Nowy pomysł Google to DRM dla całego internetu
Środowisko integralności sieci.
Google ma najwyraźniej dość otwartego internetu. Nowa inicjatywa amerykańskiej korporacji - Web Environment Integrity - pod zapewnieniami o bezpieczeństwie skrywa na dobrą sprawę system DRM przeznaczony dla całej sieci.
Założenia są proste. WEI - jeśli zostanie wprowadzone w życie - zapewni stronom internetowym bibliotekę poleceń API. Witryny będą mogły następnie ocenić, czy są włączane w przeglądarce i na platformie (komputerze, telefonie), który są traktowane jako „zaufane” przez „wiarygodne strony trzecie”, zwane „atesterami”.
Konkrety są obecnie dość rozmyte, co jest zapewne celowe. Technologia służy rzekomo do wyeliminowania fałszywych połączeń i do wzmocnienia bezpieczeństwa w sieci dla każdego użytkownika. Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że mamy do czynienia z czymś, czemu trzeba się jak najszybciej przeciwstawić, jeśli nie chcemy systemu DRM obejmującego cały internet.
Prawdziwe intencje Google ujawnia już jeden z pierwszych przykładów zastosowania w oficjalnym opisie: upewnienie się, że wyświetlane reklamy nie są oglądane przez boty, lecz prawdziwych ludzi. Największym dostawcą reklam w internecie jest właśnie amerykańska firma, więc nietrudno domyślić się, że w ten sposób zabezpiecza głównie własny biznes.
Web Environment Integrity byłoby także cennym środkiem na drodze do wyeliminowania z rynku przeglądarek internetowych, które nie bazują na Chromium (głównym przedstawicielem tej technologii jest oczywiście Chrome). Dostawcy stron internetowych mieliby bowiem większą kontrolę nad tym, jakie oprogramowanie wspierają, a każda nowa przeglądarka domyślnie nie byłaby „zaufana” przez „atesterów”, więc miałaby ogromny problem ze zdobyciem użytkowników.
Co równie interesujące, jako przykład takiego ciała „atestującego” wiarygodność podano... Google Play na systemie Android, co brzmi wyjątkowo sprzecznie z wcześniejszym stwierdzeniem, że byłyby to „wiarygodne strony trzecie”. Co z Linuxem? Co ze starymi konfiguracjami, które nie przystają już do specyfikacji? Pytań nie brakuje. Jak można się domyślać, fundacja Mozilla (twórcy przeglądarki Firefox, która nie bazuje na Chromium) wyraża sprzeciw.
Technologii można by oczywiście po prostu nie zaimplementować, ale takie podejście oznaczałoby, że nasza przeglądarka nie jest „zaufana” i nie można z jej pomocą korzystać ze stron, które byłby chronione przez WEI.
I choć kod źródłowy Chromium jest już aktualizowany o stosowne rozwiązania, to pewną nadzieją jest także fakt, że tak ogromna koncentracja kontroli nad internetem w rękach Google spotkałaby się zapewne ze sprzeciwem nie tylko ze strony użytkowników, ale także urzędników.