Nowy „Blade” od Marvela będzie pośmiewiskiem - uważa gwiazda oryginału
Nie przebiera w słowach.
Stephen Dorff, odtwórca roli Deacona Frosta w filmie „Blade: Wieczny łowca” z 1998 roku, skrytykował nadchodzący reboot wspomnianego tytułu. Zdaniem aktora, „współczesne kino superbohaterskie to szajs, którego nikt nie zapamięta”.
Dorff - znany z niepochlebnych opinii na temat Marvel Cinematic Universe - przedstawił swoje stanowisko w wywiadzie dla portalu Variety. Za główny obiekt krytyki obrał pomysł stworzenia nowej wersji kultowego „Blade”, która - jego zdaniem - nie ma szans przebić jakością oryginału sprzed ponad 20 lat.
„Marvel i tak jest przyzwyczajony do tego, że się z nich naśmiewam” - mówił. „No i jak wam idzie ten „Blade” dla dzieci, który nie może znaleźć reżysera? Ktokolwiek, kto weźmie w tym udział, będzie wyśmiewany przez wszystkich, bo my już to kiedyś zrobiliśmy i to najlepiej, jak się da. Nie macie tam nawet Steve'a Norringtona”.
Przypomnijmy, że nowy „Blade” od Marvel Studios miał pierwotnie zadebiutować 3 listopada 2023 roku. Przyszłość produkcji stanęła jednak pod znakiem zapytania we wrześniu zeszłego roku, gdy z funkcji reżysera projektu zrezygnował Bassam Tariq.
Nie oznacza to bynajmniej, że Dorff pała miłością do konkurencyjnych wytwórni. W rozmowie oberwało się także produkcjom DC, a przede wszystkim popularnemu „Black Adam” z Dwaynem Johnsonem w roli głównej.
„Cały ten pozostały szajs jest naprawdę żenujący” - dodał. „Znaczy, niech ich Bóg błogosławi, zarabiają porządne pieniądze. Ale ich filmy są beznadziejne. I nikt nie będzie ich pamiętał. Koniec końców wszyscy zapomną o „Black Adam”. Sam nawet nie widziałem tego filmu, bo tak źle wyglądał”.
Warto jednak zaznaczyć, że Dorff nie jest osamotniony w swoim stanowisku. W podobnym - choć zdecydowanie mniej agresywnym - tonie wypowiadali się między innymi James Cameron i Quentin Tarantino, wedle których w produkcjach Marvela to nie aktorzy pełnią najważniejszą rolę, lecz sami bohaterowie franczyz.