Obcy: Izolacja - Recenzja
Fascynujący horror.
Obcy: Izolacja z miejsca trafia do ścisłej czołówki najlepszych gier z popularnym kosmitą, który na ekranach kin pojawił się po raz pierwszy w kultowym dziele Ridleya Scotta z 1979 roku. Twórcy nie zrealizowali wszystkich aspektów idealnie, ale wykreowany przez nich świat sprawia, że mamy do czynienia z fascynującym tytułem.
Wcielamy się w Amandę Ripley. Akcja rozgrywa się po wydarzeniach z „Obcego”. Córka bohaterki filmu jest inżynierem korporacji Weyland-Yutani. Pragnie poznać prawdę na temat zaginięcia matki. Okazuje się, że informacje o losach Ellen zawiera czarna skrzynka statku Nostromo, znajdująca się na stacji kosmicznej Sewastopol.
Amanda - wraz z grupą współpracowników - wyrusza do placówki pełna nadziei. Prosta z pozoru misja szybko zamienia się jednak w koszmar. Na Sewastopol trafiła nie tylko czarna skrzynka, ale też pewien śmiertelnie niebezpieczny obcy.
Po krótkim wprowadzeniu przejmujemy kontrolę nad bohaterką w nieciekawej sytuacji. Akcję obserwujemy z perspektywy pierwszej osoby, co niezaprzeczalnie pomaga wczuć się w położenie Ripley. Przemierzamy ciemne korytarze kosmicznego kolosa, by znaleźć źródło przyczyny bałaganu.
Sewastopol nie jest zupełnie wyludniony. Od czasu do czasu spotykamy postacie poboczne i poprzez wzajemną pomoc posuwamy historię do przodu. Jako inżynier, Amanda często podejmuje się zadań polegających na naprawie jakiegoś systemu czy kalibracji urządzeń. Nie jest to łatwe, gdyż ośrodek znajduje się w opłakanym stanie.
„Projektantom udało się stworzyć niesamowitą atmosferę grozy i nieprzemijającego zagrożenia.”
Stacja przypomina trochę mały, postapokaliptyczny świat. Widzimy, że chaos trwa już co najmniej kilka tygodni. Sprawcą zamieszania jest oczywiście obcy, lecz sytuację pogorszyły jeszcze androidy, które odmówiły posłuszeństwa.
Ksenomorfa spotykamy po raz pierwszy dopiero po godzinie rozgrywki. Trochę szkoda, że twórcy postanowili przedstawić go w reżyserowanej scence - na szczęście jest ona krótka. Kreatura jest okropna, a jej model i animacje starannie dopracowane.
Rozgrywka obraca się wokół wykonywania różnych czynności na Sewastopolu przy jednoczesnym unikaniu bestii. To nie zabawa - jedna zła decyzja często decyduje o naszej śmierci. Obcy jest prawdziwą maszyną do zabijania. Jeżeli zostaniemy wykryci, zazwyczaj giniemy. Stwora w ogóle nie możemy zabić, a co najwyżej na chwilę przegonić, o ile mamy odpowiednie narzędzia.
Najciekawszym elementem interakcji z kosmitą jest jego zachowanie. Nie patroluje on z góry ustalonych ścieżek, spotkania są oskryptowane tylko trzy lub cztery razy w trakcie całej - zajmującej około 17 godzin - przygody. Stwór jest nieprzewidywalny. Jakby tego było mało, może bardzo szybko przemieszczać się używając szybów wentylacyjnych. Stale czujemy jego obecność.
Naszą bronią jest spryt i umiejętność planowania. Ucieczka to ostateczność - obcy niemal zawsze dogania nas w mgnieniu oka, by z bliska zaprezentować uzębienie. Musimy chować się w szafkach, za różnymi przedmiotami, pod biurkami i czekać. Co ciekawe, nawet kryjówka nie zawsze jest bezpiecznym azylem. Jeżeli narobimy hałasu i wbiegniemy do jedynej szafy w pokoju - jest szansa, że potwór po prostu nas z niej wywlecze.
Szczęśliwie, dosyć szybko wchodzimy w posiadanie wykrywacza ruchu. Urządzenie wskazuje przybliżoną odległość i pozycję obcego, chociaż nigdy nie wiemy, czy stwór jest nad nami, czy też grasuje po tym samym piętrze. Detekcji towarzyszy charakterystyczne pikanie. Wykrywacz kieruje nas też do celu misji.
Korzystamy również z mapy. Kolejne pomieszczenia są do niej „dorysowywane”, gdy je odwiedzamy, albo kiedy znajdziemy schemat układu korytarzy. Korzystając z dostępnych środków, musimy planować każdy krok i ewentualne przystanki. Obcy: Izolacja nie jest grą dla niecierpliwych.
Z biegiem czasu zdobywamy gadżety, które pomagają w eksploracji. Najprzydatniejszy okazuje się „hałaśnik”, przyciągający uwagę wroga do konkretnego miejsca. Różne przedmioty - miny czy koktajle Mołotowa - możemy też konstruować przy użyciu części, które znajdujemy w różnych zakątkach stacji.
Obcy jest straszny, nawet po kilku godzinach gry, choć z biegiem czasu staje się nieco mniej przerażający. Nieustannie niepokoi jednak sam fakt jego obecności. Projektantom udało się stworzyć niesamowitą atmosferę grozy i nieprzemijającego zagrożenia. Co więcej - dzięki temu, że zawsze poluje na nas jeden kosmita - doświadczenie jest bardziej kameralne i osobiste.
By urozmaicić mroczną przygodę, deweloperzy zdecydowali się na wprowadzenie dodatkowych przeciwników. To przede wszystkim androidy - przestarzałe modele wyglądające jak manekiny. Są powolne, łatwo więc im po prostu uciec. Trudno je zabić, jednak jest to możliwe.
Ripley ma do dyspozycji - choć nie zawsze - rewolwer, strzelbę, kołkownicę, pałkę i miotacz ognia. Broni używamy rzadko, w większości przypadków wtedy, gdy zaskoczy nas android. Ogień to skuteczny środek odstraszania obcego, choć zdecydowanie szybko kończy się niezbędne paliwo.
„Szkoda, że nie wykorzystano pełni potencjału bohaterki i sytuacji, w jakiej się znalazła.”
Co jakiś czas trafiamy także na małe grupy ocalałych, którzy nie są zbyt przyjaźnie nastawieni do bohaterki. Możemy ich wyminąć lub zlikwidować. Czasem można też wykorzystać bandytów, by zyskać na czasie. Jak zaoszczędzić amunicję i odwrócić uwagę wroga? Wystarczy rzucić hałaśnik pod nogi uzbrojonych przeciwników i słuchać przerażających dźwięków eksterminacji oddalając się jednocześnie w stronę celu.
Obcy: Izolacja nie jest produkcją doskonałą. Rozgrywka chyba zbyt często okazuje się lekko irytująca. To druga strona medalu - efekt nieoskryptowanej natury kosmicznego mordercy. Dwukrotnie utknąłem w jednym miejscu na pół godziny, ginąc wiele razy, bo traf chciał, że za każdym razem obcy był zbyt blisko. Przy dwunastym podejściu nie spotkałem go już wcale.
Rozczarowaniem okazuje się też fabuła. Postacie poboczne nie są szczególnie interesujące i nie czujemy się z nimi związani. Szkoda, że nie wykorzystano pełni potencjału bohaterki i sytuacji, w jakiej się znalazła. Nie spodobało mi się także wykonanie sceny finałowej.
Dyskusyjny jest również system zapisywania stanu rozgrywki. Postępy możemy zarejestrować tylko przy specjalnych maszynach, co powoduje czasem, że musimy powtarzać kilkunastominutowe fragmenty gry. Zdaję sobie sprawę, że twórcy chcieli wzbudzić u graczy poczucie, że mają wiele do stracenia i nadać śmierci więcej konsekwencji. Tradycyjny system zapisu mógłby jednak wyeliminować frustrujące momenty, skracając jednocześnie czas zabawy.
Tempo jest przez większość kampanii zrównoważone i odpowiednio przemyślane, ale końcowe godziny wydają się nieco nierówne, powodując nawet wrażenie, że całość lekko się dłuży. Nie jest to jednak boleśnie odczuwalne.
Wszelkie niedoróbki łatwo Izolacji wybaczyć, przede wszystkim ze względu na niesamowitą oprawę. Tak dobrze wykreowanego świata gry dawno nie odwiedzałem. Wszystkie elementy low-fi - dziwne komputery, maszyny, treści wyświetlane na starych ekranach - robią wielkie wrażenie. Można nawet żałować, że projektanci nie pomyśleli o specjalnym trybie zwiedzania, w którym na spokojnie można by podziwiać retrofuturystyczny wystrój wnętrz.
Ogromną rolę odgrywa także udźwiękowienie. Sewastopol żyje - dudnienie, stukanie, rzężenie i inne odgłosy pomagają budować ciężką atmosferę. Niezwykle dobrze brzmi też sam obcy. Muzyka nie jest zbyt nachalna, często w ogóle jej nie słychać, natomiast w odpowiednich momentach sprawia, że serce szybciej nam bije, a poziom adrenaliny rośnie.
Polskie napisy widzimy na obecnych w świecie gry ekranach monitorów i komputerów, a nawet na urządzeniach kalibrujących czy elektrycznych zamkach. Nie obyło się bez błędów. Dwukrotnie opis czynności wskazywał zły klawisz. Parę minut starałem się w odpowiednim momencie wcisnąć „E”, a cały czas chodziło o „Enter”. Druga pomyłka to zamiana przycisków kierunkowych w instrukcji używaniu klucza przy odkręcaniu śruby.
Mimo pewnych niedociągnięć, Obcy: Izolacja to świetne, niepokojące doświadczenie i udany powrót Creative Assembly poza pole strategii. Jeśli chcecie poczuć strach przed kosmicznym mordercą na własnej skórze, lepszej okazji nie znajdziecie.