Mężczyzna oskarżony o spowodowanie śmierci przez wysłanie oddziału SWAT na rodzinę przyznał się do winy
Chodziło o kłótnię dotyczącą Call of Duty.
Oskarżony o spowodowanie śmierci przez tzw. swatting, 25-letni Kalifornijczyk, przyznał się do winy - informuje Kotaku. Akcję rozpoczęła kłótnia dwóch znajomych po meczu w nieokreśloną odsłonę Call of Duty, w grudniu ubiegłego roku.
Swatting to nasyłanie oddziału antyterrorystycznego na konkretny adres - w celu żartu. Najczęściej ofiarami padali streamerzy, ale najeżdżano też domy aktorów czy piosenkarzy. „Zabawa” jest szczególnie popularna w Stanach Zjednoczonych.
Podczas wspomnianej kłótni, jeden z mężczyzn zachęcił drugiego, aby wysłał na jego dom oddział SWAT. Podał jednak swój nieaktualny adres, w którym mieszkała inna rodzina.
Swatter wykonał telefon do służb w Wichita w stanie Kansas, twierdząc, że zastrzelił swojego ojca, przetrzymuje matkę jako zakładniczkę oraz rozważa podpalenie domu. Podał oczywiście wspomniany adres.
Kiedy jednostka antyterrorystyczna najechała na rodzinny dom, ojciec dwójki dzieci wyszedł z mieszkania, wykonując polecenia funkcjonariuszy. Kilkukrotnie sięgał jednak dłonią w okolice paska.
Oficer myśląc, że mężczyzna próbuje wyciągnąć broń, oddał strzał, który okazał się być śmiertelny. Wydarzenie miało miejsce 28 grudnia 2017 roku.
Oskarżony nie usłyszał jeszcze wyroku, ale grozi mu do 25 lat więzienia.