Skip to main content

Machinarium - Retrospektywa

Mały robocik i wielki miłosny problem.

Upadek z wysoka na wysypisku śmieci nie był przyjemnym doświadczeniem. Metalowy robot szybko uporał się z poukładaniem do kupy. Odnalazł wszystkie swoje kończyny i dopasował do reszty blaszanego ciała. Następnie wyruszył do miasta robotów w poszukiwaniu swojej ukochanej, przypominającej otwartą puszkę po sardynkach. Nieprzyjemny robot o niewątpliwie złych zamiarach miał czelność porwać drugą połówkę naszego naoliwionego podopiecznego i pozbył się go hen daleko za metropolią. Miłość jest cierpliwa, ale szkoda czasu na gadanie - trzeba działać, ukochana czeka.

Machinarium to urocza gra przygodowa typu „wskaż i kliknij”, przedstawiająca historię sympatycznego robota poszukującego swojej - nie trąconej rdzą - porwanej miłości. Naszą rolą jest wskazywać robocikowi kierunek wędrówki, pomagać w rozwiązywaniu łamigłówek i prostych zadań. Na początku zabawy musimy zreperować głównego bohatera i wydostać się z wysypiska śmieci. Wykonanie zadania ułatwią nam umiejętności robota. Nie jest to najnowocześniejszy model na rynku, ale jego teleskopowe ciało przydaje się w eksploracji świata.

Rynek, dusza mechanicznego miasta, usłany jest najrozmaitszymi łamigłówkami

„Machinarium to koronny przykład dwuwymiarowej przygodówki, która dzięki oprawie graficznej nigdy się nie zestarzeje.”

Jeśli dostrzeżemy przydatny przedmiot zawieszony wysoko nad głową albo bardzo nisko przy ziemi, możemy wydłużyć lub zmniejszyć jego tors, dzięki czemu uzyskamy dostęp do z pozoru niedostępnych miejsc. Naturalnie, jak w każdej klasycznej grze przygodowej, część znalezionych błyskotek chowamy do kieszeni. W Machinarium nasz bohater po prostu połyka przedmioty, a gdy istnieje taka potrzeba, wyciąga je ze swojego (pustego) wnętrza. Aby rozwikłać niektóre zagadki, będziemy musieli złączyć dwa przedmioty ze sobą tworząc bardziej użyteczne narzędzia. Odnaleziony pachołek drogowy pomalowany niebieską farbą da nam w rezultacie policyjną czapkę, potrzebną do udawania stróża prawa. Dzięki temu upragnione drzwi miasta staną przed nami otworem.

Podobnie jak fabuła, rozgrywka również nie jest przesadnie skomplikowana. Po drodze do celu pomagamy rozwiązać codzienne problemy mieszkańców miasta robotów. Często jesteśmy zdani wyłącznie na siebie i co chwilę musimy rozruszać szare komórki - układamy stosowne kombinacje wciskania przycisków, połączenia świecących diod, obwody elektryczne, a nawet staramy się przejść grę wideo w salonie gier. Warto eksperymentować i szukać najrozmaitszych rozwiązań zagadek, bo w świecie Machinarium nie można zginąć, więc ewentualna porażka i wczytywanie poprzedniego stanu gry nie wchodzi w rachubę.

Główny bohater jest tak sympatyczny, że nie sposób go nie polubić od pierwszego wejrzenia. Mimika jego twarzy i sposób poruszania się sprawiają, że ciągle szczerzymy zęby do ekranu. Zwiedzając rysunkowy, dwuwymiarowy świat robotów, trudno nie zachwycić się szczegółowością jego wykonania. Place i dziedzińce miasta pełne są mechanicznych stworzeń żyjących swoimi problemami. Grupa muzyków przestała grać, bo źli gangsterzy zniszczyli bęben nadwornego perkusisty. Jeśli sprawimy nowy instrument, usłyszymy w podzięce muzyczną improwizację i rewelacyjną animację tańca głównego bohatera.

Warto bacznie rozglądać się po okolicy, bo gra nagradza spostrzegawczość, poza tym w świecie robotów nic nie dzieje się przypadkiem. Na dachu kamienicy cały dzień śpi kot, który - pociągnięty za ogon - wystraszy się i pobiegnie w upragnionym przez nas kierunku. Zdziwiony ptak nieprzypadkowo przesiaduje na drutach wysokiego napięcia, które będziemy potrzebować do zasilenia innej rzeczy niż pobliskiego domu. Elementy otoczenia, tknięte teleskopową dłonią bohatera, współgrają ze sobą, a łamigłówki to logiczny, choć niekiedy dość szalony ciąg przyczynowo-skutkowy.

Przedostanie się do powyższej odlewni to jedno z pierwszych, wymagających zadań

Oprawa audiowizualna idealnie podkreśla melancholijny świat gry, w którym dialogi robotów przedstawiane są w postaci komiksowych dymków, a ich słowa to nieczytelne, simsopodobne „blablabla”. Ręcznie rysowane tła i postacie robią świetne wrażenie żyjącego świata robotów-indywidualistów. Machinarium to koronny przykład dwuwymiarowej przygodówki, która dzięki oprawie graficznej nigdy się nie zestarzeje. Nie gorzej wypada tło muzyczne - flegmatyczne, beztroskie i inspirujące jednocześnie, kojarzące się z dobrymi wspomnieniami z dzieciństwa - niczym pierwszy zachód słońca podziwiany nad morzem. Muzyka wywołuje uśmiech na twarzy równie często jak kreacja głównego bohatera.

I właśnie dla tego specyficznego stylu i uroku Machinarium, warto poświęcić raptem kilka godzin na zanurzenie się w świat robotów. Na poznanie wielkiego problemu małego bohatera, rozwiązanie jego sercowych kłopotów, rozruszanie szarych komórek i pozwolenie sobie na totalne odprężenie. W czeskiej produkcji nie uświadczymy bowiem przemocy, wulgaryzmów czy dylematów moralnych. Wszystko jest proste i piękne. Ot tak, po prostu - jak miłość.

Zobacz także