Nie, Ubisoft nie zamierza porzucić XDefiant po 4. sezonie. Producent zdementował plotki
I zapowiada dalsze plany rozwoju.
Darmowy konkurent Call of Duty od Ubisoftu nie radzi sobie najlepiej. Pomimo naprawdę dobrego startu, zainteresowanie XDefiant zaczęło spadać, a plotki o zamknięciu gry po zapowiedzianym 4. sezonie urosły w siłę. Producent wykonawczy gry, Mark Rubin, stanowczo zaprzecza tym doniesieniom.
Według doniesień portalu Insider Gaming, pod koniec sierpnia po XDefiant sięgało maksymalnie 20 tys. graczy jednocześnie na wszystkich platformach. Ubisoft miał zaś postawić deweloperom ultimatum - albo liczba graczy wzrośnie po 3. sezonie, albo gra zostanie zamknięta.
Niedługo później Ubisoft oficjalnie zaprzeczył tym doniesieniom, przedstawiając plan działania, obejmujący łącznie 4 sezony. Lista zmian i nowości jest naprawdę spora, lecz po jej opublikowaniu pojawiły się głosy, jakoby sezon czwarty miałby być ostatnim.
Plotki te stały się na tyle silne, że postanowił zdementować je za pośrednictwem portalu X sam producent wykonawczy XDefiant, Mark Rubin.
„Żeby było jasne: NIE planujemy zamknięcia gry po 4. sezonie. Dosłownie od zeszłego tygodnia bywam na spotkaniach, na których omawiamy nasze plany na 2. rok gry” - wyjaśnia Rubin. „Ale teraz jesteśmy skupieni na poprawie doświadczenia technicznego (z uwzględnieniem kodu sieciowego) i dodaniu więcej nowej zawartości w sezonach 3 i 4” - zdradza producent.
W dalszej części wpisu Rubin wyjaśnia potencjalne przyczyny spadku zainteresowania XDefiant:
„Marketing był niewielki, więc tak, nasze liczby spadły, ale to tylko po to, aby dać zespołowi czas na doprowadzenie gry do lepszego stanu, zanim wydamy więcej na marketing, aby przyciągnąć nowych graczy i zachęcić do powrotu tych, którzy odeszli”.
Plany, aby uczynić z Xdefiant konkurencję dla Call of Duty i grę e-sportową były naprawdę ambitne. W pierwszym tygodniu od premiery po grę sięgnęło 8 milionów graczy, a a niedługo potem urosła ona do 11 milionów. Początkowej popularności nie udało się jednak utrzymać zbyt długo.