wrogowie nie należą do zbyt inteligentnych, co sprawia, że wszystkie starcia są do siebie podobne i szybko stają się monotonne.
Nietypowo rozwiązano kwestię łupów zdobywanych podczas przygody. Zamiast ton mieczy, pancerzy i innego złomu, błądząc po bezdrożach Aethereus znajdujemy surowce, potrzebne do produkcji potrzebnego nam ekwipunku. Interfejs odpowiadający za tworzenie wyposażenia jest całkiem wygodny w obsłudze, a wytworzona własnoręcznie broń sprawdza się zazwyczaj lepiej niż ta dostępna w sklepach, jednak brak losowo generowanych skarbów znacząco zmniejsza przyjemność z gry.
Ilość problemów, z jakimi boryka się obecnie Legends of Aethereus wyraźnie wskazuje, że twórcy pospieszyli się z premierą. Gra regularnie zawiesza się w systemach 32-bitowych, nawet przy minimalnych ustawieniach grafiki, a na wielu komputerach nie da się załadować drugiej misji. Do tego w czasie potrzebnym na wczytanie nowej lokacji można spokojnie wypić kawę, ugotować obiad lub przeczytać kawałek książki.
Oprawa graficzna pozostawia wiele do życzenia. Modele postaci wykonane są niechlujnie, a lokacje konstruowane są z niewielkiej ilości elementów, które powtarzają się zdecydowanie zbyt często. Nie najlepiej wypada także interfejs użytkownika - ikony odpowiadające za poszczególne menu są bardzo małe i kompletnie nieczytelne. Zdecydowanie najlepiej prezentują się ilustracje z ekranów ładowania, jednak ilość czasu, jaki spędzamy oglądając te ekrany sprawia, że także i one stają się mało zjadliwe.
Nawet jeśli twórcom uda się naprawić uniemożliwiające grę błędy i dotrzymać wszystkich obietnic złożonych podczas kampanii na Kickstarterze, ciężko będzie wciąż polecić Legends of Aethereus. Szwedzkie studio wyznaczyło sobie bardzo ambitne cele, których nie było w stanie zrealizować.