Mafia się zestarzała, ale wciąż pozostaje wyjątkowa
Raj utracony.
Rok 2002 przyniósł miłośnikiem gier co najmniej jeden powód do świętowania. Czeskie Illusion Softworks, znane wówczas głównie z wojennego Hidden & Dangerous, zaproponowało tytuł, który w fascynujący sposób przedstawiał blaski i cienie mafijnego życia.
Większość współczesnych deweloperów nie odważyłaby się wydać gry takiej jak Mafia: The City of Lost Heaven. Temat złotej epoki włoskiej przestępczości zorganizowanej był już wielokrotnie podejmowany w kulturze popularnej. Specyficzny klimat pierwszej połowy XX wieku został świetnie oddany w książkach Puzo, a później w filmach Coppoli, więc potencjalni twórcy nie mogli uniknąć porównań swojej gry do dzieł mistrzów literatury i kina. Z takiej rywalizacji niełatwo wyjść zwycięsko.
Czeska produkcja starała się wygrać ten pojedynek przede wszystkim poprzez fabułę. Opowieść urozmaicona filmowymi przerywnikami przybliża realia gangsterskiego fachu i pozwala utożsamić się z głównym bohaterem - Tommym Angelo. Jest to zresztą typ bohatera, któremu nieobce jest zarówno bezwzględne zabijanie, jak i chwila zastanowienia nad swoim losem. Tommy to bez wątpienia jedna z najlepiej napisanych postaci pierwszoplanowych w grach wideo.
Historia przedstawiona jest w mało popularny dzisiaj sposób. Mimo pozornie otwartego świata, scenariusz i rozgrywka w Mafii są po prostu liniowe. Możemy swobodnie poruszać się po mieście, lecz punkt docelowy jest zawsze jeden. Faktem jest pojawienie się w dalszych etapach rozgrywki zadań pobocznych, ale za każdym razem jest to jedna misja, występująca wyłącznie po wykonaniu głównej. Na dodatek zleceniodawcą jest zawsze ten sam człowiek.
Gracz nie ma wpływu na wydarzenia. W tym przypadku pozwoliło to twórcom na budowanie napięcia oraz połączenie wszystkich misji w przyczynowo-skutkową całość. Współcześni twórcy gier unikają tego rodzaju konstrukcji w grach, za wszelką cenę starając się dostarczyć graczowi lepiej lub gorzej zamaskowaną wolność.
Tytuł Illusion Softworks wyróżnia się także tym, że nie należy do łatwych. Na tle obecnych gier akcji jawi się wręcz jako arcytrudny. W Mafii brakuje możliwości wyboru poziomu wyzwania, a punkty automatycznego zapisu są rozmieszczone bardzo rzadko. Jest to jedna z tych produkcji, w których jednoczesna walka z dwoma przeciwnikami uzbrojonymi w strzelby to pewna śmierć. W trakcie zamkniętych etapów, musimy wykazać się podejściem taktycznym i refleksem. Do historii przeszedł też pamiętny wyścig rajdowy, który mógłby zająć wysokie miejsce w rankingu najbardziej wymagających etapów. Twórcy nie przewidzieli nawet kodów.
Jazda po mieście również nie należy do najprostszych. Wystarczy odrobinę przekroczyć dozwoloną prędkość lub przejechać na czerwonym świetle, by pobliscy policjanci zechcieli wypisać nam mandat. Popularne w grach akcji potrącanie pieszych czy stłuczki potrafią w Mafii przerodzić się w wymianę kul między graczem a stróżami prawa. Mundurowi interweniują nawet wtedy, gdy przechadzając się po mieście, zapomnimy schować broń pod marynarką.
Jednak gdy uda się przezwyciężyć wysoki próg wejścia, nie sposób oderwać się od ekranu. Na uznanie zasługuje zawarta w grze wiedza o włoskiej przestępczości zorganizowanej. Poznajemy strukturę mafijnych rodzin, dowiadujemy się, kim jest szef wszystkich szefów, don czy consigliere. Gra przybliża szczegóły funkcjonowania organizacji - informuje na przykład, w co inwestuje się brudne pieniądze lub dlaczego należy trzymać się z dala od biznesu narkotykowego.
W trakcie rozgrywki uczymy się mafijnego savoir vivre, w którym największe znaczenie odgrywa szacunek. Jako wzór ukazano dwóch toczących ze sobą wojnę gangsterów, którzy na pogrzebie ważnego członka jednej z rodzin zawieszają broń, spotykają się i składają kondolencje. Poznajemy także kodeks, którego przestrzegają przestępcy sycylijskiego pochodzenia. W jednym z zadań egzekwujemy te niepisane reguły, starając się zlikwidować człowieka, który złamał omertę - zasadę milczenia.
Oprawa graficzna z pewnością się zestarzała, lecz w momencie premiery prezentowała prawdziwą klasę. Wystarczy wspomnieć, że w 2006 roku grę The Godfather, opartą na adaptacji filmowej, niektórzy recenzenci krytykowali za grafikę, a Mafię przywoływano jako wizualny wzór od naśladowania.
Próbę czasu wytrzymała natomiast ścieżka dźwiękowa. Podczas gry towarzyszą nam przyjemne jazzowe i bluesowe kompozycje. Wykorzystano nawet jeden z utworów, przy którego tworzeniu brał udział sam Louis Armstrong. Łatwo poczuć klimat epoki, wszystkie dźwięki budują świetną atmosferę.
Warto przypomnieć o poważnym podejściu do realizmu. Możemy prowadzić ponad pięćdziesiąt aut, które mają swoje prawdziwe odpowiedniki w latach 30. ubiegłego wieku. Przy ich projektowaniu twórcy korzystali nawet z porad właścicieli zabytkowych pojazdów. Model jazdy oddano starannie, choć gracz przyzwyczajony do współczesnych tytułów uzna samochody za bardzo powolne.
Tę filozofię widać w każdym aspekcie gry, a twórcy na bok odstawili efekciarstwo. W produkcji Illusion Softworks niewiele jest pościgów z wybuchającymi autami, za to jeżeli wybierzemy zbyt słaby pojazd, może okazać się, że zatrzyma się on w połowie drogi na wzniesienie. Czasami trzeba wpisać ostatni stan zapisu, by móc wykonać konkretny fragment misji.
Premiera Mafii odbyła się w czasach, kiedy moda na płatne rozszerzenia i drobne dodatki dopiero nadchodziła. Tutaj, od razu z grą, otrzymujemy specjalny tryb - „Jazda ekstremalna” - który odblokowuje się po wielki finale. Ten zabawny dodatek zawiera absurdalne misje pokroju ratowania kobiety przed morskim potworem, ścigania UFO czy śledzenia niewidzialnego człowieka. Ukończenie zleceń gra nagradzała nietypowymi pojazdami - choćby futurystyczną taksówką.
Kontakt z pierwszą Mafią przypomina dziś czytanie wiekowej książki. Od czasu do czasu trafiamy na archaiczne słowo i spotykamy nieużywane zwroty. Jednak tym, których nie zniechęcą podobne trudności, lektura dostarczy nieszablonową przygodę. Nawet czternaście lat po premierze wciąż warto sięgnąć po ten tytuł, szczególnie jeśli nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji poznać wyjątkowej opowieści o Tommym Angelo.