Nieco inna MOBA - graliśmy w Kill Strain na PS4
Dwie drużyny to za mało.
Gracze konsolowi nie mogą narzekać na nadmiar gier typu MOBA, takich jak choćby League of Legends. Deweloperzy z Sony San Diego chcą ten stan rzeczy wykorzystać, przy okazji wprowadzając do ustalonych zasad rozgrywki pewne zmiany.
Darmowe Kill Strain wyróżnia się przede wszystkim układem drużyn. Zamiast tradycyjnej rywalizacji dwóch zespołów, do walki dołącza trzeci. Jakby tego było mało, dodatkowa strona konfliktu może zyskiwać nowych członków w trakcie meczu.
Dwie pięcioosobowe grupy składają się z ludzkich wojowników i żołnierzy. Tutaj podział bohaterów jest raczej klasyczny - mamy takich, którzy skupiają się na zadawaniu obrażeń, wspieraniu towarzyszy albo przyjmowaniu ciosów wroga i inicjowaniu starć.
Trzecia drużyna jest jednak bardziej wyjątkowa - to mutanty, na początku dwa. Wyjątkowość pomysłów twórców polega jednak nie tylko na wprowadzeniu trzeciej siły na polu bitwy. Potwory mogą też porywać rywali i używać specjalnych zdolności, by przemienić członka wrogiego zespołu w zmutowanego sojusznika.
Takie podejście sprawia, że doświadczenie zdobyte w różnych grach MOBA nie wystarczy, by osiągnąć sukces, choć pomaga - umiejętności działają podobnie, a pozostawanie przy życiu jest niezwykle ważne.
Prezentowana podczas londyńskiego PSN Digital Showcase mapa stawiała przed drużynami ludzi jasny cel: zniszczyć bazę wroga lub mutantów. Rozgrywka nie przypomina jednak tradycyjnej zabawy z gier typu Dota. Lokacja jest co prawda symetryczna, ale zabrakło na niej słabych jednostek sterowanych przez komputer, a trzymanie się jednej ścieżki nie jest wymagane, a często nawet niemożliwe.
To obecność mutantów wpływa na wprowadzone modyfikacje typowej dla gatunku formuły. Stwory te rozprzestrzeniają bowiem na mapie biomasę, niczym zergi ze StarCrafta. Zadaje ona stopniowo małe obrażenia wszystkim przeciwnikom, którzy na niej stoją.
Kosmiczna masa ma ogromne znaczenie. Mutanty są na niej silniejsze i mają więcej możliwości. Mogą na przykład ukryć się i zregenerować. Rozpoczęcie starcia z potworem na terenie pokrytym szczepem wirusa to samobójstwo. Zresztą, nawet poza biomasą trzeba uważać - zmutowani są o wiele silniejsi od zwykłych żołnierzy, choć walczą głównie w zwarciu.
Substancję mutantów można na szczęście usuwać. Na mapie dostępny jest punkt z kanistrami. Rzucone na masę, niszczą ją w konkretnym miejscu. Alternatywne zastosowanie dla pojemników to przenoszenie ich do innego punktu - wielokrotne powtórzenie czynności daje ludzkim wojownikom możliwość wezwania potężnego mecha.
Model walki opiera się na mechanice strzelanek typu twin-stick shooter - sterujemy i celujemy analogami. Pojedynki są ciekawe, gdyż każdy ma inne uzbrojenie i parę specjalnych zdolności.
Obecność trzech stron konfliktu pozytywnie wpływa na rozgrywkę, która bez tego urozmaicenia mogłaby być co najwyżej porządna. Często zdarzają się jednak potyczki, w których obecność mutantów ma wielkie znaczenie. Jeżeli natykamy się na wrogów walczących z potworem, musimy decydować, kogo zaatakować - a może po prostu zignorować wszystkich i pobiec dalej, by zniszczyć jedną z wieżyczek obronnych?
Twórcy Kill Strain mają ciekawy pomysł na uczynienie znanego już stylu rozgrywki chociaż częściowo świeżym. Zabawa jest wymagająca, a udane zagrania przyjemne. Gra zapowiada się nieźle, oby tylko model płatności był przemyślany.
Produkcja ma zadebiutować w ciągu najbliższych miesięcy, tylko na PS4.