Lords of the Fallen: tylko nie Dark Souls
Pod powierzchnią kryje się coś więcej.
- Zrób to dla mnie i nie pytaj go o Dark Souls - poprosił mnie kolega po fachu. Zaśmialiśmy się obaj, ponieważ wiedziałem, co ma na myśli. Ale i tak zapytam, ponieważ trudno zaprzeczyć, że Lords of the Fallen przypomina Dark Souls. Mówiąc dokładnie: Dark Souls nowej generacji.
Za prace odpowiada polskie CI Games, do spółki z niemieckim Deck 13. Platformy docelowe to PC, PlayStation 4 i Xbox One. Do czynienia mamy z grą RPG nastawioną na akcję, gdzie jeden bohater walczy z potężnymi, pojedynczymi wrogami i bossami, z kamerą umieszczoną nad głową. Trzeba uważać na ruch stóp, ułożenie dłoni, schematy ataków. Jeden błąd i postać bardzo szybko ginie, a zebrane doświadczenie „wypada” na ziemie, czekając na nasz powrót. Brzmi znajomo?
- Przeszło mi - odpowiada producent wykonawczy Tomasz Gop, gdy zadajemy w końcu wspomniane pytanie. - Rok temu bym tego nie zniósł, ale teraz już mnie to nie obchodzi. Jesteśmy na tak zaawansowanym etapie prac, że mogę spać spokojnie.
Deweloper ma na myśli to, że po trzech latach jest już pewien, że Lords of the Fallen będzie potrafiło się wyróżnić na tle konkurencji, a ludzie zobaczą, że nie mają do czynienia z „klonem” popularnej serii. Jeśli kiedykolwiek porównania do Dark Souls były czymś negatywnym, to „teraz już tak nie jest” - mówi.
Najbardziej rzucającą się w oczy różnicą jest wygląd, który przypomina bardziej Darksiders niż Dark Souls. Postacie są krępe i żywe, a poszarpane ornamenty pancerza zdobią sylwetkę powadzonego antybohatera - Harkyna. Ten przypomina chwilami nieco bardziej muskularnego Witch Kinga z World of Warcraft niż kogoś z filmów „Władca Pierścieni”. Wrogowie są charyzmatyczni i zapadają w pamięć, tak jak groteskowy pająk, plujący jajkami, które pulsują i rodzą następnego przeciwnika, jeśli na to pozwolimy. Kamienne korytarze oświetlają cieknące woskiem świece, a przez wyrwy w ścianach sączą się promienie słońca, gubiąc gdzieś ponurą atmosferę serii Souls.
Następna w kolejności jest historia. W Dark Souls fabuła jest jedynie delikatnie zarysowana, a gracz sam musi domyślić się i doszukać jej skrawków.
- Była w tym jakaś „samotność” - zauważa Gop. - To było takie tajemnicze.
W Lords of the Fallen podejście jest całkiem inne. Wcielimy się w przygotowaną z góry postać, a naszym zadaniem będzie powstrzymanie Upadłych Bogów przed powrotem na świat. Eksploracja będzie otwarta do pewnego stopnia, „ale nie chcę nikogo oszukiwać i mówić, że będzie to kompletnie nieliniowa kampania” - mówi deweloper. „Całość jest dużo prostsza”. Zobaczymy przerywniki filmowe, różne zakończenia i bohaterów niezależnych z własnymi dialogami. „Zebranie elementów w całość będzie stosunkowo proste.”
- Dla wielu osób zaczynających przygodę z Souls, nauka podstaw jest jak nauka szachów: blok, riposta, odskok, riposta. Tu jest to dużo szybciej - wyjaśnia Gop w temacie rozgrywki. - Dużo myślałem o Tekkenie. To bardzo taktyczna gra, ale z błyskawicznym tempem.
W Lords of the Fallen pojawią się więc kombosy, ataki z zaskoczenia oraz - uwaga - anulowanie ciosów już po ich wyprowadzeniu.
- Dark Souls nigdy by sobie na to nie pozwoliło - śmieje się producent.
„Lords of the Fallen oferuje wyzwanie i wymaga odpowiedniego trenowania umiejętności.”
Thomasz Gop
Co z poziomem trudności? Seria Souls opiera na tym elemencie całe kampanie marketingowe i z tego właśnie słynie: z ciągłego umierania.
- Nie obawiamy się powiedzieć wprost, że Lords of the Fallen to gra, która oferuje wyzwanie i wymaga odpowiedniego trenowania umiejętności. Palce będą ciężko pracowały - przyznaje Gop, po czym błyskawicznie umiera w prowadzonej prezentacji. Ale polski tytuł nie będzie karał graczy za porażki.
Wrogów będziemy mogli pokonać także za pomocą skrótów, takich jak zaciągnięcie przeciwnika na przegniłe deski, przykrywające głęboką studnię. Bohater gracza jest wystarczająco lekki, by po nich przejść, ale tego samego nie można powiedzieć o ogromnym potworze. W ten sposób nie będziemy mogli zebrać zostawionego ekwipunku i nagród.
Inaczej rozwiązano także kwestię samej śmierci. W Souls gracz cały czas musi liczyć się z perspektywą utraty godzin postępów. Doświadczenie i walutę - dusze - można zebrać po śmierci, jeśli uda nam się dotrzeć na miejsce zgonu, ale mamy na to tylko jedną szansę.
W grze CI Games i Deck 13 zastosowano podobną mechanikę, ale doświadczenie przy zwłokach powoli się zmniejsza, co wymusza pośpiech. Punkty można jednak „zachować” w jednym z lewitujących kryształów, rozmieszczonych w kluczowych punktach na mapie.
- Jeśli nie skorzystamy z tego banku i zginiemy, liczba punktów doświadczenia z następnego wroga wzrośnie - wyjaśnia twórca. - Nagroda zostaje więc pomnożona. Większe ryzyko, większa nagroda.
Również eksploracja terenu powinna być bezpieczniejsza, ponieważ wyeliminowano większość niebezpiecznych krawędzi i przeszkód tego rodzaju.
- Zrezygnowaliśmy z tego. Nie całkowicie, ale rzadko będzie można po prostu spaść. Gra zaoferuje podobne wyzwanie, ale nie będzie aż tak trudna we wszystkich elementach.
Rozpoczniemy od stosunkowo słabej postaci, która dzięki punktom doświadczenia rozwija umiejętności i magię. Pomoże też nowy ekwipunek, podzielony na ciężki i lekki. Ten wpłynie znacząco także na styl walki. Pojawią się klasy i opcje dostosowania bohatera do własnych preferencji, jak w Dark Souls.
Długość rozgrywki będzie też krótsza. Jeśli w Souls standardowe przejście zajmuje często nawet 60 godzin, w świecie Lords of the Fallen spędzimy w najlepszym przypadku około osiemnastu.
- Ale nie sadzę, że ktokolwiek przystępujący do rozgrywki po raz pierwszy osiągnie taki wynik - dodaje Gop. - To raczej niemożliwe. Średni czas wyniesie pewnie jakieś 30 godzin i to w przypadku zaprawionego w bojach gracza.
Plany nie uwzględniają trybu sieciowego. Nie ma więc co liczyć na inwazje postaci z innych światów. Nie wiadomo jeszcze, czy pojawią się inne opcje online.
Lords of the Fallen znajduje się teraz między fazą alpha a beta. Twórcy szykują się na jesienną premierę. Konkretną datę możemy poznać na E3. „Jeśli to ma być jesień, to będziemy musieli do tego czasu wiedzieć [do czasu E3 - dop. red.]” - uśmiecha się Gop.
Czasu pozostało więc niewiele, a już za kilka miesięcy trzeba będzie oddać tytuł do certyfikacji, co oznacza zakończenie prac. Nic więc dziwnego, że deweloper myśli już o przyszłości.
- Nie ukrywamy, że chcielibyśmy, żeby powstała z tego cała seria - przyznaje. - Nie możemy zacząć myśleć o przyszłości, gdy gra jest już na półkach. Trzeba już zajmować się pre-produkcją. Myśleć trzeba już teraz. Z przyjemnością zajęlibyśmy się następną odsłoną, jeśli zechcą tego gracze.
Przygotowana prezentacja z lokacji w Katakumbach pokazuje pewny siebie tytuł, który przykuwa uwagę ze względu na pomysły i możliwości techniczne. Widać tu kawałki Darksiders, God of War czy nawet Ninja Gaiden. Oczywiście, stale czuć także ducha Souls, ale pod powierzchnią kryje się coś więcej.
Lords of the Fallen udostępnia w ten sposób niszowy koncept szerszej grupie odbiorców. Efekt jest może trochę rozwodniony i nie tak wyraźny, ale dobrze znany smak jest taki sam. Dark Souls 2 przechodzi powoli do historii, a gracze zaczną szukać jesienią czegoś nowego na swoich konsolach. Wielu może spojrzeć w kierunku polsko-niemieckiej produkcji.