Niebieski jeż wraca do formy - graliśmy w Sonic Mania i Forces
Dobre tempo.
Na zorganizowanym niedawno pokazie mieliśmy okazję zagrać w dwa nadchodzące tytuły ze słynnym niebieskim jeżem w roli głównej - Sonic Mania i Sonic Forces. Obie produkcje ukażą się przed końcem roku na kilku platformach. Dla najnowszej generacji konsol to pierwsze gry z tym bohaterem - zobaczymy je na Xbox One, PS4, PC i Nintendo Switch.
Mania i Forces to dwa wyraźnie odmienne tytuły. Pierwszy odwołuje się do klasycznych przygód Sonica, przedstawionych w dwóch wymiarach i rozgrywanych na olbrzymich, rozlewających się w pionie i poziomie planszach.
Oprawa graficzna wyraźnie nawiązuje do produkcji na konsolę Sega Genesis, lecz w żaden sposób nie przeszkadza to w prezentowaniu dynamicznej, a momentami widowiskowej rozgrywki. Oglądanie, jak Sonic lub któryś z jego towarzyszy śmiga przez zakręcające tunele, daje dużo satysfakcji, a eksploracja wydaje się być zajęciem na długie godziny, szczególnie że część ścieżek dostępna jest tylko dla konkretnych bohaterów.
Forces to dokładne przeciwieństwo klasyka. Ten następca Sonic Generations, cechującego się przejściami między bieganiem po dwuwymiarowych poziomach a perspektywą trzeciej osoby, rozbudowuje formułę poprzednika, wprowadzając możliwość personalizacji postaci oraz broń.
Swoboda przemierzania poziomów jest tu wyraźnie mniejsza. Graczowi oferuje się czasem rozwidlające ścieżki, jednak etapom tego trójwymiarowego Sonika daleko do różnorodności oferowanej przez gigantyczne nieraz plansze Manii.
W zamian otrzymujemy znacznie większą widowiskowość podczas rozgrywki, gdzie co chwila musimy przebijać się przez zgrupowania przeciwników, pokonywać przeszkody z pomocą dających zastrzyk prędkości znajdziek czy walczyć z gigantycznymi bossami. To może zaimponować.
Rozgrywka w Forces wydaje się być nieco prostsza, lecz jednocześnie znacznie bardziej skupiona na jednym z kluczowych elementów serii - szybkości. Sonic i jego przyjaciele rzadko zwalniają, a dzięki różnym rodzajom broni i znajdźkom nawet większa grupa wrogów nie jest w stanie nas zatrzymać na dłużej. Ta dynamika wzmacniana jest dodatkowo przez bardzo ładnie zrealizowane przejścia między dwu- i trójwymiarowymi sekcjami.
Świetliki, które pozwalają korzystać jednorazowo ze specjalnych zdolności, rozrzucone są w miejscach, gdzie musimy wykonać wyjątkowo trudną woltę, zazwyczaj pokonując spory odcinek. Choć niektóre lokacje można pokonać nie korzystając z bonusu, to twórcy zaznaczają, że nie warto ich oszczędzać, gdyż nie przydadzą się poza określonymi obszarami.
Wyzwania stawiane przed graczem w Manii wiążą się z przestojami. Biegając, latając i pływając przez poziomy musimy niekiedy poczekać na przesuwającą się kładkę, windę, czy inny element otoczenia, co sprawia, że zabawa gwałtownie hamuje.
Niektóre sekcje, takie jak basen z chemikaliami na pokazanym po raz pierwszy poziomie Chemical Plant, cechuje wyraźnie wyższa trudność i wymagają wprawy w operowaniu bohaterem i elementami planszy, jeśli nie chcemy często powracać do punktu startowego.
Gry mieliśmy okazję testować na różnych platformach - Mania dostępna była na PC, a Forces na PS4 oraz Switchu, wypadając świetnie na obydwu konsolach. Twórcy wierzą w równe szanse, dlatego nie planują żadnych specjalnych rozszerzeń czy specjalnych dodatków na poszczególne urządzenia.
SEGA wyraźnie pokazuje, że stara się dogodzić wszystkim. Obok klasycznej, nostalgicznej produkcji, która ukaże się już w sierpniu, serwuje fanom Forces, pokazujące, że twórcy idą z duchem czasu i potrafią przygotować nowoczesny produkt skierowany do odbiorców, którzy chcą cieszyć się widowiskowymi efektami i radością płynącą z nieustannej prędkości. Pozostaje tylko czekać.