Najdziwniejsze historie z Pokemon Go w tle
Opowieści śmieszne i straszne.
Pokemon Go i świadek morderstwa?
Streamer Alex Ramirez mógł pochwalić się liczbą 4 tys. subskrybentów. Był kierowcą Ubera, ale po premierze Pokemon Go zabawiał widzów swoimi poszukiwaniami stworków.
Pewnej nocy obserwujący Ramireza byli świadkami czegoś niezwykłego. Mężczyzna zaczął panikować - za kierownicą - i twierdził, że widział właśnie morderstwo na ulicy w Beaumont w stanie Teksas.
Ramirez zadzwonił na policję, nie przerywając transmisji na żywo. Później w emocjach przez jakiś czas opowiadał o całym zajściu. Nie minęło dużo czasu, a subskrybowało go już 90 tys. osób.
Szybko okazało się jednak, że żadnego morderstwa nie było - przynajmniej nie wtedy. Policja nie znalazła żadnego ciała we wskazanym miejscu. Widzowie Ramireza zaczęli podejrzewać, że streamer wszystko zmyślił. Podobnego zdania byli stróże prawa.
Co więcej - Ramirez został po jakimś czasie zawieszony w pracy. Przedstawiciele Ubera za powód podali skargi pasażerów. Ludzie narzekali, że kierowca... gra w Pokemon Go podczas jazdy.
Następnie: Utrata pracy przez Pokemon Go