Lenovo G27c-10 - test monitora dla graczy
Zakrzywiona matryca i odświeżanie 165 Hz.
Monitor firmy Lenovo G27c-10 to propozycja dla nieco bardziej wymagających graczy, którym zależy na wysokim odświeżaniu matrycy, ale nie dysponują zbyt dużym budżetem. Sprzęt świetnie sprawdza się nie tylko w intensywnych sieciowych strzelankach, ale także podczas normalnego, codziennego użytkowania.
Głównym punktem programu jest tu oczywiście szybka matryca, zdolna odświeżać obraz do 165 razy na sekundę. Na uwagę zasługuje także wysoki kontrast, niezłe odwzorowanie kolorów oraz zakrzywienie ekranu, które poprawia i tak dobre kąty widzenia.
Do tego dochodzi solidna, metalowa podstawa z możliwością regulacji wysokości i kąta nachylenia. Wizualnie producent postawił natomiast na bezramkowy design i minimalizm, bez charakterystycznych, gamingowych wstawek. To może się podobać.
Oferty laptopa w wybranych sklepach:
- Sprawdź cenę Lenovo G27c-10 w RTV Euro AGD
- Sprawdź cenę Lenovo G27c-10 w Media Expert
- Sprawdź cenę Lenovo G27c-10 w X-kom
Wykonanie, podstawa, ergonomia
Monitor sprawia bardzo dobre pierwsze wrażenie. Na szczęście przy tym rozmiarze ekranu - a mówimy o 27 calach - producent nie silił się na drobną, designerską podstawę. Zamiast tego zastosował solidne, metalowe wsparcie w kształcie litery V, które zapewnia wysoką stabilność całej konstrukcji. Monitor nie chwieje się nawet podczas bardziej energicznych ruchów przy biurku.
Design nie zdradza w ogóle, że mamy do czynienia ze sprzętem przeznaczonym dla graczy. Brak tu agresywnych, kolorowych wstawek. Zamiast tego Lenovo postawiło na stonowany wygląd, który może się podobać, a co najważniejsze - będzie lepiej pasować do wystroju otoczenia. Utrzymany jest w ciemnej kolorystyce. Ciekawym akcentem jest logo firmy, umieszczone w tylnej części monitora. Jest ono wycięte w blaszce, która naklejona została na nierówną powierzchnię obudowy, co prawdopodobnie ma podkreślać krzywiznę ekranu.
Jeszcze przed uruchomieniem monitora w oczy rzucają się wąskie ramki boczne i górna. Efekt ten rozmywa się nieco po włączeniu, gdyż matryca ma lekki margines. To jednak popularny zabieg we współczesnych monitorach.
Duże wrażenie robi też zakrzywienie matrycy, szczególnie jeżeli wcześniej nie mieliśmy do czynienia z podobnym rozwiązaniem. Przy takim rozmiarze monitora jest ono rzeczywiście pomocne i minimalizuje zniekształcenia obrazu, wynikające z kątów widzenia, które w płaskich konstrukcjach możemy zazwyczaj obserwować przy krańcach monitora.
Lenovo G27c-10 zdaje też test ergonomii.
Lenovo G27c-10 zdaje też test ergonomii. Położenie ekranu można regulować w dwóch płaszczyznach. Najważniejszą z nich jest oczywiście wysokość. Zastosowany mechanizm działa lekko i pozwala wygodnie dostosować ten parametr do własnych preferencji. Zmieniać można też kąt nachylenia, dzięki czemu przy odrobinie chęci można sobie stworzyć w miarę ergonomiczne stanowisko do grania i pracy.
Zabrakło regulacji pozycji ekranu w poziomie, ale nie jest to duży mankament. Jeżeli ktoś chce, może przecież przekręcić całą podstawę. Nie ma też funkcji pivot, ale to oczywiste. W przypadku zakrzywionej matrycy i tak nie miałby on żadnego sensownego zastosowania.
Z tyłu monitora mamy wygodny dostęp do złącza HDMI oraz DisplayPort 1.2, przez co możemy podłączyć dwa źródła obrazu jednocześnie. To wygodne rozwiązanie, jeżeli naprzemiennie gramy na komputerze i konsoli. Co prawda monitor nie jest wyposażony w głośniki, ale oferuje standardowe wyjście audio 3,5 mm, do którego możemy podłączyć np. słuchawki.
Matryca, odświeżanie, jakość obrazu
Lenovo G27c-10 wyposażony jest w 27-calową matrycę VA działającą w rozdzielczości 1920x1080 pikseli. To dobrze dobrane parametry - przy większym rozmiarze Full HD mogłoby się wydawać niewystarczające, natomiast wyższa rozdzielczość znacząco utrudniałaby komputerom średniej klasy uzyskanie wysokiej liczby klatek na sekundę, która jest potrzebna, by w pełni cieszyć się odświeżaniem 165 Hz.
Kąty widzenia, o których wspominaliśmy już wcześniej, wypadają bardzo dobrze. Niezauważalne są zniekształcenia kolorów, charakterystyczne choćby w monitorach z wyświetlaczem TN. To po części efekt technologii wykonania matrycy, a po części krzywizny ekranu.
Jakość obrazu nieźle wypada też, gdy oddalimy się od monitora, choć przy większych kątach zauważalne są już lekkie zniekształcenia. To z kolei oczywiście naturalny efekt zastosowania zakrzywionego ekranu - proponowane rozwiązanie koncentruje się na graczu i raczej nie jest przeznaczone do oglądania filmów w kilka osób.
Lenovo G27c-10 charakteryzuje się równomiernym podświetleniem. Podczas normalnego, domowego użytkowania nie dostrzegliśmy, by któryś z fragmentów prześwietlał obraz. Dobre wrażenie robi też jasność matrycy. Wartość na poziomie 350 cd/m2 jest wystarczająca do komfortowego użytkowania i wybiega nieco ponad branżowy standard w tym przedziale cenowym. Do tego dochodzi bardzo wysoki kontrast, charakterystyczny dla matryc VA. Dzięki temu z monitora można bezproblemowo korzystać w różnych warunkach oświetleniowych.
Sprzęt dobrze radzi sobie również z odwzorowaniem kolorów. Barwy są tu stosunkowo neutralne. Producent nie starał się przekłamywać rzeczywistości, podkręcając nasycenie i sprawiając, że każda wyświetlana scena wygląda niczym z katalogu biura podróży. Świetnie wypada natomiast czerń, która bije na głowę wiele monitorów, szczególnie tych opartych na matrycy TN. W połączeniu z wysokim kontrastem sceny z gier, w których występują jednocześnie zaciemnione obszary i efekty świetlne, wyglądają fenomenalnie (i to pomimo braku wsparcia dla technologii HDR).
Najważniejszym punktem programu jest oczywiście wysokie odświeżanie matrycy.
Najważniejszym punktem programu jest oczywiście wysokie odświeżanie matrycy. 165 Hz robi w grach niesamowitą różnicę, oczywiście pod warunkiem, że nasz komputer jest w stanie wygenerować tyle klatek na sekundę. Początkowo obraz wydaje się zbyt płynny, jednak szybko można się do tego przyzwyczaić. Największe efekty widać oczywiście w sieciowych strzelankach, w których możemy szybciej zareagować na to, co dzieje się na ekranie.
Do tego dochodzi obsługa technologii AMD FreeSync, która synchronizuje odświeżanie monitora z liczbą klatek generowaną przez komputer. Teoretycznie jest ona zarezerwowana dla posiadaczy kart graficznych AMD, ale ostatnie poczynania Nvidii w tym zakresie umożliwiły także korzystanie na takich monitorach z G-Sync.
Oczywiście w trybie kompatybilności mogą występować pewne problemy. Lenovo G27c-10 działa jednak z włączonym G-Sync bez zarzutów, synchronizując odświeżanie z liczbą klatek generowaną przez kartę graficzną Nvidii. Okazjonalne niedoskonałości pojawiały się wyłącznie podczas włączania gry - monitor niekiedy gubił wtedy sygnał. Wystarczyło go jednak wyłączyć i ponownie włączyć, by cieszyć się możliwościami G-Sync w grach.
Wrażenia z gier
Granie na tym monitorze to czysta przyjemność. Wysokie odświeżanie matrycy sprawia niesamowite wrażenie i zdecydowanie przydaje się w grach sieciowych. Możliwość szybszej reakcji i wyraźnie płynniejszy obraz przekładają się na lepsze rezultaty. Nasze wyniki w Apex Legends były znacznie lepsze niż ze standardowym monitorem, odświeżanym z częstotliwością 75 Hz. Podobne wrażenie mogą odnieść osoby grające np. w CS:GO, gdzie uzyskanie wysokiej liczby klatek na sekundę jest możliwe nawet na starszych komputerach.
Podczas rozgrywki nie zauważyliśmy też charakterystycznych problemów niektórych monitorów. Mowa chociażby o uciążliwym smużeniu, a dzięki funkcji Over Drive, aktywowanej z menu urządzenia, obraz był cały czas ostry, bez charakterystycznego rozmycia. Do tego dochodzi brak „rozrywania” ekranu, co jest zasługą obsługi FreeSync (a nieoficjalnie także G-Sync).
Choć wysokie odświeżanie matrycy przydaje się głównie w intensywnych grach sieciowych, Lenovo G27c-10 świetnie sprawuje się także w innych tytułach, nawet jeżeli nasz sprzęt nie generuje w nich ponad 100 klatek na sekundę. Tutaj bardzo dobre wrażenie robi wysoki kontrast, przez który efekty świetlne w połączeniu z zaciemnionymi fragmentami wyglądają fenomenalnie. Wystarczy włączyć którąkolwiek z nowszych części Tomb Raider, Assassin's Creed czy Wiedźmina 3, by się o tym przekonać.
Dzięki swoim parametrom Lenovo G27c-10 jest także bardzo dobrym monitorem, jeżeli oprócz PC gramy też na konsoli. Stanowi bardzo udany zespół z PlayStation 4 i Xbox One, wyświetlając obraz o bardzo dobrej jakości. Co prawda, tu w większości przypadków nie skorzystamy z wysokiego odświeżania, ale walory estetyczne w zupełności to rekompensują. Sprzęt może też być niezłym zakupem z myślą o nadchodzącej generacji konsol, która będzie w stanie generować obraz w wyższej liczbie klatek na sekundę i z wyższymi ustawieniami graficznym, przy zastosowaniu tradycyjnej rozdzielczości Full HD.
Menu i obsługa monitora
Poszczególne ustawienia obrazu dostosowuje się z poziomu wbudowanego menu, obsługiwanego za pomocą minijoysticka w kształcie grzybka. Porusza się on w czterech kierunkach i jest wygodnym rozwiązaniem.
Samo menu jest intuicyjne i zbudowane na zasadzie hierarchii, podzielonej na cztery główne sekcje. Drobnym minusem jest brak obsługi języka polskiego, choć w obecnych czasach nie powinno to stanowić większego problemu.
Z poziomu menu możemy dostosować takie parametry jak kontrast, jasność czy nasycenie poszczególnych barw. Producent przygotował też specjalne tryby gier, wśród których znalazły się predefiniowane ustawienia dla strzelanek, gier wyścigowych czy strategii. Do tego dochodzi możliwość aktywowania funkcji Over Drive (w dwóch różnych zakresach), DCR (automatyczne dostosowywanie jasności i kontrastu do sceny) czy filtra niebieskiego światła. Graczy zainteresuje natomiast możliwość wyświetlania aktualnej wartości odświeżania w jednym z rogów ekranu.
Podsumowanie
Lenovo G27c-10 to bardzo udana konstrukcja, brylująca przede wszystkim pod względem częstotliwości odświeżania. Wartość 165 Hz stanowi dużą różnicę w grach, szczególnie sieciowych. Świetnie nadaje się też do innych tytułów - tutaj wrażenie robi wysoki kontrast i naturalne odwzorowanie kolorów. Dodatkowym atutem jest obsługa FreeSync, a nieoficjalnie także G-Sync.
Do tego wysoka jakość wykonania i funkcje związane z ergonomią - regulacja wysokości i nachylenia monitora. Złącze HDMI i DisplayPort pozwala natomiast podłączyć zarówno komputer, jak i konsolę, pomiędzy którymi możemy się szybko przełączać z poziomu menu. Monitor jawi się zatem jako świetne uzupełnienie biurka gracza.
Niezaprzeczalnym atutem jest ponadto niewygórowana cena w okolicach tysiąca złotych. Dzięki swoim parametrom Lenovo G27c-10 jest naprawdę rozsądnym zakupem nie tylko do peceta, ale również pod kątem konsoli - o ile chcemy wygodnie korzystać z obu urządzeń w jednym miejscu.
Materiał powstał we współpracy z Lenovo.