Lords of Xulima - Recenzja
Brzydkie kaczątko.
Lords of Xulima jest świetnym dowodem na to, że pierwsze wrażenie potrafi być mylące. Pod niezbyt zachęcającą oprawą kryje się bowiem rozbudowany, wciągający RPG - z solidnym systemem walki i ciekawymi zagadkami.
Fabuła związana jest z przygodami Gaulena, młodego odkrywcy wybranego przez bogów, którym musi pomóc w wygraniu ważnej wojny. W tym celu bohater - wraz z piątką towarzyszy - musi udać się na odległy kontynent i pokonać rosnące w potęgę siły zła. Celem jest wyeliminowanie synów boga śmierci, po drodze stawimy jednak czoła szerokiej gamie innych zagrożeń.
Przedstawiona przez twórców historia nie jest zbyt interesująca i nie angażuje szczególnie. Na szczęście jest tylko pretekstem, by stawać naprzeciwko coraz silniejszych wrogów i rozwiązywać kolejne łamigłówki stanowiące trzon rozgrywki.
Mapa świata podzielona jest na lokacje, po których poruszamy się bohaterem - reszta drużyny pozostaje niewidoczna aż do rozpoczęcia fazy walki. Każdy z obszarów to dziesiątki przeciwników blokujących ścieżki i strzegących skarbów oraz sekretów. Badanie zakątków Xulimy może zająć dziesiątki godzin.
Już w okolicach wioski, gdzie rozpoczynamy przygodę, odczuwamy wysoki poziom trudności. Kluczem do sukcesu jest ostrożne wybieranie starć. Pierwsza mapa pełna jest wrogów zdolnych zmieść początkującą drużynę pierwszym atakiem, a część z nich potrafi zagrozić nawet dobrze wyposażonej, posiadającej spore doświadczenie drużynie.
By spokojnie kontynuować wątek główny, musimy często szukać sposobów na omijanie zbyt silnych wrogów, wykazując się sporą spostrzegawczością. To ciekawy dodatek. Wskazówki dotyczące bezpiecznych ścieżek, przyciski otwierające tajne przejścia i inne podobne urządzenia są zazwyczaj całkiem nieźle ukryte.
Twórcy nie prowadzą nas za rękę, a rozrzucone na mapie świata listy, dzienniki i tablice informacyjne oferują tylko skromne podpowiedzi. Nawet z ich pomocą pokonanie części przeszkód stanowi spore wyzwanie i jest bardzo satysfakcjonujące, przez co nie możemy doczekać się kolejnych wyzwań.
Sporo czasu zajmuje oczywiście walka. Starcia toczymy w turach, na osobnym ekranie. Pole bitwy obserwujemy z perspektywy pierwszej osoby, całość wygląda wtedy jak w grach typu dungeon crawler. Drużyna ustawia się w dwóch rzędach. Wytrzymali wojownicy skrywają za swoimi plecami czarodziejów, kapłanów i innych słabeuszy, zdolnych jednak zadawać duże obrażenia z dystansu. Pozycja w formacji wpływa na zasięg postaci i dostępne do wykorzystania uzbrojenie; możemy ją jednak zmieniać podczas starcia, reagując na manewry przeciwnika.
O przebiegu walki decyduje wiele czynników - szybkość, wytrzymałość czy odporność na różne rodzaje magii. Osłabianie przeciwników ma często większe znaczenie niż zadawanie potężnych obrażeń pojedynczym atakiem. Okaleczony, zatruty i oszołomiony wróg jest dużo mniej groźny niż ciężko ranny, ale uderzający z pełną siłą ogr czy czarny rycerz.
Bitwy nie są jednostronne, dlatego poza systematycznym obniżaniem statystyk wrogów musimy także jak najszybciej usuwać choroby i przekleństwa rzucane na nasz oddział. Konieczność wykonywania na zmianę czarów leczących i ofensywnych sprawia, że najtrudniejsze walki zmuszają do zużywania wielu zasobów. Zwoje, mikstury i specjalne przedmioty są na wagę złota.
Z początku stosunkowo mała liczba magicznych broni i elementów ekwipunku lekko rozczarowuje. Znalezienie wyposażenia dla całej drużyny zajmuje wiele godzin. Na szczęście, im dalej zagłębiamy się w nieznany ląd, tym więcej ciekawych przedmiotów zdobywamy. Z czasem dochodzi już do sytuacji, gdy możemy dowolnie dobierać odpowiednią broń do konkretnych rodzajów wrogów. Element zarządzania ekwipunkiem jest naprawdę przyjemny.
Oprawa prezentuje się niezbyt zachęcająco - wszystko, począwszy od portretów postaci, przez modele wrogów, a skończywszy na mapie świata, wygląda po prostu brzydko. Niechlujne animacje, kiepsko zrealizowane efekty świetlne i opóźnienia, jakich doświadczamy przed każdym atakiem sprawiają, ze na grę ciężko się patrzy. Szkoda, że tak ciekawy tytuł nie otrzymał bardziej estetycznej oprawy audiowizualnej.
Niemniej, Lords of Xulima wypada dać szansę. To ciekawe połączenie elementów znanych z serii takich jak Ultima czy Might & Magic. Niezbyt piękna grafika i raczej monotonny scenariusz mogą w pierwszych chwilach odrzucić od ekranu. Przygoda - dzięki angażującej i rozbudowanej rozgrywce - potrafi jednak zapewnić dziesiątki godzin dobrej zabawy miłośnikom komputerowych, klasycznych RPG-ów.