Mroczny świat Death Stranding wzbudza nadzieję i obawę
Wciąż więcej pytań niż odpowiedzi.
Wczorajszy zwiastun Death Stranding uchylił rąbka tajemnicy o tej nietypowej grze, ale przy okazji zrodził więcej pytań niż odpowiedzi. Jedno jest pewne: dzieło Hideo Kojimy będzie niekonwencjonalne pod wieloma względami.
Zdecydowanie jest to wizja artysty, który chce stworzyć coś więcej niż typowy produkt rozrywkowy. Połączenie gry z filmem? A może jedyne w swoim rodzaju doświadczenie, którego kompletnie nie da się zaszufladkować? Wygląda na to, że żaden zwiastun nie odpowie na nurtujące nas pytania.
„Mam nadzieję, że podczas rozgrywki zrozumiecie prawdziwe znaczenie tworzenia więzi z innymi ludźmi” - tłumaczy na blogu PlayStation Hideo Kojima, wcielając się niemal w rolę mentora, który chce nie tylko bawić graczy, ale też przekazać jakąś uniwersalną i bardzo ważną prawdę o życiu.
Po obejrzeniu wczorajszego zwiastuna możemy już nakreślić zarys fabuły: gra przenosi nas do futurystycznej wizji Stanów Zjednoczonych, w której społeczeństwo zostało podzielone. Zadaniem Sama, głównego bohatera, jest odnowienie więzi między mieszkańcami.
Wciąż pozostaje jednak wiele pytań, a dodatkowo pojawiły się nowe. Jak powstała „druga strona” świata i czemu prowadzą do niej noworodki w kapsułach? Czym są „duchy”, przed którymi chowa się Sam i które wciągają bohatera w otchłań? Kim są zaprezentowane postacie? Szykuje się ciekawa przygoda.
Wątpliwości dotyczą jednak nie tylko fabuły Death Stranding, ale też rozgrywki. Wiemy już na pewno, że mamy do czynienia z grą z otwartym światem. Najprawdopodobniej dużą rolę odegra aspekt survivalu - Sam porusza się po bardzo wymagającym terenie, a niektórych przeszkód nie da się obejść bez specjalistycznego - i ciężkiego - ekwipunku, który bohater przenosi ze sobą.
Ponadto pojawił się fragment z zaśnieżonym krajobrazem. W scenie postać była ubrana zdecydowanie inaczej. Przypuszczalnie w grę wchodzi temperatura - być może można się wyziębić albo przegrzać, co będzie miało wpływ na organizm. Nacisk na przetrwanie sugeruje też opis jednej z edycji specjalnych, w której pojawia się przedmiot „zwiększający szansę na utrzymanie równowagi na nierównym terenie”.
Po raz pierwszy zobaczyliśmy walkę - zarówno wręcz, jak i przy pomocy broni palnej. To ważna informacja, bo do tej pory nie było jasne, czy w grze pojawią się starcia z wrogami. Z komentarzy Kojimy wynika jednak, że przemoc stanowi środek ostateczny i nie będziemy się do niej uciekać zbyt często.
Skoro przez większość czasu nie będziemy strzelać ani walczyć, a eksplorować rozległy świat, pojawiają się naturalne obawy. Jeżeli główną atrakcją przygody jest przemierzanie rozległych krain, rozgrywka może się bardzo szybko znudzić - szczególnie że tereny są ogromne. Zwiastun sugeruje, że podczas podróży natkniemy się na wrogie patrole albo grupy „demonów”, ale to zdecydowanie za mała różnorodność, żeby przyciągnąć do ekranu na dłużej.
Death Stranding musi zaoferować zadania poboczne, opcjonalne aktywności i przede wszystkim większą dynamikę. Samotny, powolny i długi spacer przez trudny teren - bez dialogów czy przerywników filmowych - być może będzie robił wrażenie przez kilka pierwszych godzin, ale nie dłużej. Pozostaje nam czekać na dodatkowe informacje.
„Niedługo pokażę ci, jak to naprawdę wygląda. Obiecuję” - powiedziała pod koniec zwiastuna jedna z postaci. Wydaje się, że to sam Hideo Kojima zwraca się do tych wszystkich, którzy z otwartymi ustami skończyli właśnie oglądać kolejny zagadkowy materiał z Death Stranding.