Mistrz świata w Counter-Strike'u o polskim e-sporcie
Popularni gracze odpowiadają na pytania NaTemat.pl.
Serwis NaTemat.pl przeprowadził wywiad z Wiktorem „TaZem” Wojtasem oraz Tomaszem „Tarsonem” Boroniem, profesjonalnymi zawodnikami - odpowiednio - Counter-Strike 1.6 i StarCraft II.
Gracze komentowali popularność wirtualnego sportu w Polsce. - Strasznie kuleje. Nie jest popularny w szerokich kręgach, ciężko o trenerów, którzy mogliby ukierunkować i zapanować nad młodymi graczami - mówi TaZ. Dodaje jednak, że widzie poprawę. - Gdy League of Legends przebiła się do mainstreamu, spotkałem się z ciekawymi inicjatywami, jak np. pokazy w kinie. To postęp. Było widowisko, ludzie przychodzili, oglądali, poznawali, czym jest e-sport.
Podobnie jest z pieniędzmi, zarabianymi na e-sportowych arenach. Członek zespołu AGAiN rozwiewa wątpliwości. - Nie będą to wielkie pieniądze. Zdecydowanie lepiej płacą za granicą, gdzie e-sport jest bardziej popularny. Ludzie myślą, że w Polsce uda się z e-sportu wyciągnąć 40 tys. miesięcznie. Jednak rzeczywistość wygląda inaczej - dodaje. Optymistą pozostaje Tarson, gracz StarCraft II. - Jest jednak plus. Pensje i nagrody za zwycięstwo płacone są w euro.
Obaj gracze uważają, że kluczem do sukcesu jest ciężka praca, dla której należy poświęcić wszystko, łącznie ze znajomymi i studiami. - Trenujemy praktycznie cały dzień, zwłaszcza przed turniejami. Bez motywacji i starań niczego się nie zdobędzie - uważa Taz. Wtóruje mu Tomasz Boroń. - W praktyce poświęcam na to (trening - dop. red.) cały dzień. Gdy nie gram, podglądam, jak robią to inni. Obserwuję ich strategie, przy tym sam się czegoś uczę.
Tarson mówił także o fenomenie Koreańczyków i domach gry, w których trenują Azjaci. - To po prostu mieszkanie. We wspólnym pokoju mają rozstawiony sprzęt, w mniejszych piętrowe łóżka. Jednorazowo w ten sposób trenuje 10-15 graczy. Nadzoruje ich trener, gosposia dba, by mieli co jeść i było czysto - opisuje.