Skip to main content

Niesławne gangi i bandyci Dzikiego Zachodu

Awanturnicze oblicze XIX-wiecznej Ameryki.

Gdy opadł kurz po wojnie secesyjnej, władze Stanów Zjednoczonych kontynuowały ekspansję terytorialną na zachód od rzeki Missisipi. Osadnicy, dzięki specjalnej ustawie, mogli zostać właścicielami gruntów stosunkowo niskim kosztem, co zachęcało do spieniężenia majątku i wyruszenia w podróż na zachód w poszukiwaniu nowego domu.

Na miejscu sytuacja często była daleka od idylli. Przybysze toczyli konflikty z Indianami, a uprawa była trudniejsza niż na wschodzie kraju. Nie wszyscy żyli na godnym poziomie, pracując w kopalniach czy przy zaganianiu bydła. Napady na pociągi czy dyliżanse mamiły łatwym, ale bezprawnym i często krwawym zarobkiem.

Dziki Zachód, czyli amerykańskie pogranicze z XIX i początków XX wieku, w kulturze funkcjonuje zwykle jako świat niezłomnych osadników zmagających się z przyrodą oraz przemocą ze strony rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej i gangów. Problemy władz z zaprowadzeniem porządku na nowych terytoriach skutkowały funkcjonowaniem wielu band, których przestępczy styl życia stał się popularnym motywem w popkulturze - także w grach wideo.

Dżentelmen poza prawem

Na przełomie lat 40. i 50. XIX wieku na terenie Kalifornii odkryto złoża złota, które zachęciły około 300 tys. osób do przyjazdu w owe strony z nadzieją na szybkie wzbogacenie. Wśród nich znalazł się Charles Boles, urodzony w Anglii dwudziestolatek, który mieszkał od wczesnego dzieciństwa z rodziną w stanie Nowy Jork.

Domostwo górnika - przed znalezieniem złota

Kalifornijska gorączka złota nie przyniosła bogactwa Charlesowi. Po założeniu rodziny, w latach 60. walczył po stronie Unii w wojnie secesyjnej. W czasach pokoju wyruszył na kolejne poszukiwanie złotego kruszcu, tym razem do Idaho i Montany. Tam miało dojść do „nieprzyjemnego spotkania” z agentami firmy Wells, Fargo & Company, przedsiębiorstwa z sektora bankowości oraz transportu, które sprawiło, że Charles przeszedł na stronę bezprawia.

Między 1875 a 1883 rokiem Czarny Bart - bo taki przydomek przyjął Charles Boles - przeprowadził co najmniej 28 ataków na dyliżanse Wells, Fargo & Company w północnej Kalifornii. Strach przed końmi sprawił, że wszystkich rabunków dokonał pieszo, prawdopodobnie nigdy do nikogo nie strzelając. Uprzejmy bandyta, który w trakcie dwóch napadów zostawił nawet swoje wiersze, na czas ataku zakładał na głowę melonik oraz worek po mące z wyciętymi otworami na oczy.

Ostatni napad, w trakcie którego Boles został ranny, doprowadził złodzieja przed oblicze sądu. Cztery lata więzienia mocno odbiły się na zdrowiu Czarnego Barta. Po wyjściu na wolność ostatni raz widziano go w lutym 1888 roku. Pół roku później nieznany samotny bandyta dokonał ataku na dyliżans Wells, Fargo & Co., pozostawiając po sobie wiersz, ale uznano go za naśladowcę prawdziwego Czarnego Barta, o którym słuch zaginął na zawsze.

Legenda Zorro

Ta sama gorączka złota, która przyciągnęła Charlesa Bolesa do Kalifornii, była powodem, dla którego Joaquin Murrieta razem z krewnymi opuścił rodzinny Meksyk. Desperacja poszukiwaczy złota powodowała konflikty wewnętrzne w kopalni, co miało rzekomo doprowadzić do pobicia Meksykanina i gwałtu na jego żonie.

Na Dzikim Zachodzie umiejętność posługiwania się bronią mogła uratować życie

W odwecie za rzekomą niegodziwość, Murrieta stworzył z krewnymi dobrze zorganizowany gang, który dokonywał zbrodni na Amerykanach. Meksykanie mieli parać się przemytem koni do ojczyzny, napadać oraz zabijać górników i osadników. Banda zamordowała rzekomo około 40 osób. Taka brutalność zwróciła uwagę władz Kalifornii, które wystawiły list gończy za przywódcą gangu w 1853 roku.

W tym samym czasie miało dojść do konfrontacji stróżów prawa i Murriety, która skończyła się śmiercią Meksykanina. Egzekutorzy postanowili podobno w makabryczny sposób dowieść, że wykonali swoje zadanie. Odcięli głowę bandycie i umieścili ją w słoju z alkoholem w celach pokazowych. Eksponat przepadł na skutek pożarów wywołanych przez trzęsienie ziemi, które dotknęło Kalifornię w 1906 roku.

Siostrzeniec Murriety, Procopio, był jednym z najbardziej znanych bandytów w Kalifornii w latach 60. i 70. XIX wieku. Możliwe, że chciał przyćmić sławę wuja, który mógł stanowić częściowy pierwowzór Zorro, zamaskowanego obrońcy słabych i uciśnionych. Choć niektórzy badacze uważają Murrietę za symbol walki z dominacją amerykańską w Kalifornii, z pewnością miał na rękach krew wielu niewinnych osób.

Partyzant z Południa

Nie wszyscy mieszkańcy południowych stanów potrafili zaakceptować finał wojny secesyjnej z 1865 roku. Powojenne porządki zwolenników zwycięskiej Unii na terytorium Konfederatów powodowały zgrzyty z miejscową ludnością. Wśród niezadowolonych znalazł się urodzony w 1847 roku Jesse James, który wraz z bratem Frankiem w czasach konfliktu działał w brutalnej partyzantce Południa.

Wiele lat upłynęło, nim na amerykańskiej fladze znalazło się 50 gwiazdek

Choć na ogół Jesse był opisywany jako Robin Hood, jego działalność nie miała nic wspólnego z walką ze społeczną niesprawiedliwością. Tam, skąd pochodził, niewolnictwo było powszechne. Po wojnie, w Missouri prorepublikańskie władze pozbawiły konfederatów wielu praw, co prowadziło do starć obu stron. Narastający konflikt popchnął rodzeństwo James do napadów.

Bracia wkrótce zagościli na łamach gazet. Jesse za sprawą listów publikowanych w Kansas City Times tworzył własną legendę symbolu sprzeciwu konfederatów wobec polityki Waszyngtonu. Gang braci napadał na pociągi, dyliżanse i banki na obszarach stanu Iowa, Teksasu, Kansas czy Zachodniej Wirginii. Próby ujęcia Jesse'ego spełzały na niczym, nawet przy zaangażowaniu słynnej agencji detektywistycznej Pinkerton z Chicago.

Finał przestępczego życia Jesse'ego Jamesa miał związek ze zdradą członków gangu, braci Fordów. 3 kwietnia 1882 roku Robert Ford strzelił legendarnemu przestępy w plecy, choć ten podobno i tak spodziewał się zasadzki. Śmierć Jamesa stała się wielką sensacją lokalną - tłumy przychodziły do domu w St. Joseph w stanie Missouri, aby oglądać ciało martwego bandyty.

Dziś bandyta, jutro celebryta

Frank Dalton, najstarszy z synów Lewisa i Adeline Daltonów, był przykładnym amerykańskim obywatelem. W wieku 28 lat zginął na służbie w trakcie poszukiwań złodzieja koni. Jego trzej młodsi bracia, Gratton, Bob i Emmett, również zostali stróżami prawa, ale gdy nie otrzymali w 1890 roku zapłaty za swoje usługi, postanowili szukać szczęścia w świecie przestępczym.

Za kradzież koni na Dzikim Zachodzie mogła grozić nawet śmierć

Zarzuty dwóch bardzo poważnych ówcześnie przestępstw - kradzieży koni i handlu alkoholem - popchnęły braci do stworzenia niesławnego gangu. Daltonowie niejednokrotnie igrali sobie z przedstawicieli władz. W 1891 roku ujęty w kajdany Gratton miał uciec strażnikom, skacząc z okna pociągu do rzeki San Joaquin.

Ambicje gangu nie ograniczały się do koniokradztwa i rozbojów. W 1892 roku Daltonowie postanowili zapisać się szerzej w historii i obrabować dwa banki w biały dzień w Coffeyville w stanie Kansas. Pewni sukcesu bandyci z doczepionymi brodami weszli do dwóch placówek usytuowanych naprzeciwko siebie. Niestety okazało się, że w jednym z banków blokada czasowa wydłuży czas rabunku.

Był to blef pracownika banku, dzięki któremu mieszkańcy zdążyli się uzbroić i stanąć do konfrontacji. W wyniku strzelaniny czterech członków gangu poniosło śmierć, w tym dwóch braci. Szczęście sprzyjało Emmettowi, który pomimo 23 ran postrzałowych przeżył i wyszedł po 14 latach z więzienia. Resztę swojego życia spędził w Kalifornii, gdzie wiódł życie agenta nieruchomości, pisarza i... aktora. W 1918 roku zagrał samego siebie w ekranizacji własnej powieści „Beyond the Law”.

Przyjaciółki w bezprawiu

Prezentowany w popularnej ówcześnie literaturze wagonowej awanturniczy tryb życia na prerii mógł oczarować każdego, nawet dzieci. Nikt nie spodziewał się, że Anna McDoulet, córka sędziego pokoju z Oklahomy, przejdzie na stronę bezprawia w wieku kilkunastu lat. Urodzona w 1882 roku, swego czasu była znaną przestępczynią działającą w duecie z Little Britches („Małe bryczesy”), czyli Jennie Stevenson Midkiff.

Koń stał się zwierzęcym symbolem Dzikiego Zachodu

Przygoda Anny z bezprawiem rozpoczęła się po przeprowadzce z Kansas do Oklahomy. Razem z trzy lata starszą Little Britches włóczyły się przez dwa lata po okolicy sprzedając alkohol, kradnąc konie i ostrzegając innych opryszków przed stróżami prawa w pobliżu. Zainspirowane historiami o wyjętych spod prawa, nosiły męskie ubrania i broń.

Cattle Annie („Bydlęca Ania”) trafiła do zakładu poprawczego w ramach kary w wieku 13 lat. Chociaż według źródeł nie chciała wrócić do domu, pojawiła się w Oklahomie, gdzie w 1901 roku wyszła za mąż. Pomimo epizodu przestępczego w młodości, Anna resztę życia spędziła w spokoju, dożywając 95 lat. Little Britches również trafiła do zakładu poprawczego, z którego wyszła po roku i wróciła do rodziców, po czym słuch o niej zaginął.

Już 26 października debiutuje Red Dead Redemption 2 i niewykluczone, że w grze znajdziemy nawiązania do niektórych opisanych tutaj bandytów. Tematyka gry studia Rockstar wręcz idealnie do takich odniesień pasuje.

Zobacz także