Nie zakładaj zrzutek pieniędzy i unikaj uwagi prasy. Prawnik radzi, jak uniknąć gniewu Nintendo
„Nikt nie lubi pozywać swoich fanów”.
Nintendo znane jest w branży gier ze swojej gorliwej ochrony prawnej posiadanych marek, a także skrupulatnej walki z twórcami emulatorów oraz narzędzi do wykonywania „przeróbek” konsol firmy. Z czasem firma nabrała wśród graczy pod tym względem negatywnej reputacji, m.in. za zamykanie nawet „niegroźnych”, fanowskich projektów. Teraz były prawnik firmy radzi, jak nie zwracać na siebie niepotrzebnie uwagi japońskiej korporacji.
Don McGowan, były szef działu prawnego amerykańskiego oddziału Nintendo, opowiedział nieco o swojej dawnej pracy w wywiadzie z portalem Aftermath. Prawnik uważa, że wszyscy fani tworzący nieoficjalne dzieła oparte o popularne marki, powinni się przede wszystkim wystrzegać tego, aby o ich projektach stało się głośno w prasie branżowej. Jedno z pytań dotyczyło tego, które fanowskie działania są dozwolone w oczach firmy, a które „przekraczają granice” i skąd firma bierze o nich informacje.
„Krótko mówiąc: z prasy” - tłumaczy McGowan. „Zwykle siedziałem sobie w biurze, zajmując się swoimi sprawami, aż ktoś z firmy podeśle mi link do artykułu albo sam go znajdę. Wykładam Prawo branży Rozrywkowej na Uniwersytecie Waszyngtońskim i zawsze powtarzam moim studentom: najgorsza rzecz, jaka może się stać, to to, że wieści o waszym »fanowskim« projekcie pojawią się w prasie. W tym momencie mamy już was na celowniku”.
„Ale to nie koniec. Nie wysyłamy zawiadomienia o naruszeniu praw autorskich od razu. Zamiast tego czekamy, czy projekt jest jakoś finansowany zbiórkami, na przykład na Kickstarterze. Kiedy odkryjemy, że tak właśnie jest, to dopiero wtedy wkraczamy. Nikt nie lubi pozywać swoich fanów” - dodaje adwokat.
Przypomnijmy, że w tym miesiącu, w wyniku działań prawników Nintendo, społeczność graczy straciła dwa emulatory konsol: Yuzu - uruchamiającego gry ze Switcha - ale także Citrę, czyli program do odtwarzania gier z 3DSa. O ile firma pozwała twórców głównie za rozwój pierwszego z programów, na co twórcy zbierali pieniądze poprzez stronę Patreon, ale częścią porozumienia stron było także zamknięcie starszego projektu.