Skip to main content

Mamy polskiego Tarantino? Relacja z 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych

„Kos” zmiótł konkurencję.

Źródło zdjęcia: Jakub Jusiński / Eurogamer.pl

Dobiegł końca czterdziesty ósmy Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. To corocznie organizowane wydarzenie, które pozwala zapoznać się z najlepszymi i najnowszymi produkcjami rodzimej kinematografii. Część z nich już miała premierę, a cześć dopiero zostanie wydana. Muszę przyznać, że tegoroczna edycja w głównej mierze zawiodła, ale na szczęście pojawiło się kilka naprawdę ciekawych pozycji.

Na początku zaznaczmy, że Festiwal Polskich Filmów Fabularnych to najważniejsza impreza filmowa w naszym kraju, posiadająca status narodowego festiwalu filmowego. Jest także jednym z najstarszych tego typu wydarzeń w Europie. Dzięki niemu możemy przyjrzeć się aktualnej kondycji polskiego kina oraz zapoznać się z nowymi nurtami pojawiającymi się w rodzimej kinematografii.

Główna część festiwalu odbywa się przy Gdyńskim Centrum Filmowym i w Teatrze Muzycznym imienia Danuty Baduszkowej / Fot. Jakub Jusiński, Eurogamer.pl

Czterdziesta ósma edycja nie napawa jednak optymizmem. Obejrzałem wszystkie szesnaście filmów, biorących udział w konkursie głównym, gdzie do wygrania są między innymi statuetki Złotego czy Srebrnego Lwa oraz nagrody pieniężne (odpowiednio 300 tysięcy złotych i 150 tysięcy złotych). Wnioski nasuwają się same - nasza kinematografia wciąż ciężkim dramatem stoi i tylko nieliczni filmowcy próbują bawić się konwencjami, mieszając różne gatunki.

Zacznijmy od tych moich zdaniem najsłabszych produkcji. „Figurant” to historia świeżo upieczonego funkcjonariusza Służb Bezpieczeństwa - Bronka Budnego (w tej roli Mateusz Więcławek), który otrzymuje specjalne zadanie - ma inwigilować biskupa krakowskiego Karola Wojtyłę, jak wiemy, późniejszego papieża Jana Pawła II. Wątki związane ze śledztwem są przeplatane prywatnymi wątkami agenta, który pomimo zawodowych trudności próbuje założyć normalną rodzinę.

„Figurant” pozostawia widza bez większych emocji / Materiały prasowe

Trzeba przyznać, że film jest dobrze zrealizowany - ma świetne, czarno-białe zdjęcia dodatkowo uzupełnione o materiały archiwalne, oddające klimat Polski Ludowej. Problem w tym, że produkcję ogląda się z rosnącą obojętnością. Śledztwo w pewnym momencie schodzi na dalszy plan, a na pierwszym wyłaniają się mało emocjonujące rozterki głównego bohatera. Zaczynamy odczuwać brak stawki. Gubimy sens i cel tej opowieści, a los agenta przestaje wywołać jakiekolwiek reakcje. Premiera 20 października.

„Jedna dusza” z kolei przenosi nas na Śląsk. Alojzy to twardy górnik, mający charyzmę i posłuch kolegów. Skłonność do alkoholu i przemocy sprawia jednak, że każdego dnia cierpią jego najbliżsi - żona i mali synowie. Pewnego razu w kopalni wydarza się katastrofa, która na zawsze zmienia jego życie.

Przyznam szczerze, że po seansie czułem się niesamowicie przygnieciony tą produkcją. Z każdą kolejną sceną atmosfera w rodzinie głównego bohatera staje się coraz bardziej gęsta. „Jedna dusza” bombarduje widzów nieszczęściami, ale finalnie nie przekazuje jednak zajmującej i intrygującej historii. To dziwne, zwłaszcza że do projektu udało się zaprosić znakomitą obsadę - Dawida Ogrodnika, Małgorzatę Gorol, Dorotę Kolak czy Tomasza Schuchardta. Premiera 24 listopada.

Co ciekawe, „Jedną duszę” wyreżyserował Łukasz Karwowski, autor filmu „Kac Wawa”Zobacz na YouTube

„Raport Pileckiego” to natomiast pozycja opowiadająca historię rotmistrza Witolda Pileckiego - współzałożyciela Tajnej Armii Polskiej, żołnierza Armii Krajowej, więźnia i organizatora ruchu oporu w KL Auschwitz. Krótko mówiąc - postać o niezwykłym potencjale filmowym. Historia jednak powstawania tej produkcji już budzi wiele wątpliwości.

Projekt został rozpoczęty przez reżysera Leszka Wosiewicza, który przez wiele lat rozwijał scenariusz do tego filmu. Nagrany przez niego materiał rzekomo jednak nie nadawał się emisji. Stąd poproszono o pomoc innego filmowca - Krzysztofa Łukaszewicza. Ten z kolei przepisał scenariusz i zaczął realizować własną wizję.

To czuć i widać na ekranie. Film wydaje się być zlepkiem nie do końca powiązanych ze sobą scen. Fabuła skacze po różnych epizodach z życia rotmistrza, choć nie rozumiemy dlaczego. On sam też jest pokazany jednowymiarowo - jako postać nie mająca wątpliwości, bez wahania narażająca swoje życie dla innych. Szkoda bohatera i ogromnego - jak na polskie warunki - budżetu, który wyniósł 38 milionów złotych. Dodajmy, że film jest obecnie wyświetlany w kinach.

„Raport Pileckiego” rozczarowuje pomimo ogromnego potencjałuZobacz na YouTube

Nie chcąc być jednak tylko krytycznym, muszę powiedzieć filmach, na które naprawdę warto czekać. „Kos” to absolutnie najlepszy film tego festiwalu, zasługujący na oddzielny tekst. Otrzymał również - bez zaskoczeń - główną nagrodę. Jego akcja rozgrywa się wiosną 1794 roku.

Do kraju wraca generał Tadeusz „Kos” Kościuszko (Jacek Braciak), który planuje wzniecić powstanie przeciwko Rosjanom, mobilizując do tego polską szlachtę i chłopów. Towarzyszy mu wierny przyjaciel i były niewolnik, Domingo. Jego tropem jednak wraz z listem gończym podąża bezlitosny rosyjski rotmistrz - Dunin (Robert Więckiewicz).

„Kos” to udane kino czerpiące z polskiej historiiZobacz na YouTube

Zaznaczmy, że nie jest to bynajmniej patetyczna opowieść, osadzona w pańszczyźnianej rzeczywistości. To utrzymana w tarantinowskim duchu historia o pełnokrwistej postaci, która niczym legendarny kowboj przyjeżdża zrobić porządek w mieście. Co prawda, momentami bardzo przypomina „Nienawistną ósemkę”, ale reżyser Paweł Maślona na tyle odważnie i sprawnie żongluje konwencjami, że nie odczuwamy, aby jego dzieło było odtwórcze i wtórne. Szkoda, że produkcja jeszcze nie otrzymała oficjalnej daty premiery.

Bardzo pozytywne odczucia miałem także w trakcie seansu nowej adaptacji „Chłopów”, której podjęli się twórcy filmu „Twój Vincent” - DK Welchman (Dorota Kobiela) i Hugh Welchman. Podstawą scenariusza stał się główny wątek fabularny powieści, czyli historia miłosna Jagny, Antka i Macieja Boryny. Nadmieńmy, że produkcja została zrealizowana z ogromnym rozmachem w technice animacji malarskiej. Pracowało nad nią ponad stu malarzy przez trzy lata w czterech studiach - w Polsce, Serbii, Ukrainie i na Litwie.

„Chłopi” wciągają w wir, z którego nie chce się wyjśćZobacz na YouTube

„Chłopi” to film niezwykle urzekający muzycznie i wizualnie. Z ekranu wylewa się energia, której trudno się oprzeć. Chociażby sceny tańca - utrzymane w ludowo-słowiańskim duchu - są po prostu porywające. W tym specyficznym wydaniu reymontowskie Lipce wydają się być hipnotyzującą miejscowością z unikalnym klimatem. Wiele wskazuje na to, że będzie to nasz kandydat do Oscara. W kinach już od 13 października.

Na koniec polecam jeszcze dwie pozycje, które warto sprawdzić w przyszłości. Na szczególną uwagę zasługuje „Doppelgänger. Sobowtór” z Jakubem Gierszałem w głównej roli. To udany thriller psychologiczno-polityczny o agencie służb specjalnych, który przejmuje tożsamość innego mężczyzny i rozpoczyna budowanie swojej kariery szpiegowskiej.

„Doppelgänger. Sobowtór" wkroczy na wielki ekran 29 wrześniaZobacz na YouTube

Warto też obejrzeć czarną komedię „Horror Story” o świeżo upieczonym magistrze bankowości, próbującym zdobyć pierwszą poważną pracę w życiu. Bohater w celu realizacji tego marzenia przyjeżdża do wielkiego miasta i decyduje się na wynajęcie pokoju w starej willi rodem z horroru, w której spotyka specyficznych lokatorów. Film autentycznie bawi i zaskakuje błyskotliwymi dialogami. Bardzo dobra pozycja dla współczesnego widza, wciąż jednak nie otrzymała oficjalnej daty premiery.

Laueraci 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni:

  • Złote Lwy - „Kos” w reżyserii Pawła Maślony
  • Srebrne Lwy - „Imago” w reżyserii Olgi Chajdas
  • Złoty Pazur - „Tyle co nic” w reżyserii Grzegorza Dębowskiego
  • Platynowe Lwy - nagrodę za całokształt twórczości odebrał scenograf Allan Starski
  • Reżyseria - Jan Holoubek za film „Doppelgänger. Sobowtór”
  • Główna rola męska - Artur Paczesny za film „Tyle co nic”
  • Główna rola kobieca - Lena Góra za film „Imago”
  • Scenariusz i debiut reżyserski - Grzegorz Dębowski za film „Tyle co nic”
  • Nagroda publiczności - „Chłopi”
  • Zdjęcia - Bartłomiej Kaczmarek za film „Doppelgänger. Sobowtór”
  • Muzyka - Andrzej Smolik za film „Imago”
  • Scenografia - Marek Warszewski „Doppelgänger. Sobowtór”
  • Dźwięk - Marcin Lenarczyk za film „Sny pełne dymu”
  • Montaż - Piotr Kmiecik za film „Kos”
  • Charakteryzacja - Aneta Brzozowska za film „Kos”
  • Kostiumy - Weronika Orlińska za film „Doppelgänger. Sobowtór”

Zobacz także