Skip to main content

Marcin Iwiński: CD Projekt był na skraju bankructwa w 2009 roku

„Problemem była gwałtowna ekspansja.”

Na blogu Siergieja Galionkina opublikowano podcast, w którym gościnnie pojawił się Marcin Iwiński. Współzałożyciel CD Projektu mówił między innymi o początkach swojej kariery, serii Wiedźmin, kryzysie ekonomicznym i targach gier wideo.

Zapytany o błędy popełnione podczas wieloletniej działalności, Iwiński zdradził, że CD Projekt był na skraju bankructwa w 2009 roku.

Marcin Iwiński

- Głównym problemem była gwałtowna ekspansja w zbyt wielu kierunkach. Po premierze pierwszego Wiedźmina w 2007 roku, odnieśliśmy sukces. Początkowo nie wypracowaliśmy jednak żadnych zysków, ale udało się pokryć koszty produkcji. To było dla nas duże wydarzenie - mogliśmy zacząć inwestować.

- Chcieliśmy zadebiutować na giełdzie, mieliśmy firmy dystrybucyjne w Czechach i na Węgrzech. Otworzyliśmy centrum lokalizacyjne, tworzące tłumaczenia, konwersje gier czy oferujące testowanie produkcji. Do tego dochodziła największa w Polsce firma sprzedająca gry pocztą [gram.pl, obecnie należący do Action S.A. - przyp. red.]. Kupiliśmy także Metropolis Software i zaczęliśmy prace nad konsolową wersją Wiedźmina 1, za co odpowiadało zewnętrzne studio z Francji - wspomina menedżer.

- Wyglądało to nieźle na papierze. Pracowałem jakieś 20 godzin dziennie, ale w 2008 - 2009 roku rozpoczął się kryzys ekonomiczny. Dochodowy biznes dystrybucji zaczął tracić sporo pieniędzy. Musieliśmy restrukturyzować działalność. Z ponad 300 zatrudnionych osób po dwóch latach zostało może 150-160.

- Musieliśmy sprzedać oddziały w Czechach i na Węgrzech, zamknąć firmę lokalizującą. Projekt konsolowego Wiedźmina 1, rozwijany przez studio WideScreen Games, nie wypalił. Deweloperzy z Francji po prostu sobie nie radzili i nie mówili nam prawdy przez wiele miesięcy, więc w to także utopiliśmy sporo pieniędzy.

- Zostaliśmy tylko z CD Projekt Poland, Wiedźminem i bardzo małym GOG, które dopiero starowało. Sprzedaliśmy także firmę wysyłkową. To były trudne czasy. Przez dwa lata udało nam się całkowicie odmienić sytuację i osiągnąć sukces, ale w 2009 roku byliśmy blisko bankructwa.

Rozmowa odbyła się z okazji rosyjskich targów IgroMir. Iwiński chwalił inicjatywę naszych wschodnich sąsiadów i żałował, że podobnej imprezy nie ma w Polsce, pomimo korzystniejszych warunków geograficznych.

- 130 tys. osób to wspaniały wynik, zwłaszcza biorąc pod uwagę rozmiar Rosji. To wspaniale, że macie rosnące targi. Jestem zazdrosny, bo nadal pamiętam Gambleriadę organizowaną w Polsce jakieś 12 lat temu. Imprezę odwiedzało maksymalnie 30 tys. osób, a później całość się rozpadła.

- Wydaje mi się, że są teraz jakieś pomysły. W Poznaniu mamy Poznań Game Arena, ale to całkiem inna skala. Biorąc pod uwagę rozmiar Polski i względnie dogodne warunku podróżowania, ludzie mogliby bez trudu dotrzeć na targi. Gdyby ktoś organizował dobre targi.

Cały wywiad Marcina Iwińskiego - większość odpowiedzi udzielał po angielsku - na blogu Galiokina.

Zobacz także