Międzynarodowy Komitet Olimpijski wyciąga rękę do esportu
O ile gry nie naruszają wartości.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski zapewnia, że esport „można postrzegać jako aktywność sportową”, co wydaje się być ważnym krokiem na drodze do popularyzacji elektronicznej rywalizacji na klasycznych zawodach.
MKOl przyznaje w wystosowanym komunikacie, że „zaangażowani gracze przygotowują się i trenują z intensywnością, którą można porównać do atletów w tradycyjnych dyscyplinach”.
Oświadczenie obejmuje jednocześnie pewne zastrzeżenia. Po pierwsze, esport nie może „naruszać wartości olimpijskich”, co wydaje się wykluczać, że na najbliższej Olimpiadzie zobaczymy terrorystów podkładających bomby w CS:GO.
Co więcej, MKOl spodziewa się, że będzie w stanie rozmawiać z ogólną organizacją, która będzie „gwarantowała zgodność z zasadami i przepisami ruchu olimpijskiego”. Biorąc pod uwagę wiele różnych gier-dyscyplin, także ten postulat może być trudny do spełnienia.
Gry wideo powoli zyskują jednak w oczach biurokratów zajmujących się Olimpiadami. W 2022 roku w chińskim Pekinie esport będzie dyscypliną medalową, a Paryż rozważa zorganizowanie specjalnego wydarzenia dla gier wideo w 2024 r.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski zapewnia też, że wraz z Globalnym Związkiem Federacji Sportowych zamierza prowadzić „dialog z branżą gier wideo i zawodnikami, by bliżej przyjrzeć się temu obszarowi”.
Wydaje się jednak, że samym graczom nie do końca zależy na uznaniu za „prawdziwą” dyscyplinę. Z niedawnego badania rynków w USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Niemczech wynika, że tylko 53 procent fanów uważa esport za sport i zaledwie 28 proc. chciałoby gier na Olimpiadzie.