Skip to main content

Microsoft: podobieństwa Clockwork Revolution do BioShock Infinite są przypadkowe

Gra zaoferuje edytor postaci.

Twórcy Clockwork Revolution liczyli zapewne, że zapowiedź tytułu wywoła inne reakcje, niż krytykę zbytniego podobieństwa do BioShock Infinite. Teraz na sprawę porównań zareagował sam Microsoft.

Przypomnijmy: już pierwszy trailer podczas imprezy Summer Game Fest sprawiał wrażenie, że oglądamy sequel wspomnianego tytułu, a nie coś całkiem nowego. Wkrótce później głos zajął nawet producent trailerów BioShock Infinite, który sugerował, że takie „inspirowanie się” należy rozpatrywać już w kategorii naruszenia prawa autorskiego.

Uwagę zwracały podobieństwa, takie jak centralny pomnik czy główna bohaterka z apaszką na szyi. Teraz Microsoft zapewnia - odnosząc się głównie do tej drugiej kwestii - że wszelkie zbieżności są przypadkowe.

Wszelkie podobieństwa są niezamierzone - zapewnił rzecznik Xbox w oświadczeniu dla brytyjskiego Eurogamera. „Gracze będą mogli w pełni dostosować wygląd głównego bohatera”.

W ten dość nietypowy sposób dowiadujemy się więc, że Clockwork Revolution zaoferuje edytor postaci. Apaszka nie będzie więc koniecznie potrzebna. To nie tłumaczy innych podobieństw, choć wiele z nich można zapewne wyjaśnić faktem, że mamy do czynienia ze steampunkowym światem, z ustaloną stylistyką.

Akcja najnowszej produkcji studia inXile toczy się w mieście Avalon. Gracze natykają się na tajemniczy wynalazek - Chronometer, który pozwala podróżować w przeszłość - i dowiadują się, że metropolia została starannie „zaprojektowana” przez bezwzględną Lady Ironwood, właśnie poprzez zmianę biegu wydarzeń historycznych.

Wracając do kluczowych momentów z przeszłości, gracze będą mogli wpłynąć na te momenty, co będzie jednak tworzyć „efekt motyla” i nieprzewidziane zmiany w perspektywie odległej przyszłości. Akcję obejrzymy z perspektywy pierwszej osoby, co czyni apaszkę jeszcze mniej znaczącą.

Zobacz także