Łukasz Winkel: Pięć najlepszych gier 2014 roku
Dobry rok rodzimych gier.
Rok 2014 uważam za całkiem udany w wielu aspektach. To był świetny czas dla produkcji rodzimych. Zarówno Lords of the Fallen, Vanishing of Ethan Carter czy też This War of Mine to gry niebanalne, których dopracowanie, styl i wyjątkowy klimat plasują Polskę na widocznym miejscu w branży gier wideo. Jestem dumny, że w moim kraju potrafimy robić tak dobre gry.
To był również rok dużej liczby ciekawych pozycji na konsole obecnej generacji. Część z nich pokazała, jak wiele jeszcze należy zrobić w kwestii stabilności serwerów i zapewnienia przyjemności z grania, inna część wywołała zawód efektem końcowym, który daleki był od fragmentów rozgrywki prezentowanych na targach.
Na szczęście było też wiele gier najzwyczajniej w świecie dobrych, które nie pozwoliły mi się kłaść spać o ludzkich godzinach i trzymały przy konsoli dłużej niż mogłem się tego spodziewać. Trudno wybrać tylko pięć, ale zrobię, co w mojej mocy.
*
1. Dark Souls 2
Jest coś bardzo udanego w drugiej części Dark Souls. Nie chodzi tu o poprawienie i urozmaicenie aspektów, które mogły razić w poprzedniej części, tylko o coś kompletnie innego. Pierwsze odwiedziny w portowym miasteczku Majula, słońce przecinające drzewa i poczucie wszechogarniającej śmierci - coś niezwykłego.
Narracja drugiej części znacznie bardziej do mnie trafiła i zdecydowanie lepiej odnalazłem się w świecie Drangleic. Wzbierające w człowieku emocje i uczucie satysfakcji po pokonaniu potężnego bossa na długo jeszcze pozostaną w mej pamięci.
Ciekawe, czy Bloodborne uda się wskrzesić we mnie ten zapał i chęci do grania.
2. Destiny
Mimo wszystkich swoich niedoskonałości, mimo fatalnie poprowadzonej narracji, mimo ciągłego wymuszania na graczach powtarzania czynności - Destiny nie dawało mi długo spokoju. Świat Strażników wciągnął mnie jak markowy odkurzacz i nie pozwolił odejść do konsoli przez wiele godzin.
Był to też świetny inicjator wielu nowych znajomości, które przekroczyły granice jednej gry - wspólnie z poznanymi osobami gramy w kilka innych tytułów. O Destiny można mówić wiele złego i wiele dobrego, ale na pewno nie mogę zignorować faktu, że dużą część 2014 roku poświęciłem nowej produkcji studia Bungie.
Urzekająca historia księżniczki Aurory to jedno z moich największych zaskoczeń tego roku.
3. Child of Light
Urzekająca historia księżniczki Aurory to jedno z moich największych zaskoczeń tego roku. Kompletnie się nie spodziewałem, że z pozoru mała gra oczaruje mnie tak bardzo. Wszystko mi się w niej podoba - piękny styl graficzny, śliczne, bajkowe postacie, płynne poruszanie się bohaterki i jej ślicznych włosów...
Za całą tą artystyczną otoczką kryje się też bardzo przyjemny i wciągający system walki, który skłania do dalszego eksperymentowania.
Ukończyłem grę trzy razy pod rząd, praktycznie jednym tchem i dopiero wtedy mogłem od niej odpocząć - kiedy już wszystkich bohaterów rozwinąłem do końca i zebrałem najpotężniejsze przedmioty. Pisząc to nieco się rozmarzyłem i chyba w święta odwiedzę ponownie Aurorę i jej kolorowych kompanów.
4. Śródziemie: Cień Mordoru
Zupełnie nie czekałem na ten tytuł i być może dlatego też tak pozytywnie mnie zaskoczył. Przygody Taliona i powolna eksterminacja przybocznych Saurona okazały się bardzo pochłaniające. Nic nie poprawia tak humoru jak sprawdzenie zawartości orczej czaszki poprzez wsadzenie sztyletu w oczodół.
Oczywiście, gra jest wyjątkowa głównie za sprawą nowatorskiego systemu Nemesis. Losowe generowanie przeciwników i rejestracja zmian w ich hierarchii to coś niezwykłego. W ten sposób udało się twórcom stworzyć mechanizm wspierający indywidualną narrację dla każdego gracza.
Nie zapomnę kilku godzin spędzonych na nieudanych zamachach na pewnego orka, który po wielu zadanych ranach dopadł mnie w niespodziewanym momencie i cudem uszedłem z życiem. Ork padł, ale długo jeszcze będę pamiętał historię naszych starć i niefortunnych przypadków.
5. Dragon Age: Inkwizycja
Bioware pozytywnie zamknęło rok 2014. Historia przedstawiona w Inkwizycji mimo swojej sztampowości jest wyjątkowo przyjemna. Relacje między bohaterami i poszczególne przerywniki filmowe prowadzą opowieść w nieco bardziej książkowym stylu, gdzie wiele szczegółów i detali rzutuje na końcowy odbiór całości.
Jak już na łamach naszego serwisu wspominałem, studio Bioware pozwala sobie na drobne eksperymenty społeczne i wdraża elementy tematyki seksualności, płci, a nawet ociera się o problem eutanazji. Zabawne, z jaką łatwością treści te zostały wplątane do gry i jak łatwo można je przyjąć.
Ponadto mamy też przyjemny system walki, rozwoju sprzętu i konstruowania ekwipunku, co nie pozwala się nudzić nawet ponad sto godzin w głąb kampanii. Dragon Age podnosi się po upadku z okazji średniej drugiej części - mam nadzieję, że za jakiś czas będę mógł to samo powiedzieć o Mass Effect 4.