Nie tylko Spider-Man i Suicide Squad. Ci superbohaterowie również zasługują na swoją grę
To mogłyby być hity na miarę serii Arkham.
W ciągu ostatnich lat superbohaterowie Marvela i DC szturmem podbili kina. O ile zainteresowanie ekranowymi przygodami trykociarzy zaczyna słabnąć, tak w świecie gier robi się coraz ciekawiej. Studio Insomniac wciąż rozwija swoją serię o Spider-Manie, pracując jednocześnie nad grą z Wolverine'em. Grową adaptację mają otrzymać też Blade i Wonder Woman. To jednak niejedyni herosi, którzy doskonale odnaleźliby się w świecie gier.
Gry o superbohaterach można, w uproszczeniu, podzielić na dwie kategorie. W skład pierwszej wchodzą produkcje, które korzystają ze znanej franczyzy i osadzają ją w ramach konkretnego gatunku. Przykładem mogą być bijatyki Injustice i Marvel vs Capcom, przygodówki o Batmanie i Strażnikach Galaktyki od Telltale, karcianka Marvel Snap oraz liczne gry mobilne, np. Marvel Future Fight. Wiele z nich to udane tytuły, lecz gatunki, w których zostały osadzone, są na tyle uniwersalne, że podmiana superbohaterów np. na postaci z anime czy dowolnej franczyzy sci-fi nie wpłynęłaby znacząco na styl rozgrywki.
Druga kategoria to gry zbudowane wokół konkretnych postaci, starające się jak najlepiej odwzorować ich moce, styl walki oraz sposób poruszania się. Produkcje takie jak Marvel's Spider-Man czy Batman: Arkham City pozwalają graczowi przywdziać buty kultowych herosów i samodzielnie odtwarzać sceny znane z wielkiego ekranu czy kart komiksów. Przygotowując to subiektywne zestawienie, kierowałem się właśnie tym podejściem. Niemały wpływ na wybór miała też fabuła i ogólny klimat komiksów, które można by wdzięcznie zaadaptować do bardziej interaktywnego medium.
Moon Knight
Choć na pierwszy rzut oka Moon Knight może wydawać się marvelową kopią Batmana, to po bliższym zapoznaniu okazuje się jedną z ciekawszych postaci tegoż uniwersum. Przypadłość, na którą cierpi Marc Spector, czyli osobowość wieloraka, jest integralną częścią komiksów oraz serialowej adaptacji. Śledząc historie o Moon Knighcie prawie nigdy nie możemy być pewni, co jest prawdą, a co ułudą - nawet to, czy obdarzający Marka mocą egipski bóg Khonsu istnieje naprawdę, czy jest tylko wytworem jego wyobraźni.
Umiejętnie wykorzystane motywy z komiksów Warrena Ellisa czy Jeffa Lemire'a mogłyby stanowić kanwę niezapomnianej growej fabuły. Igranie z oczekiwaniami gracza, kwestionowanie wydarzeń z przeszłości oraz budowanie stałego uczucia niepokoju mogłoby przypaść do gustu fanom Alana Wake'a 2 czy serii BioShock. Obecność pozostałych dwóch osobowości Marca - milionera Stevena Granta oraz taksówkarza Jake'a Lockleya - a także boga Khonsu, jako stale towarzyszącego bohaterowi głosu - stanowiłoby doskonałą okazję do pogłębienia charakteru postaci oraz przedstawienia ciekawych, dobrze napisanych dialogów.
Jeśli chodzi o samą rozgrywkę, inspiracje serią Batman: Arkham nie byłyby niczym złym. W końcu Moon Knight to bohater w pelerynie, który, podobnie jak Batman, działa głównie nocą i korzysta z podobnych gadżetów. Pewnym urozmaiceniem mogłyby być etapy detektywistyczne, w których to akcja zwalnia, a bohater, odziany w garnitur Mr. Knighta, szuka poszlak i przesłuchuje świadków. Rozgrywka mogłaby też zgrabnie balansować pomiędzy naturalistycznym brudem wąskich uliczek, a bardziej abstrakcyjnymi i onirycznymi motywami, znanymi z komiksów Ellisa.
Teen Titans
Ostatnie lata przyniosły nam kilka głośnych drużynowych gier superbohaterskich. Prezentowały one różne podejście: od kooperacyjnej gry-usługi (Marvel's Avengers), przez action-adventure w otwartym świecie (Gotham Knigts), po grę taktyczną (Marvel's Midnight Suns). W grach z uniwersum DC, czyli Gotham Knights i niedawno wydanym Suicide Squad mamy do czynienia z postaciami o dość zbliżonych umiejętnościach. W świecie tym istnieje też inna, dość popularna drużyna, której bohaterowie znacząco różnią się mocami, a ukazanie ich w formie gry mogłoby wypaść niezwykle ciekawie.
Młodzi Tytani doskonale sprawdziliby się jako drużyna taktycznego, turowego erpega. W końcu nieco przypominają erpegową drużynę - uzbrojony po zęby Cyborg ostrzeliwałby wrogów na dystans, Robin byłby zwinnym i zadającym duże obrażenia łotrzykiem, nadludzko potężna Starfire sprawdziłaby się jako tank, Raven zapewniałaby wsparcie magiczne i wpływałaby na umysły wrogów, a Beast Boy, ze swoją mocą zmiany w zwierzęta, to wykapany druid z Dungeons&Dragons.
Tak duża różnorodność umiejętności ma również spory potencjał na dynamiczną grę co-opową. Jej twórcy musieliby jednak włożyć sporo pracy, aby dobrze zbalansować każdego z bohaterów i nie powtórzyć błędów, które były gwoździem do trumny Marvel's Avengers. Singlowa przygoda również mogłaby wypaść ciekawie - np. w formie metroidvanii. Gra pozwalałaby na dynamiczne przełączanie się między postaciami, lecz posiadałaby obszary, do których, ze względu na swoje umiejętności, dostęp mieliby tylko niektórzy z nich. Przykładowo: Beast Boy mógłby przeciskać się przez szczeliny jako mysz, a Raven przenikać przez ściany.
Ant-Man
Moc zmniejszania i powiększania się to niezwykle ciekawy koncept. I z pewnością niezwykle trudny - o ile w ogóle możliwy do zrealizowania - w formie gry. Nawet jeśli dynamiczne przełączanie się między rozmiarami bohatera nie wchodziłoby w grę, to lokacje w standardowym rozmiarze mogłyby przeplatać się z tymi miniaturowymi - np. szczelinami w ścianach, wnętrzami komputerów czy mrowiskami. Ciekawie byłoby też zobaczyć to samo miejsce w skali makro i mikro, nawet jeśli z technicznego punktu widzenia byłyby to dwie zupełnie różne lokacje, a wersja zmniejszona stanowiłaby tylko wycinek większego pomieszczenia.
Oznaczałoby to, że potencjalna gra o Ant-Manie musiałaby być nieco bardziej liniowa. To oczywiście nic złego! W rękach kreatywnych deweloperów z pozoru zwykłe miejsca, takiej jak pokój dziecięcy czy serwerownia, mogłyby zmienić się w pełną zręcznościowych wyzwań arenę. It Takes Two oraz stareńka egranizacja Toy Story 2 udowodniły, że niezwykle kreatywne zaaranżowanie z pozoru banalnej przestrzeni jest jak najbardziej możliwe.
Nie zapominajmy też, że Scott Lang, czyli współcześnie najpopularniejsza inkarnacja tej postaci, jest znakomitym włamywaczem i złodziejem. W powiększeniu mógłby np. przemierzać nieco bardziej rozległe korytarze budynków, hakować terminale czy posługiwać się wytrychem. Zmniejszanie pełniłoby w tego typu etapach funkcję niewidzialności, pozwalającej unikać wzroku strażników. W ten sposób gra zręcznie przeplatałaby etapy platformówkowe ze skradankowymi.
She-Hulk
W bogatej historii gamingu nie doczekaliśmy się praktycznie żadnej większej produkcji poświęconej konkretnej, kobiecej superbohaterce. Najwyższa pora to zmienić. DC zapowiedziało już grę z Wonder Woman w roli głównej. Marvel mógłby za to wykorzystać nieoczywisty potencjał na oryginalną produkcję, adaptując komiksowe przygody She-Hulk.
Siłą historii o zielonoskórej pani adwokat nie jest rozbuchana akcja, a humor, wątki obyczajowe oraz ciekawe rozprawy sądowe. To, co nie udało się w kiepsko przyjętym serialu Mecenas She-Hulk, mogłaby poprawić odcinkowa gra przygodowa w stylu produkcji od studia Telltale. Typowo narracyjny gameplay można by wzbogacić o elementy śledztwa, a odcinki wieńczyć rozprawą. Zależnie od zebranych wcześniej materiałów i wybieranych przez nas opcji dialogowych potoczyłaby się ona po naszej myśli - lub wręcz przeciwnie. Za inspirację mogłoby posłużyć L.A. Noire oraz seria Ace Attorney.
Odcinkowa struktura stanowi doskonałą okazję, aby umieścić w grze występy gościnne wielu różnych bohaterów i złoczyńców, a także opierać fabułę każdego epizodu na problemie natury prawnej, z jakim zgłaszają się oni do Jennifer Walters. W tle mogłaby się rozgrywać dłuższa, osobista historia She-Hulk. Dobrze napisane rozterki głównej bohaterki pozwoliłyby graczom lepiej się z nią zżyć. Doskonały materiał źródłowy dla twórców potencjalnej gry o She-Hulk stanowiłaby lekka i zabawna, a także zaskakująco poprawna pod względem wiedzy prawniczej seria komiksowa Charlesa Soule'a.
Superman
To wręcz wstyd, że ostatnią grą o jednym z najważniejszych superbohaterów w historii jest średnia egranizacja Superman Returns z 2006 roku, a najpopularniejszą legendarnie wręcz zły Superman 64 z 1999 roku. Można oczywiście wspomnieć tu o Injustice, ale byłoby to (nomen omen) niesprawiedliwe, ponieważ, przynajmniej gameplayowo, Superman nie jest tam ważniejszy od innych postaci.
Zasadniczym problemem, stojącym przed twórcami, byłaby ogromna moc Człowieka ze Stali. Jak sprawić, by gra nie była za łatwa, a jednocześnie Superman pozostał Supermanem? Jak duży musiałby być świat gry, skoro Superman może okrążyć Ziemię w ułamku sekundy? Pierwszym, najbardziej oczywistym rozwiązaniem jest osłabiający bohatera kryptonit. Choć nietrudno byłoby wyposażyć wrogów w broń z kryptonitu, a na mapie poumieszczać skupiska tego minerału, to do stworzenia ciekawej gry potrzeba czegoś więcej.
Superman dysponuje wieloma różnorodnymi mocami. Rzeczą oczywistą jest latanie. Aby wypadło ciekawie, powinno stanowić pewne wyzwanie, a jednocześnie zapewniać sugestywne uczucie pędu. Aby móc odczuć nadludzką siłę bohatera, do gry możnaby zaimplementować rozbudowany system zniszczeń otoczenia oraz epickie, wieloetapowe walki z bossami dorównującymi Clarkowi Kentowi mocą, np. Doomsdayem czy Generałem Zodem.
Pozostałe moce herosa, takie jak strzelanie laserami z oczu i mroźny oddech mogłyby urozmaicić walkę i łączyć się w ciekawe ataki, a poza nią posłużyć do rozwiązywania zagadek logicznych. Główkowania wymagałyby też pojedynki z wrogami, którzy nad Supermanem górują nie mięśniami, a intelektem, czyli chociażby Lexem Luthorem czy Brainiakiem.