Skip to main content

Wolałbym zapłacić pełną cenę. Recenzja MultiVersus

Za dużo kryształków, za mało treści.

MultiVersus miało dobry start. Testowa wersja gry stała się hitem lata 2022 roku, a gracze z wypiekami na twarzy wyczekiwali premiery pełnej wersji bijatyki z postaciami z portfolio wytwórni Warner Bros. Jednak po niemal dwóch latach intensywnej pracy twórcom nie udało się wyeliminować słabości i dostarczyć produkt, do którego wracałbym regularnie.

Jako wychowany na „Zwariowanych Melodiach” fan bijatyk wszelakich z przyjemnością zabrałem się do ogrywania MultiVersus, które zapowiadało się nader obiecująco. Oto bowiem studio Player First postanowiło stworzyć konkurencję dla słynnej serii Smash Bros. od Nintendo, ale wolną od kajdan ekskluzywności, a do tego darmową i oferującą masę znanych bohaterów (i antybohaterów) ze stajni Warner Bros.

Oznacza to, że w końcu możemy sprawdzić, jak wypadnie starcie pomiędzy Królikiem Buggsem a Jasonem z „Piątku trzynastego”, czy Kudłaty ze „Scooby Doo” jest silniejszy od Supermana oraz czy Wonder Woman rzeczywiście ma więcej krzepy od Harley Quinn. Warner Bros. to w końcu nie tylko kreskówki z serii „Looney Tunes”, ale też bogaty zestaw bohaterów z komiksów DC, a nawet filmowych klasyków pokroju „Matrixa” czy „Koszmaru z ulicy Wiązów”.

Wojaków jest teoretycznie sporo

Na początek dostajemy 26 postaci, a ich przekrój jest naprawdę szeroki - od komiksowych superbohaterów po horrorowych złoczyńców. Znalazło się tu miejsce zarówno dla Diabła Tasmańskiego, jak i LeBrona Jamesa, Batmana, Aryi Stark czy Toma i Jerry'ego, a to i tak tylko wierzchołek góry lodowej. Co więcej, każda z postaci dostępna jest w kilku wariantach, a model gry-usługi praktycznie gwarantuje, że kolejne postaci będą dołączały do zestawu w regularnych odstępach czasu.

Wojownicy podzieleni są na kilka kategorii, które znacząco wpływają na nasz styl rozgrywki. Królik Bugs jest magiem, co oznacza, że najlepiej radzi sobie w walce na dystans za pomocą różnej maści ataków specjalnych pokroju ciasta rzucanego w przeciwnika, z kolei Stalowy Gigant to twardziel, który najlepiej sprawdzi się w bezpośredniej wymianie ciosów.

Gra potrafi wciagnąć, zwłaszcza na początku, ale z czasem zaczyna nurzyć.

Niestety gra nie jest najlepiej zbalansowana i łatwo dostrzec, że niektóre postacie są zdecydowanie silniejsze od innych. Wspomniany Królik Buggs, Batman, Kudłaty, Stripe i Harley Quinn to obecnie absolutny top, a Stalowy Gigant czy Velma po prostu nie mogą się z nimi równać. Oczywiście na końcu i tak decydują umiejętności gracza, jednak dysproporcje w potencjale postaci są aktualnie bardzo widoczne.

Wyboru wojownika nie ułatwia fakt, że początkowo na stałe odblokowany jest tylko Kudłaty ze „Scooby Doo”, a resztę postaci sprawdzimy tylko, jeśli danego tygodnia trafią do rotacji czterech dostępnych wojowników lub jeśli zdobędziemy je za pośrednictwem wirtualnej waluty (o tym za chwilę). Zablokowanej postaci nie możemy nawet wypróbować w trybie treningowym, co oznacza kupowanie kota w worku.

Dla oka miłe

Wielką zaletą MultiVersus jest oprawa graficzna. Gra na Xbox Series X działa płynnie i w wysokiej rozdzielczości, a ponadto nie odnotowałem zauważalnych spadków płynności animacji. Co prawda tuż po premierze dało się zauważyć pewne spowolnienia, jednak miały one raczej związek z wysoką liczbą graczy na serwerach. Obecnie problemy zdają się być już przeszłością i wszystko działa jak należy.

Barwna oprawa graficzna wypada znakomicie i bardzo przyjemnie.
o

Postacie są świetnie animowane, a styl graficzny oparty na kreskówkowych shaderach i trójwymiarowych modelach szybko się nie zestarzeje. Do tego ujednolicony design postaci z różnych uniwersów wypada po prostu znakomicie. Najlepszym porównaniem będzie tu Crash Bandicoot 4: Najwyższy Czas, który pod względem stylistycznym i technicznym bardzo przypomina najnowszą produkcję Warner Bros. Games. Nie oznacza to jednak, że jest idealnie.

Najgorzej wypada tu praca kamery, która często pokazuje akcję ze zbyt dużym przybliżeniem, co szybko męczy wzrok. Co prawda w miarę odsuwania się od siebie wojowników, kamera również się oddala, ale w ustawieniach zdecydowanie brakuje opcji zmiany pola widzenia lub zoomu. Kolejną niedogodnością są kolorowe ramki wokół postaci, które w założeniu miały poprawić czytelność ekranu, a w praktyce bardziej przeszkadzają i nie da się ich wyłączyć.

Przyjemna rozgrywka, ale bez fajerwerków

MultiVersus najłatwiej zaklasyfikować jak bijatykę platformową, w której o zwycięstwie decyduje to, czy wyrzucimy przeciwnika poza planszę, a nie klasyczny pasek zdrowia znany choćby z Mortal Kombat czy Tekkena. Pojedynki odbywają się na zróżnicowanych arenach wzbogaconych o elementy, po których można skakać i z których możemy strącać oponentów.

MultiVersus to gra usługa, więc należy oczekiwać częstych aktualizacji i kolejnych sezonów.

Gra nie bawi się w rozbudowane tryby fabularne i skupia się głównie na pojedynkach pomiędzy graczami. Walczymy tu jeden na jednego lub w drużynach 2 na 2, choć możemy też zmierzyć się w walce każdy przeciwko każdemu. Niestety ostatnia z opcji jest dość mocno zakopana w ustawieniach i dostępna wyłącznie przy zakładaniu meczu dla znajomych (lub z botami).

Gra online jest za to bardzo przystępna. Przede wszystkim szybki mecz po sieci jest domyślną opcją w głównym menu gry, a dzięki funkcji rollback netcode wszelkie opóźnienia są niezauważalne. Wyszukiwanie graczy czy zakładanie własnego lobby jest szybkie i intuicyjne, choć twórcy mogliby dodać więcej opcji rozgrywki. Całościowo tryb online wypada bardzo solidnie, a przyczepić się można chyba tylko do stosunkowo niewielkiej liczby trybów rozgrywki.

Walka jest przyjemna, choć zdecydowanie wolniejsza niż miało to miejsce podczas testów beta. Nie zgodzę się jednak z opiniami jakoby miała to być zmiana na gorsze - mniejsze tempo ułatwia przemyślaną zabawę i w końcu możliwe jest na przykład wciąganie przeciwników w pułapkę oraz karanie impulsywnych ataków. Nieco łatwiej tez połapać się w tym, co dzieje się na ekranie i odpowiednio reagować.

System walki jest na tyle przystępny, że każdy, kto chwyci pada w dłonie, będzie w stanie niemal od razu zacząć dobrze się bawić, a jednocześnie oferuje pewną głębię, która daje spore pole do popisu dla tych, którym zależy na dominowaniu w leaderboardach. Najciekawszą zmianą jest dodanie paska wytrzymałości, który ogranicza możliwość wykonywania uników, co dodało grze odrobinę planowania i zmusiło do bardziej taktycznego zarządzania kondycją postaci.

Miło móc wystawić Toma i Jerry'ego do walki przeciw Supermanowi.

Niestety, grze zabrakło nieco do króla gatunku w postaci Super Smash Bros. od Nintendo, a rozgrywka bywa nieco toporna i na dłuższą metę raczej nudzi. Z pewnością znajdą się zapaleńcy, którzy z wypiekami na twazy będą wracać do produkcji Player First, jednak obecna na rynku konkurencja jest zbyt mocna, a jeśli do tego zależy nam na kompetytywnym aspekcie rozgrywki, to swoje kroki powinniśmy skierować raczej w stronę płatnych tytułów, które nie narzucają tylu ograniczeń.

Pilnujcie swoich kart

MultiVersus to gra free-to-play, którą każdy może ściągnąć i grać w nią za darmo, jednak jest to bardzo złudne wrażenie, a w praktyce produkcja Warner Bros. Games może nas słono kosztować. Jak wspomniałem przed chwilą, tylko mała garstka z 26 postaci dostępnych na premierę jest odblokowana, zaś resztę musimy zdobyć, wydając jedną z dwóch wirtualnych walut.

MultiVersus wymaga sporo grindu i zawiera wiele mechanik z gier mobilnych.

Pierwsza to punkty wojownika, które zdobywamy podczas rozgrywki. Proces jest powolny i repetytywny, ponieważ kryształki zdobywamy głównie za wykonywanie codziennych wyzwań i kończenie niezbyt przemyślanych zadań. Spora część z nich wymaga regularnego logowania się do gry oraz powtarzania tych samych aktywności.

Odblokowanie jednej postaci może zająć średnio rozgarniętemu graczowi od kilku do kilkunastu godzin, co oznacza inwestowanie sporych nakładów czasu, a wiadomo, że czas to pieniądz. Jak nietrudno się domyślić, twórcy przewidzieli alternatywne rozwiązanie pozwalające nam odblokować daną postać za pomocą drugiej waluty, którą nabędziemy za prawdziwą gotówkę.

Mowa o Gleamium, którego w chwili pisania tego tekstu potrzebujemy równo 1000 sztuk, by odblokować jedną postać. W rzeczywistości oznacza to konieczność wydania 45 zł na jedną postać, co pomnożone przez liczbę pozostałych zawodników daje nam kwotę 1125 zł. Zapłacić przyjdzie nam również za alternatywne skórki oraz warianty wojowników, które przeważnie kosztują jeszcze więcej, nawet do 3000 szt. Gleamium.

W grze znajdziemy wiele rodzajów wirtualnych walut.

Mikrotransakcje są wszechobecne, choć nie są przesadnie nachalne i rzeczywiście wszystko można zdobyć po prostu często i intensywnie grając w grę. Nie można jednak przemilczeć tego, jak dużo czasu należy na to poświęcić oraz jak kuszące wydaje się wydawanie prawdziwej gotówki, by ów czas zaoszczędzić. Odblokowywanie wojowników jest nieodłączną częścią większości bijatyk, jednak niemal w żadnej popularnej grze nie trwa to tak długo jak w MultiVersus.

Podsumowanie

MultiVersus to przyzwoita produkcja, która z pewnością może się podobać, ale jednocześnie nie oferuje wystarczająco dużo, by utrzymać uwagę przeciętnego gracza dłużej niż przez kilka wieczorów. To tytuł na „duże” konsole i komputery, który korzysta z mechanizmów kojarzonych raczej z grami mobilnymi i wymaga długiego grindu lub wydawania prawdziwych pieniędzy.

Ocena: 5/10

Plusy:
+ Ładna oprawa graficzna i przyjemne animacje postaci
+ System walki oferuje nieco głębi i może się podobać
+ Rozgrywka międzyplatformowa i cross-progresja
Minusy:
- Większość postaci zablokowana za grindem lub mikropłatnościami
- Mimo licznych trybów, nie bardzo jest tu co robić
- Wymóg stałego połączenia z siecią i brak konkretnego trybu jednoosobowego

Recenzja gry została przygotowana na podstawie własnego egzemplarza gry.

Zobacz także