O co chodzi w Sea of Thieves
Tak, można grać samotnie.
Sea of Thieves pozwala wcielić się w pirata i razem z grupą znajomych żeglować po otwartym oceanie. Można pić grog, grać na akordeonie i szukać zaczepki - co prezentowano w materiale wideo na targach E3.
To demo było jednak dokładnie wyreżyserowane i prowadziło właśnie do konfrontacji. Jak będzie wyglądała bardziej standardowa rozgrywka? Odpowiada główny projektant, Gregg Mayles.
- Cóż, wiele wiąże się z systemem zadań - wyjaśnia. - Wiemy, że część graczy będzie świetnie się bawić samym żeglowaniem, znajdowaniem wraków czy przeszukiwaniem plaż. Ale zdajemy sobie sprawę z tego, że wielu chce jakiegoś celu, misji do wykonania.
Scenariusze będą więc różne: poszukiwanie skarbów, łapanie przestępców, odkrywanie wraków czy zapomnianych wysp. Nie będzie za to ogólnej fabuły. Odpowiedzialne za prace studio Rare chce, by to gracze tworzyli własne opowieści, w ramach dostępnych atrakcji.
- Nie chcemy gry z liniową opowieścią - mówi Mayles. - Ale nie chcemy też świata bez przeszłości i historii. Chodzi o znalezienie szczęśliwego, złotego środka, gdzie gracze czują, że są częścią szerszej opowieści, istniejącej gdzieś w świecie.
Na całe szczęście, nie zabraknie także atrakcji dla samotników, którzy nie chcą męczyć się z podnoszeniem żagli, obsługą dział czy wylewaniem wody z tonącego okrętu.
- Są też jednostki dla jednego czy dwóch graczy, do samodzielnej obsługi - zapewnia Mayles. - Ale interesujące jest, że akcja nadal toczy się we wspólnym świecie. Mieliśmy interesujące sytuacje, gdy dwa mniejsze okręty spotykały się obok jednego, większego, oblegając go niczym osy. Wynikła z tego interesująca historia, powstająca naturalnie i dynamicznie.
Rare spodziewa się także, że spotkania graczy będą znacznie rzadsze, niż zdawał się sugerować materiał wideo z targów E3.
- Każde spotkanie innego okrętu musi być czymś wyjątkowym - wyjaśnia Mayles, mówiąc o pierwotnych planach na dużo bardziej „zagęszczony” ocen. - To nie jeziorko z masą żaglówek. Zredukowanie liczby spotkań sprawiło, że całość stała się bardziej interesująca. Chcemy, by gracze mogli płynąć przez godzinę i nikogo nie spotkać.
Atrakcje po zejściu na suchy ląd są obecnie większą zagadką. Twórcy nie wspominają o miastach czy społecznościowych hubach - za te drugie mają chyba posłużyć największe okręty graczy. To nie znaczy jednak, że zabraknie eksploracji.
- Celowo postanowiliśmy skupić się na okrętach na E3, ponieważ to całkiem odrębny element gry - tłumaczy Mayles. - Ale są też wyspy, gdzie możemy zacumować, wyciągnąć mapę skarbu i ruszyć na poszukiwania z łopatą. Przejście między lądem i wodą jest oczywiście płynne.
Sea of Thieves powstaje dopiero od 18 miesięcy, więc wiele kwestii jest jeszcze rozważanych czy projektowanych - prace trwają. Wszystkie elementy są dokładnie rozważane: grog znajdzie się w grze, choć może wpłynąć na kategorię wiekową. Podobnie fajki. Twórcy nie chcą gry dla dzieci, ale nie chcą także brutalnej akcji, pełnej krwi i przemocy.
Premierę zaplanowano na początek przyszłego roku, a Rare potwierdza, że tytuł nie będzie dystrybuowany w modelu Free to Play. W planach są zamknięte testy, a potem - zapewne program Early Access.
- Założenia mówią o oddaniu gry w ręce użytkowników jak najwcześniej, w ograniczonej formie, a potem po prostu wsłuchiwanie się w opinie - mówi Mayles. - Czy gracze chcą gildii? Fajek? Gracze mają być gwiazdami naszej produkcji.
- To nie projektanci budują legendarnych piratów czy legendarne okręty. Te prezentowane na pokazie zostały zbudowane przez graczy. Taki rodzaj współpracy jest dla nas nowością.