LEGO Władca Pierścieni - Recenzja
Zabawna podróż do Mordoru w świecie klocków LEGO.
Klocki LEGO od ponad pół wieku odkrywają w dzieciach ogromne pokłady kreatywności. Gry wideo spod znaku duńskich zabawek umożliwiają nam z kolei przeżycie unikalnej przygody w ożywionym, plastikowym świecie. Mieliśmy już klockową adaptację komiksowego Batmana i filmowych Gwiezdnych Wojen, tym razem padło na Władcę Pierścieni. Gra okazuje się być świetną zabawą dla całej rodziny. W pojedynkę może jednak być nieco nużąca.
LEGO Władca Pierścieni przedstawia wydarzenia rozgrywane w ekranizacji powieści J.R.R. Tolkiena. Zabawę rozpoczynamy od historycznego pojedynku Isildura z Sauronem. Następnie obserwujemy w przerywniku filmowym dalsze losy Jedynego Pierścienia, aż w końcu kierujemy losami Frodo Bagginsa i jego przyjaciół, aby dotrzeć do Mordoru i zniszczyć wszechmocny pierścień. Po drodze musimy oczywiście wyrżnąć w pień hordy orków, ogrów i innych paskudztw. Twórcy gry otrzymali na talerzu dwa doskonałe składniki - filmową licencję i mechanikę gier LEGO.
Tytuł czerpie garściami z filmowej trylogii Petera Jacksona, korzystając z oryginalnej ścieżki dźwiękowej i dialogów postaci. Przygotujcie się na odtworzenie pamiętnych scen z filmu, wzbogaconych o gagi wypełnione doskonałym poczuciem humoru. Niektóre wydarzenia w grze nieznacznie różnią się od filmowej adaptacji - głównie po to, by bawić konkretną sytuacją i sprowadzać ją do absurdu. Boromir umiera więc od banana wystrzelonego z łuku, Nazgule traktują nielubiany ogień gaśnicą, a Elrond leczy zranionego Froda analizując instrukcję obsługi „chłopka” z klocków LEGO. Humor to zdecydowanie największa zaleta gry!
Wydawać by się mogło, że w świecie na pół realnym, na pół skonstruowanym z klocków LEGO, kreatywnym zabawom nie ma końca. Owszem, mamy proste elementy platformowe, walkę, rozwiązywanie łamigłówek i wykonywanie pobocznych zadań, jednak ostatecznie rozgrywka - choć urozmaicona - ogranicza się do powtarzania w kółko kilku czynności.
„Przygotujcie się na odtworzenie pamiętnych scen z filmu, wzbogaconych o gagi wypełnione doskonałym poczuciem humoru.”
Podczas wędrówki Drużyną Pierścienia wzdłuż Gór Mglistych na naszej drodze spotykamy przeszkody do pokonania. Cały czas, jak w każdej grze z serii LEGO, możemy swobodnie przełączać się pomiędzy dostępnymi w danej lokalizacji postaciami i korzystać z ich unikalnych umiejętności. Przez zaspy śnieżne mogą przechodzić tylko wysocy, którzy dodatkowo potrafią przenosić na swoich barkach hobbitów lub poczciwego krasnoluda Gimliego. Ten z kolei jako jedyny posiada umiejętność roztrzaskiwania toporem skał w drobny mak. Legolas strzela z łuku do wysoko umieszczonych celów, a Sam wznieca ogień, by spalić zagradzające drogę pnącza.
Brzmi ciekawie i jest to całkiem fajna zabawa, choć w praktyce w kółko rozglądamy się za klockami, których ułożenie popchnie fabułę naprzód. Na widok paleniska z marszu szukamy drewna na opał. Widząc płomienie chwytamy za wiaderko i czerpiemy wodę z najbliższego stawu. Pomost oznacza najpewniej obowiązkowy połów ryb, przydatny choćby do obłaskawienia Golluma. Jeśli nie jest nam obca trylogia Władcy Pierścieni lub jej adaptacja filmowa, żadne zadanie nie powinno zdziwić i sprawiać problemów.
Otwarty świat pełen skarbów
Podobnie jak w LEGO Batman 2: DC Super Heroes, pomiędzy misjami fabularnymi mamy okazję do swobodnego podróżowania po otwartym świecie i wykonania licznych zadań pobocznych. Co prawda, praca dorywcza zwykle ogranicza się do odnalezienia lub skonstruowania dodatkowego przedmiotu, ale stanowi miłą odskocznię od głównej osi historii. Choć nie uświadczymy w grze systemu rozwoju postaci - wykonywanie dodatkowych zadań i konstruowanie przedmiotów może się podobać. Obsługa ekwipunku jest prosta i intuicyjna, nie powinna sprawiać problemów nawet dzieciom.
Kwintesencją zabawy powinna być walka, lecz w zestawieniu z pozostałymi elementami gry wypada tylko dobrze. W zależności od aktualnie sterowanej postaci, potyczki ograniczają się do machania mieczykiem (np. Aragorn, Frodo), rzucania zaklęć (Gandalf) i strzelania z łuku (Legolas), a wszystko to przyporządkowane jest do jednego przycisku. Można ewentualnie podskoczyć i opaść na przeciwników z impetem, ale nie da się ukryć, że pojedynki są banalne pod kątem mechaniki i poziomu trudności. Smaku dodają kilkuetapowe walki z większymi przeciwnikami, lecz są równie powtarzalne. Przepis na pokonanie bossa wygląda następująco: okładaj wroga mieczem, uważaj na jego ataki, gdy nadarzy się okazja przyłóż mu mocniej i czekaj na następną szansę. Całość powtarzamy trzy razy i ta-da! Pokonaliśmy przebrzydłego stwora. Widowiskowe, ale z czasem nużące.
„Duże pokłady humoru, bardzo ładna oprawa wizualna i filmowy klimat, pozwalają zanurzyć się w historii i długo cieszyć się grą, szczególnie jeśli przed ekranem zasiadamy wspólnie z rodziną.”
Jeśli gramy w pojedynkę, monotonna może okazać się nie tylko walka. Wykonywanie czynności i zadań szybko wchodzi nam w krew i odtwarzamy je automatycznie. Co gorsza, nasi podopieczni zamiast zabawiać nas na ekranie, potrafią zepsuć humor. Gdy wcielamy się w jedną z dostępnych postaci, resztą kieruje sztuczna inteligencja, która z inteligencją nie ma zbyt wiele wspólnego. Nasi przyjaciele często wpadają do przepaści, dotykają ognia i padają na polu walki jak muchy. Na szczęście śmierć jednego z bohaterów wiąże się wyłącznie z utratą plastikowej waluty, dlatego można przymknąć oko na to niedopatrzenie.
Do tanga trzeba dwojga: Froda i Sama
Najwięcej atrakcji przynosi zabawa w dwie osoby, na przykład z dzieckiem. Drugi gracz może do nas dołączyć w każdym momencie, a w zależności od danego fragmentu, bawimy się na jednym lub podzielonym ekranie. Na przykład, w drodze do serca Mordoru jedna osoba wciela się w postać Froda lub Sama, a druga, w zupełnie innym miejscu, toczy zacięty pojedynek Gandalfa z Balrogiem. Co ciekawe, przedstawione w ten sposób wydarzenia oddziałują na siebie i przeplatają się.
LEGO Władca Pierścieni to najładniejsza odsłona gry z klockowatej serii. Odbicia w wodzie, refleksy świetlne, gra cieni - ładne szczegóły dodają uroku sielankowym, tajemniczym i mrocznym lokacjom znanym wszystkim fanom prozy Tolkiena. Miłośnicy Władcy Pierścieni dostrzegą również miły gest ze strony deweloperów, jakim jest możliwość ponownego przechodzenia gry jednym z ponad osiemdziesięciu uprzednio odblokowanych mieszkańców Śródziemia.
LEGO Władca Pierścieni sprawia bardzo pozytywne wrażenie. Duże pokłady humoru, bardzo ładna oprawa wizualna i filmowy klimat, pozwalają zanurzyć się w historii i długo cieszyć grą, szczególnie jeśli przed ekranem zasiadamy wspólnie z rodziną. Tytuł bazuje jednak na starych schematach i brakuje mu świeżości, przez co potrafi być nieco nużący.