Observer - Recenzja
Rutger Hauer w futurystycznym Krakowie.
Cyberpunkowy świat w Observer od krakowskiego Bloober Team jest mroczny i ponury, a uniwersum Deus Ex sprawia przy nim wrażenie nieco lżejszego i mniej pesymistycznego. To świetne miejsce akcji dla tajemniczej, niepokojącej opowieści, którą poznajemy z wielką przyjemnością i zaangażowaniem.
Już na początku dostrzegamy inspiracje „Łowcą androidów”, gdy bohater - przedstawiciel policji - siedzi w pojeździe o wnętrzu przypominającym wehikuły z filmu Scotta. Na dodatek głosu udziela mu sam Rutger Hauer, choć ten akurat wypada co najwyżej poprawnie. Czuć brak doświadczenia w dubbingu, a aktor nie wznosi się ponad poziom polskiej wersji, w której główna rola przypadła Arkadiuszowi Jakubikowi.
Gęsty klimat to obok porządnej opowieści największa zaleta gry. Choć w praktyce zwiedzamy tylko jeden większy budynek, to i tak możemy poczuć, jak wygląda zewnętrzny świat. Mega-korporacje, totalitarna władza, inwigilacja, wszechobecna beznadzieja i nadużywanie VR, a także motyw zaawansowanych implantów czy przerzucania umysłu do nowego ciała - jest idealnie cyberpunkowo.
Scenarzyści zadbali, by odbiorca cały czas szukał odpowiedzi na kolejne pytania, a fabuła przykuwa uwagę i właściwie ani przez moment nie ma mowy o nudzie. Przygoda rozpoczyna się od poszukiwań syna Daniela Lazarskiego. Sprawa jest z pozoru prosta - wystarczy zlokalizować, skąd potomek wykonał ostatni telefon. Docieramy do jednej z gorszych dzielnic futurystycznego Krakowa i szybko zauważamy, że coś jest nie w porządku.
Niespodziewana kwarantanna budynku, zwłoki w jednym z mieszkań, tajemnicze ślady, a wszystko to w akompaniamencie nieprzemijającej, przejmującej atmosfery. Tak zaczyna się trwająca około ośmiu godzin zabawa w detektywa, a większość czasu spędzamy w zapuszczonej, ogromnej kamienicy - a także w umysłach ofiar.
Tytuł gry - Observer - to także rola Lazarskiego. Dzięki specjalnej technologii bohater może podłączyć się do implantu w mózgu innego człowieka, niekoniecznie żywego, by przyjrzeć się jego wspomnieniom. Te często bywają zniekształcone i wymieszane ze snami czy koszmarami, co pozwoliło deweloperom na wprowadzenie porządnej - ale niezbyt dużej - dawki elementów horroru i fantastycznych zjawisk, które ogląda się z żywym zainteresowaniem i napięciem.
Rozgrywka to lekkie rozwinięcie formuły świetnego Layers of Fear. Twórcy dodali między innymi element dialogów, które możemy prowadzić czasem z zatrzaśniętymi w mieszkaniach lokatorami. Kilka pierwszych godzin to także dosyć wyraźny rozdział między tym, co realne, a światem wspomnień, który przypomina nieco wirtualną rzeczywistość. Później granice zaczynają się nieco zacierać.
Eksploracja kolejnych pomieszczeń, podwórzy i korytarzy jest głównie liniowa, choć nie mamy poczucia, że twórcy prowadzą nas za rękę. Często można gdzieś skręcić, by zajrzeć w miejsce niezwiązane z osią historii. W ten sposób odkrywamy nawet poboczne wątki, choć tych jest zaledwie kilka. Wskazówki nie są zbyt nachalne - ograniczają się do wpisów w dzienniku i numerów mieszkań. Dzięki temu choćby prosta czynność, jak dotarcie do odpowiedniego lokum, sprawia trochę satysfakcji.
Walka w Observer nie występuje, a zresztą nie mielibyśmy nawet okazji, by używać siły - poza dwoma czy trzema fragmentami, gdy twórcy stawiają nam na drodze pewną ruchomą, nieco przerażającą przeszkodę. Nasze główne zajęcie to chodzenie i bieganie po różnych obszarach, podnoszenie i oglądanie przedmiotów, wchodzenie w interakcję z różnymi elementami otoczenia. Do tego oczywiście podziwianie często fascynujących scen i wizji urojonych przez odwiedzane umysły.
Jest też element śledztwa w rozszerzonej rzeczywistości - zazwyczaj przy odnalezionych ofiarach tajemniczego mordercy. Niczym Batman podświetlamy konkretne przedmioty czy krew, by poddawać je analizie, a bohater wyciąga wnioski popychające opowieść do przodu. Miłe urozmaicenie, które pozwala odpocząć od spacerowania po mrocznych korytarzach.
Observer byłby perfekcyjny, gdyby niektóre wycieczki po wspomnieniach zawierały nieco mniej typowo horrorowych elementów, które nie robią już dużego wrażenia - na przykład motywu drzwi, za którymi czekają na nas kolejne identyczne drzwi, a za nimi jeszcze kilka razy to samo. Jednak i tak otrzymujemy świetny, ponury thriller, z którym wszyscy miłośnicy nieco cięższych interaktywnych opowieści powinni się zapoznać.