Nie będziemy już zarywać nocek dla E3. Ja żałuję, a wy?
Jest co wspominać.
BLOG | E3 - te dwa niepozorne znaki graficzne niegdyś elektryzowały graczy na całym świecie. To był synonim wydarzenia, o którym było głośno na kilka tygodni przed i po zakończeniu targów odbywających się w Los Angeles. Ostatnie, „prawdziwe” E3 miało miejsce w czerwcu 2019 roku. Tegoroczna edycja została odwołana. Straciliśmy nasze wielkie święto. Prawdopodobnie nieodwracalnie. Pozostał smutek, pustka i tęsknota.
Wiosną 2019 roku miałem okazję przebywać w Los Angeles na jednym z eventów growych. Mimo że targi E3 miały się odbyć za kilka tygodni, to koniecznie chciałem pojechać i zobaczyć to ikoniczne dla graczy miejsce na własne oczy. Poczuć - w wyobraźni - atmosferę corocznego święta graczy, o którym tyle czytałem najpierw ma łamach branżowej pracy, a potem przeglądając serwisy o grach.
Odwiedli mnie od tego pomysłu koledzy z innych redakcji, którzy mieli okazję wcześniej uczestniczyć w tym wydarzeniu. Szkoda czasu - mówili - musisz się pchać przez całe miasto, by dojechać do Downtown, żeby zobaczyć z zewnątrz tylko halę wystawową, a w centrum nie ma nic ciekawego do zobaczenia. „Może będzie kiedyś okazja uczestniczyć w E3?” – pomyślałem i ruszyłem z chłopakami spalić to miasto. Teraz już wiem, że okazji nie będzie.
Szkoda, ale od pewnego czasu dało się zauważyć, ze targi E3 mają coraz mniejsze znaczenie, tracąc dawny blask. Przyczyn nie ma sensu szukać w pandemii - ona bowiem była tylko gwoździem do trumny. Już wcześniej wielcy wydawcy gier i sprzętu, jak Sony, Electronic Arts i Activision-Blizzard (BlizzCon) rezygnowali z uczestnictwa na rzecz organizowania swoich konferencji. Po zakupie Bethesdy duże konferencje przygotowaliby jedynie Microsoft, Ubisoft - i może Nintendo oraz Square-Enix, choć ci pierwsi często i tak organizują swoje directy.
Nie czarujmy się jednak - pomimo uczestnictwa na targach wielu innych producentów gier i wystawców, co miało znacznie dla osób odwiedzających hale w Los Angeles - to większość z nas po prostu zarywała nocki przede wszystkim po to, by zobaczyć nowe konsole oraz pierwsze trailery i gameplaye od dawna wyczekiwanych gier. I ta niepewność, nutka ekscytacji była najważniejsza - czy w końcu pokażą coś z Cyberpunka, czy zapowiedzą Bloodborne 2 i jak będzie wyglądało nowe PlayStation?
Choć inne wydarzenia tego typu, jak Gamescom czy Tokyo Game Show, przetrwały, nie zastąpią E3. Wydawcy wolą organizować online swoje - skondensowane w treść - pokazy, zastępując często przegadane konferencje. Ma to też swoje dobre i złe strony – otrzymujemy bowiem przede wszystkim to, co kochamy najbardziej, czyli pobudzające wyobraźnie trailery i zapisy rozgrywki. W zamian tracimy cały suspens i element zaskoczenia.
Może już nigdy nie doświadczymy niczego podobnego, gdy - cały na czarno - wyszedł Keanu Reeves i zrobił show, którego nigdy nie zapomnę. Szkoda mi nawet obciachowych występów muzyczno-tanecznych promujących nową edycję Just Dance. To też był nieodłączny element targów.
Choć przytoczyłem te nowsze, takich „momentów” było wiele na przestrzeni prawie 25 lat. Każdy z nas ma swoje niezapomniane wspomnienia. A co wy najbardziej zapamiętaliście z E3? Czy wam również śni się po nocach nieporadnie tańcząca panda z Just Dance?