Nowy film Władca Pierścieni „zapiera dech w piersi”. Pierwsze opinie zapowiadają wielkie widowisko
Przekonamy się jeszcze w tym miesiącu.
W pierwszych kinach odbyły się już przedpremierowe pokazy filmu Władca Pierścieni: Wojna Rohirrimów. Choć na pełnoprawne recenzje jest jeszcze za wcześnie, część widzów podzieliła się opiniami świeżo po seansie. Przeważają te bardzo pozytywne, choć nie brakuje też krytyki.
Oficjalna premiera filmu odbędzie się 13 grudnia - w przyszły piątek - więc recenzje wraz z ocenami pojawią się niedługo. Z wstępnych opinii możemy jednak wywnioskować, że widowisko nie zawiedzie pod względem rozmachu i jakości wykonania.
„Wojna Rohirrimów na dużym ekranie zapiera dech w piersiach. Kenji Kamiyama reżyseruje z kinowym rozmachem, dostarczając ekscytujące bitwy i uderzającą stylistykę” - napisał na X Anthony Gagliardi z The Movie Podcast. Jak jednak dodał dalej, fabuła nie stoi na tak wysokim poziomie jak wizualia, głównie przez niezapadających w pamięci bohaterów.
„Wojna Rohhirimów kopie wszystkie tyłki, jakie tylko się da. Tak powinna wyglądać przyszłość serii - historie w świecie Śródziemia opowiadane poprzez animację” - pisze dziennikarz Rafael Motamayor, szczególnie zachwycony postacią Helma Żelaznorękiego.
Wydaje się, że najmocniejszą stroną Wojny Rohhirimów jest unikatowa stylistyka i wiernie oddany klimat świata J.R.R. Tolkiena, jednak raczej nie powinniśmy nastawiać się na poznanie postaci równie interesujących jak w filmowej trylogii. Nie jest to jednak wina aktorów głosowych, którzy podobno spisali się znakomicie.
„Wojna Rohirrimów to fantastyczna podróż do Śródziemia! Dzięki niesamowitym aktorom głosowym, olśniewającej animacji i doskonałej reżyserii Kenjiego Kamiyamy, epickie bitwy i sekwencje akcji trzeba obowiązkowo obejrzeć na wielkim ekranie” - ocenia Britany Murphy z MusesOfMedia.
Dla przypomnienia: Akcja filmu rozgrywa się 200 lat przed trylogią Władcy Pierścieni i przybliża historię rodu Helma Żelaznorękiego. O królu Rohanu wiemy już całkiem sporo z książek Tolkiena, dlatego twórcy postanowili skupić się na historii jego córki - Hery.