Netflix ma słabe filmy - przyznaje to nawet nowy szef działu filmowego
Filmowiec zamierza ograniczyć liczbę i skalę produkcji.
Dan Lin - nowy szef działu filmowego Netflixa - miał według nieoficjalnych doniesień ostro skomentować dotychczasowe produkcje streamingowego giganta. Co więcej, to przede wszystkim właśnie szczera krytyka miała zapewnić doświadczonemu filmowcowi nowe stanowisko.
Jak informuje portal The Hollywood Reporter, powołując się na własne źródła wewnątrz firmy, z Linem miała skontaktować się Bela Bajaria - dyrektorka ds. treści w Netflixie - i poprosić producenta o ocenę dotychczasowych dzieł serwisu. Mężczyzna natychmiast skrytykował jakość niedawno wypuszczonych dzieł i niezadowalające wyniki finansowe.
W odpowiedzi Bajaria zaproponowała producentowi odejście z własnej wytwórni Rideback i objęcie zajmowanego dzisiaj stanowiska. Jak przekazało jedno ze źródeł, filmowca miała skusić obietnica przeznaczania na produkcje znacznie większych budżetów, niż to jest możliwe w Hollywood, a także sporą pensję - chociaż tutaj nie padła konkretna liczba, to Lin w Netflixie zarobi więcej, niż większość jego kolegów po fachu, tworzących filmy dla innych przedsiębiorstw.
Wiemy już też, że strategią twórcy „LEGO Przygoda” jest skupienie się na filmach „średnich” rozmiarów należących do gatunków, które cieszą się w serwisie największą popularnością wśród widzów: komediach, komediach romantycznych oraz filmach familijnych. Oprócz tego pojawi się kilka produkcji z dużym budżetem - i zapewne znanymi nazwiskami - które zawalczą o branżowe nagrody podczas festiwali i gal.
Przypomnijmy, że Lin ma w swoim dorobku produkcje takich dzieł, jak wspomniane „LEGO: Przygoda”, ale też serię o przygodach Sherlocka Holmesa z Robertem Downeyem Jr. w roli głównej. Oprócz tego pełnił funkcję producenta wykonawczego „Godzilla: Król potworów” z 2019 roku, czy serialu aktorskiego Netflixa „Avatar: Ostatni Władca Wiatru”. Oprócz tego jest absolwentem prestiżowych szkół biznesowych Wharton School oraz Harvard Business School.