Nawet twórca Final Fantasy ma już dość numerowania serii
Nie doczekamy się Final Fantasy 27?
Seria Final Fantasy wyróżnia się dosyć minimalistycznym nazewnictwem. Naoki Yoshida - producent ostatniej, szesnastej już odsłony - przyznał w wywiadzie, że nie jest fanem strategii obranej przez studio Square Enix.
Temat skromnego w ozdobniki nazewnictwa podjęto w rozmowie z serwisem GQ. Yoshida przyznał, że kolejne liczby w tytułach są na swój sposób bardzo problematyczne, gdyż mogą odstraszać ludzi niezaznajomionych ze starszymi odsłonami.
„Wielu graczy spojrzy na to tak, jak patrzy się na komiksy, gdzie żeby zrozumieć kolejną część, musisz zapoznać się z wszystkimi poprzednimi” - obrazuje producent. „To bardzo utrudnia marketing, bo przy każdej premierze musimy wyjaśniać, że »hej, wszystko gra. Nie musicie ogrywać całej reszty«”.
Problem wydaje się całkiem poważny, dlaczego więc studio wciąż trzyma się systemu numerowania? „Tak właściwie to przedstawiłem temat tym, którzy są nade mną. Może to już czas, żeby odejść od liczb?” - kontynuuje Yoshida. „Dla przykładu: mamy Final Fantasy 14. Przychodzi nowy gracz i pyta: »chwilka, dlaczego mam grać w FF 14, skoro wyszło już FF 16?«. Dlaczego dla uproszczenia nie nazwiemy tego po prostu FF Online?
Kto wie, być może seria faktycznie doczeka się ostatecznie 27 odsłony. Yoshida nie zdradził niestety, czy przedstawione argumenty zachęciły Square Enix do przemyślenia strategii. „To, czy Final Fantasy 17 albo 18 powinno mieć numer, to już nie nasz problem, ale tych, którzy będą się tym zajmowali” - podsumował optymistycznym akcentem.
Na sam koniec przypomnijmy, że najnowsza - a więc szesnasta - część zadebiutuje 22 czerwca na PlayStation 5. Po zakończeniu półrocznego okresu wyłączności trafi również na PC. Wciąż nie mamy pewności, czy w planach jest także premiera na innych platformach. Znaczące wsparcie Sony na etapie produkcji może sugerować, że tytuł ominie konkurencyjne konsole.