Skip to main content

Necropolis - Recenzja

Dobry pomysł, niedoskonałe wykonanie.

Gra stworzona z myślą o kooperacji. Samotna zabawa jest przyjemna, ale tylko przez kilka godzin, zanim pojawi się odczuwalna powtarzalność.

Necropolis czerpie inspiracje z Dark Souls i gier roguelike. W teorii to ciekawe połączenie, ale w praktyce deweloperzy zadbali jednak głównie o ogólną strukturę zabawy, a grze brakuje głębi.

Zabawę rozpoczynamy po wyborze bohatera, choć nasza decyzja ma wpływ wyłącznie na kolory stroju postaci oraz przydomek. Niestety, nie przygotowano różnych klas - zawsze dysponujemy na początku mieczem i tarczą.

Naszym celem jest przedzieranie się przez komnaty i sale tajemniczej struktury. Przemierzamy kolejne pokoje, walczymy z przeciwnikami, w końcu odnajdujemy windę prowadzącą na niższy poziom. Przygoda kończy się, gdy dotrzemy do ostatniego piętra - co może zająć około czterech godzin. O ile nie zginiemy.

Śmierć oznacza konieczność powtarzania przygody od nowa, a po paru zgonach staje się to nieco męczące. Etapy są po części generowane losowo, ale ogólna atmosfera i styl każdego poziomu, a także przeciwnicy i wyposażenie, pozostają identyczne lub podobne. Powtarzalność odczuwamy więc szybko.

Model walki jest całkiem przyjemny - najłatwiej porównać go do systemu z Dark Souls, choć w Necropolis jest mniej rozbudowany. Musimy jednak starannie wymierzać ciosy, by nie wystawić się na atak oponenta. Spokojne, systematyczne rozprawianie się z przeciwnikami jest premiowane.

Zobacz na YouTube

Wyprawa staje się o wiele ciekawsza, gdy pokonamy dwa lub trzy - z dziesięciu - poziomów. Zazwyczaj zdobywamy na tym etapie porządny ekwipunek, który czyni starcia bardziej efektownymi i sprawiającymi więcej radości.

Szkoda, że deweloperzy nie przygotowali rozbudowanych pojedynków z potężnymi oponentami. Gra składa się w większości ze spotkań z podstawowymi przeciwnikami, na szczęście dostatecznie różnorodnymi. Fani starć z bossami nie będą jednak zadowoleni.

Rodzajów broni nie ma jednak wiele. Miecze, topory, długie laski, kusza - to najczęściej spotykane narzędzia walki. Co gorsza, wiele z nich ma podobne albo wręcz takie same ciosy. Zdarza się, że trzy razy wymieniamy krótki miecz na inny, lecz różnią się wyłącznie tym, że jeden zadaje trochę większe obrażenia.

Znajdujemy także zwoje z czarami, często sekretnymi. Oznacza to, że możliwe jest użycie zaklęcia bez wiedzy o jego działaniu. Przynosi to czasem zaskakująco pozytywne, a czasem irytujące skutki. Trafiamy też jednak na przedmioty, dzięki którym zidentyfikujemy niektóre elementy wyposażenia.

Jedyny aspekt związany z rozwojem postaci to kupowane za specjalną walutę - zdobywaną po każdej śmierci - ksiąg. W większości przypadków sprawiają one tylko, że zwiększają się statystyki bohatera. Brakuje tu specjalnych zdolności, ulepszania talentów, systemu magii z prawdziwego zdarzenia.

Niektóre bronie są dosyć duże, ale żadną nie walczymy oburącz

Zaletą Necropolis jest bez wątpienia charakterystyczna i nietypowa oprawa graficzna. Minimalistyczny styl nadaje przygodzie uroku. Świat składa się w większości z dużych, czystych tekstur. Otoczenie nie jest bogate w szczegóły, wydaje się „czyste”. Projekt postaci sprawia, że wyglądają czasem jak ludziki z papieru.

Gra wydaje się też stworzona z myślą o kooperacji - jest wtedy mniej frustrująca. Towarzysze mogą bowiem przywrócić nas do życia, gdy zostaniemy zlikwidowani. Już na początku zabawy można umówić się z sojusznikami, by wybrani uczestnicy grali ostrożnie i trzymali się z tyłu, by w razie potrzeby służyć pomocą.

Po rozegraniu kilku udanych partii z innymi graczami, trudno wrócić i czerpać przyjemność z rozgrywki solowej. Zbyt skromny arsenał, brak dodatkowych klas i interesujących potyczek z bossami sprawia, że Necropolis jest przyjemne, ale tylko przez kilka godzin. Później odkładamy grę na wirtualną półkę.

6 / 10

Zobacz także