Skip to main content

Need for Speed - Recenzja

Nocne wyścigi.

Udany powrót do klimatu nielegalnych wyścigów ulicznych. Gra wciąga na wiele godzin, ale nie obyło się bez niedociągnięć.

Restart serii Need for Speed nawiązuje do popularnych odsłon Underground. Rozgrywkę zaczynamy w Ventura Bay, „kalifornijskim” mieście, które wita nas blaskiem samochodowych reflektorów.

Wizualnie nowa część NFS prezentuje się wprost przepięknie, silnik Frostbite ponownie pokazuje swoją moc. Metropolia ukazywana jest niemal wyłącznie nocą i czasem o świcie, przez co budowany jest klimat nielegalnych wyścigów. Auta dopracowano z niezwykłą dbałością o detale, wyglądają bardzo efektownie.

Wcielamy się w postać młodego, zdolnego kierowcy, który swoimi wyczynami zaimponował lokalnej grupie mistrzów kierownicy. Chcąc zaskarbić sobie ich życzliwość, rozpoczyna serię ulicznych wyzwań, która przyniesie mu sławę i uznanie. Do tego jednak daleka droga.

Fabuła opowiadana jest poprzez krótkie przerywniki filmowe z aktorami. Wbrew obawom, odtwórcy ról wypadli całkiem w porządku. Z zaciekawieniem ogląda się ich pełne ekspresji występy. Choć oczywiście,sama historia wciąż jest nieskomplikowana i niczym nie wyróżnia się na tle filmowych klasyków w stylu „Szybcy i wściekli”.

Od czasu do czasu ujrzymy bądź usłyszymy sławy miejskich wyścigów - projektanta Magnusa Walkera, czy popularnego kierowcę Kena Blocka. Zagrzewają nas do kontynuowania rywalizacji, stawiając przed bohaterem nowe zadania.

Zobacz na YouTube

Grę podzielono na pięć rodzajów konkurencji: bezprawie, styl, tuning, prędkość oraz ekipa. Każdą z nich symbolizuje jedna ze wspomnianych ikon motoryzacji. Tylko od nas zależy, którą ścieżkę obierzemy, dowolnie przełączając się między nimi. By w pełni ukończyć grę, musimy jednak „zaliczyć” wszystkie.

Do wzięcia udziału w danej dyscyplinie jesteśmy zapraszani przez kolegów z ekipy. Dzwonią do nas, opowiadają krótką anegdotę, po czym wskazują miejsce na mapie, gdzie rozpocznie się wyścig.

Wspomniane rozmowy telefoniczne to najbardziej irytujący elementy Need for Speed. Telefon odzywa się niemal non stop, także wtedy, gdy pędzimy na złamanie karku by wykręcić najlepszy czas okrążenia. To zwyczajnie przeszkadza i wybija z rytmu.

W grze przeważają świetne drifty pod różnymi postaciami, czy to krótki slalom między kontenerami, długi zjazd ze wzgórza w towarzystwie innych graczy albo przebojowa i efektowna gymkhana. Szkoda, że mocno ograniczono rolę policji. Ta pojawia się rzadko i nie stanowi żadnego wyzwania. Uciekniemy jej w mig.

Szkoda, że radiowozów jest tak niewiele, a pościgi w ogóle nie są wymagające

Nieco zawiedzeni mogą być fani tradycyjnych wyścigów, tych jest bowiem znacznie mniej niż wspomnianych driftów, zabrakło także miejsca na pojedynki na 1/4 mili. Niemniej, gdy już dojdzie do bardziej typowych zawodów lub sprintów, są one efektowne, czuć w nich moc kierowanych aut.

Bez wątpienia pomaga w tym świetnie oddane uczucie prędkości, zwłaszcza po przełączeniu się na widok z kamer umieszczonych tuż nad asfaltem lub na masce. Aż szkoda, że nie udostępniono kamery z wnętrza pojazdu.

Podczas zabawy siądziemy za kierownicą wielu popularnych modeli samochodów, takich jak Nissan, Porsche, Mazda czy BMW. Wybór jest dość szeroki i satysfakcjonujący.

Model jazdy jest czysto zręcznościowy, ale daje dużą satysfakcję i frajdę zarówno ze ścigania, jak i pokonywania zakrętów bokiem. W garażach, gdzie gromadzimy auta, dokonamy też modyfikacji właściwości jezdnych maszyny. Możemy sprawić, by była jak najlepiej dostosowana do naszego stylu.

Ze względu na mały ruch w mieście, to największy korek, jaki może powstać

Dodatkowy tuning przeprowadzimy wymieniając poszczególne części podzielone na różne klasy. By uzyskać do nich dostęp, musimy wygrywać kolejne zawody, zdobywać punkty doświadczenia, czy wykonywać zadania dodatkowe w mieście.

Zmianom poddamy także wygląd zewnętrzny pojazdów, zmieniając lakier, dodając naklejki, albo wymieniając poszczególne elementy na karbonowe. Tuning wizualny jednak nieco rozczarowuje, mógłby być znacznie bardziej rozbudowany. Niektóre auta zmienimy w większym zakresie, inne jednak w niewielkim.

Miasto jest o wiele bardziej rozległe od terenu zmagań z poprzedniej odsłony serii. Niemniej, zionie pustką i nie zachęca do eksploracji. Nic się w nim nie dzieje, policji tu mało, samochodów cywilnych jak na lekarstwo. Ventura Bay jest tylko tłem dla fabuły.

Obecnie także zadań dodatkowych jest garstka. Choć możemy rozgrywać wyścigi czy drifty spoza kampanii, to ich liczba pozostawia spory niedosyt.

Miasto wygląda świetnie, otrzymujemy idealny klimat dla nielegalnych wyścigów

Irytuje również kiepska sztuczna inteligencja komputerowych przeciwników, którzy jeżdżą nieprzewidywalnie, a do tego oszukują dostając przyspieszenia w końcówkach wyścigów.

Ponarzekać można także na poziom trudności, który przez ponad połowę przygody jest tak niski, że produkcja studia Ghost nie stanowi wyzwania. Na szczęście w dalszej części w końcu pojawiają się trudne pojedynki i zabawa staje się bardzo angażująca.

Warto zaznaczyć, że niezbędne jest połączenie z siecią. Dzięki temu po „naszym” mieście poruszają się także inni gracze, którym możemy rzucić wyzwanie. Do wspólnej jazdy możemy również zaprosić naszych znajomych, o ile posiadają swój egzemplarz.

Minusem takiego systemu jest konieczność długiego oczekiwania na uruchomienie gry, sporadyczne rozłączanie oraz brak pauzy. Opcje społecznościowe i zabawa przez sieć nie rekompensują braku możliwości rozgrywki bez połączenia z internetem.

Największe poczucie prędkości otrzymujemy przy widoku ze zderzaka

Nowy Need for Speed to udana odsłona popularnej serii, która przyciągnie graczy na długie godziny. Nie jest idealna, ale przykład Driveclub czy The Crew pokazuje, że nawet błędy i braki można naprawić z biegiem czasu, tworząc świetną grę.

Jeśli w nadchodzących miesiącach producenci udostępnią więcej wymagających wyścigów oraz poprawią sztuczną inteligencję, nie pozostawią zbyt wielu powodów do narzekania.

7 / 10

Zobacz także