Skip to main content

Men of War: Oddział Szturmowy 2 - wrażenia z wczesnej wersji

Bez większych zmian na froncie.

Cierpliwość jest cechą niezbędną przy obcowaniu z serią Men of War. To strategia mniej dynamiczna niż Company of Heroes, a najmniejszy błąd i niedopatrzenie może wiele kosztować. Przekonałem się o tym boleśnie wiele razy podczas kilkunastu godzin spędzonych z Oddziałem Szturmowym 2 (ang. Assault Squad 2).

W grze wcielamy się w dowódcę oddziałów różnych armii na kilku frontach drugiej wojny światowej. Wczesna wersja pozwala kierować wojskami radzieckimi, amerykańskimi i niemieckimi, w finalnym wydaniu pojawią się też Brytyjczycy i Japończycy.

Nie mamy tu do czynienia z tradycyjną, fabularyzowaną kampanią. Możemy wziąć udział w serii potyczek, oddzielnych misji. Są one odpowiednio i wystarczająco zróżnicowane - raz atakujemy pozycje wroga, później przechodzimy do zadania związane z obroną bazy przed wieloma falami oponentów.

O jeden most za daleko?

W większości misji korzystamy z piechoty oraz dział i czołgów. Czasem pojawiają się scenariusze skromniejsze, w których kierujemy tylko jednym czy dwoma oddziałami żołnierzy, a przeciwnik ma znaczną przewagę liczebną. To ciekawe urozmaicenie, mile widziana zmiana stylu zabawy, choć oczywiście nic nowego dla fanów cyklu.

„Istotne jest dokładne planowanie ruchów i rozważne przemieszczanie wojsk.”

Podobnie jak w pierwszym Oddziale Szturmowym, także w drugiej części istotną rolę pełni tryb wieloosobowy. Ten aspekt gry doczekał się największych zmian - rozgrywki sieciowe są w pełni obsługiwane przez platformę Steam, a nie usługę GameSpy, co znacznie ułatwia zabawę i czyni ją stabilniejszą. Lepiej sprawdza się także dobieranie przeciwników o podobnym poziomie umiejętności. Możemy wziąć udział w potyczkach „1 na 1”, ale też w meczach drużynowych i grach kooperacyjnych przeciw komputerowi.

Powracają wszystkie elementy znane z poprzednich odsłon charakterystyczne dla marki Men of War, na czele z realizmem oraz możliwością przejęcia kontroli nad dowolną jednostką i „ręcznym” celowaniem. Udany strzał, starannie naprowadzony, potrafi wywołać uśmiech na twarzy, kiedy przyniesie oczekiwane skutki. Raz udało mi się trafić czołg lekki w taki sposób, że pocisk przebił go na wylot i zniszczył inny pojazd - nic wielkiego w skali całej bitwy, ale satysfakcja spora.

Woda prezentuje się całkiem ładnie

Rozgrywka toczy się powolutku. Istotne jest dokładne planowanie ruchów i rozważne przemieszczanie wojsk. Jedna zła decyzja może skutkować bolesną stratą. Nagradzana jest cierpliwość, metodyczne i stopniowe ruchy wojsk. Nie ma mowy o bezmyślnej szarży - nawet jeżeli rzucimy na bazę wroga wszystkie siły, prawdopodobnie żaden żołnierz nie dotrze nawet na miejsce.

„Ważnym elementem każdej bitwy jest dbanie o zasoby oddziałów i jednostek.”

Wielką rolę odgrywa realistyczny system uszkodzeń pojazdów i dobrze odwzorowana siła jednostek pancernych. Piechota nie przetrwa nawet kilku sekund, jeżeli znajdzie się w zasięgu czołgu. Jeden celny strzał odpowiednim pociskiem zlikwiduje cały oddział. Oczywiście pojazdy ciężkie nie są bezbronne - jeżeli jesteśmy nieuważni, szybko je stracimy. Choć tutaj znaczenie ma, rzecz jasna, rodzaj maszyn biorących udział w starciu. Sherman nie ma szans przebić przedniej osłony Tygrysa.

Istotne jest odpowiednie ustawianie czołgu, manewrowanie tak, by wrogie pociski uderzały w nas pod kątem i nie spenetrowały pancerza. Wystawienie się lub złe pozycjonowanie kończy się często nieodwracalnym uszkodzeniem lub zupełnym zniszczeniem. Żołnierze są w stanie naprawić pojazdy, jak w poprzednich odsłonach cyklu, nie przywrócą jednak do życia zbyt mocno poszkodowanego. Sam proces reperowania zajmuje nawet kilka minut.

Ważnym elementem każdej bitwy jest też dbanie o zasoby wszystkich oddziałów i jednostek. Paliwo i amunicja mogą się po prostu wyczerpać - musimy je wtedy uzupełnić, najczęściej korzystając z przyzywanej na pole walki ciężarówki.

Powalczymy też przy słonecznej pogodzie

Wzywać możemy także posiłki, wydając na nie specjalne punkty gromadzone w trakcie rozgrywki. Nie mamy w Oddziale Szturmowym 2 do czynienia z rozbudową bazy, dodatkowe jednostki sprowadzamy po prostu spoza mapy. To również nieodłączny element cyklu.

Wczesna wersja ma jeszcze problemy z poprawnym działaniem, optymalizacja pozostawia sporo do życzenia. Gra nie wykorzystuje jeszcze w odpowiedni sposób mocy karty graficznej i kilku rdzeni procesorów wielordzeniowych. Twórcy - jak podkreślają w dyskusjach na forum - zdają sobie z tego sprawę i pracują pilnie nad wyeliminowaniem niedociągnięć. Możliwe, że właśnie zły stan techniczny był powodem przesunięcia premiery.

Men of War: Oddział Szturmowy 2 zapowiada się po prostu na kolejną, udaną odsłonę serii, nie wnoszącą jednak żadnego powiewu świeżości. Nowe modele jednostek, nieco lepsza oprawa i usprawniony tryb wieloosobowy to zmiany mile widziane, ale głównie kosmetyczne. Podstawy rozgrywki pozostają niemal niezmienione, co niektórych rozczaruje, a innych zapewne ucieszy.

Być może większe emocje wzbudziłaby zapowiedź konkretnej daty premiery innej strategii twórców ze studia Digitalsoftmind - gry Call to Arms - która przeniesie nas na fronty współczesnych konfliktów zbrojnych. Oddział Szturmowy 2 to tylko kolejne, solidne Men of War. Czy to nie trochę za mało, po tylu wydanych wcześniej odsłonach cyklu?

Zobacz także