Najlepsze gry o niczym. Bez fabuły też można grać
Bo zabawa jest od tego.
Od czasu Ponga, Pac-Mana czy Spacewar! w dziedzinie interaktywnej rozrywki zmieniło się niemal wszystko. Poza grafiką, którą coraz trudniej odróżnić od rzeczywistości, znacznie większą rolę odgrywa dzisiaj fabuła - od twórców coraz częściej oczekuje się tworzenia głębokich i angażujących opowieści, które wciągną, jak dobra książka.
Tylko czy wszystkie gry naprawdę potrzebują historii? Oto kilka produkcji, które pokazują, że można inaczej - to tytuły, które cieszą po prostu znakomicie zaprojektowaną rozgrywką i nie potrzebują żadnej opowieści.
Lumines Remastered
To odświeżona wersja kultowej łamigłówki, która pierwotnie powstała z myślą o przenośnych konsolach PlayStation Portable. Gra jest szaloną wariacją na temat Tetrisa, rozszerzająca klasyczną rozgrywkę o nowe mechaniki, w których kluczową rolę odgrywa muzyka. Teraz pojawianie się nowych klocków zależy od tempa podkładu dźwiękowego. Zasadniczy pomysł na zabawę nie uległ jednak zmianie - kolejne figury należy układać w odpowiednich miejscach struktury tak, by usuwać tworzone bryły. Gra oferuje jednak wiele trybów zabawy, które nie pozwalają ani na chwilę znużenia.
Rocket League
Samochodowa ścigałka i piłka nożna - trudno o bardziej nietypowe połączenie. A jednak, ta wybuchowa mieszanka to jedna z najlepszych arcadowych gier multiplayer. Zasady są proste – dwie drużyny złożone z 1-4 opancerzonych samochodów walczą ze sobą na ogromnych arenach-boiskach. Wygrywa oczywiście ten, kto strzeli więcej bramek. Dynamiczna i szalona zabawa pozwala na wszystko, co tylko jest zgodne z prawami silnika fizycznego. W świecie Rocket League przejdzie nawet doping w postaci napędu rakietowego oraz brutalne faule, które na kilka chwil wyeliminują przeciwnika z gry. A chociaż jeden mecz trwa tutaj pięć minut, gra wciąga na długie godziny.
Cities: Skylines
W tym miejscu mogłaby się znaleźć niemal każda gra strategiczna oferująca tryb otwartej rozgrywki. Jednak ekonomiczny city builder od studia Colossal Order zajmuje w moim sercu szczególne miejsce, bo bierze wszystko, co najlepsze w serii SimCity, dodając od siebie to, czego kultowej strategii zabrakło. Mowa tu zarówno o bardziej rozbudowanych opcjach zarządzania miejską infrastrukturą, jak i narzędziu moderskim, które pozwala na edytowanie map, a nawet tworzenie własnych obiektów (budynków, aut itd.). Brak opcji online jest dla mnie plusem. City buildery zawsze pozwalały mi się wyciszyć i, paradoksalnie, uciec od gwarnego życia w mieście.
Minecraft
Tej gry nie mogło zabraknąć w zestawieniu najlepszych gier bez fabuły, mimo że sam nigdy nie wciągnąłem się za bardzo w kwadratowy świat wykreowany przez studio Mojang. A w zasadzie wykreowany przez samych graczy, bo istotą Minecrafta jest właśnie tworzenie nieskończonych światów i społeczności. Zarówno broń, budynki, jak i narzędzia budujemy z tego, co uda nam się znaleźć, upolować czy wydobyć. Jedynym ograniczeniem zabawy jest tutaj ludzka kreatywność. Dowolność rozgrywki w Minecrafcie jest nieporównywalna z żadną inną grą i dowodzi, że otwarte światy wcale nie muszą być wypełnione masą znajdziek i aktywności pobocznych. Historię tworzą tu gracze.
Human: Fall Flat
Pomysł na tę nietypową grę logiczną wydaje się prosty - odwiedzamy kolejne lokacje, na których musimy rozwiązać łamigłówkę, by przejść dalej. Tyle że poza trzeźwym umysłem gracz musi wykazać się również niezłą umiejętnością koordynacji, ponieważ każdą z niesfornych rąk będzie tu sterował osobno. Zadania nie ułatwia „plastelinowa” fizjologia bohatera, która dodaje poczynaniom bohatera sporą dawkę komizmu. Dzięki złożonemu systemowi fizycznemu gra oferuje dużą dowolność w sposobie rozwiązywania łamigłówek. Efekt końcowy można więc osiągnąć na wiele sposób, zwłaszcza, gdy do zabawy zaprosimy więcej osób.
A czy wy potrzebujecie historii, żeby dobrze bawić się w grze? Jeśli nie, koniecznie dajcie znać w komentarzach, jakie są wasze ulubione „gry o niczym”!