Skip to main content

Opóźnienie Starfielda może zaboleć, ale są też plusy

Więcej czasu, więcej grania.

Opóźnienia premier to coś, do czego już się przyzwyczaiłem. Wczoraj ogłoszono, że Starfield nie ukaże się w listopadzie, a dopiero w przyszłym roku. To oczywiście przykre dla fanów wysokobudżetowych produkcji, lecz są też plusy tej - i podobnych - sytuacji.

Przede wszystkim, cieszę się, że będę mieć w tym roku mnóstwo czasu na nadrabianie zaległości. W mojej bibliotece Steam zalega sporo gier z ubiegłego roku, a także z 2020 czy 2019 - i jeszcze starszych! Chciałem wreszcie sprawdzić Dooma 3 czy oryginalnego Preya.

Kiedy w jednym kwartale debiutuje sporo dużych gier, człowiek czuje się nieco przytłoczony. To oczywiście subiektywne, ale prawdziwe - w moim przypadku. Zawsze mam z tyłu głowy tę irytującą myśl, że powinienem być na bieżąco i uczestniczyć w interentowych dyskusjach o największych hitach.

Pora nadrobić zaległości.

Zresztą, pomijanie większych premier sprawia tylko, że „kupka wstydu” - czy też backlog, jak kto woli - stopniowo coraz bardziej rośnie. Część tytułów z takiej listy gier do nadrobienia siłą rzeczy traci szansę, że kiedykolwiek je odpalę.

Mniej wysokobudżetowych gier oznacza też dla mnie więcej czasu, który mogę poświęcić grom niezależnym. Zawsze i tak staram się testować najciekawsze tytuły, ale niestety pomijam te nieco mniej znane i słabiej reklamowane. W tym roku raczej mi to nie grozi.

Luźne pod względem dużych premier lato oraz jesień pozwolą mi też bez skrupułów wrócić i grać bardziej intensywnie w Final Fantasy 14. Dying Light, nowy Horizon i Elden Ring zmusiły mnie bowiem do chwilowej przerwy - a to przecież moje ulubione MMO!

Niedługo wrócę!

Jest też rzecz jasna inny plus opóźnienia premiery Starfielda - czy innych produkcji o podobnej skali. Chodzi mianowicie o jakość produktu. Przełożenie debiutu gry o kilka miesięcy z pewnością pomoże wyeliminować różne błędy i poprawić optymalizację. Po nieudanym starcie Cyberpunka 2077, nikt raczej nie chce już ryzykować.

Starfield miał być głównym daniem tej jesieni, ale nie porzucajmy nadziei. Przed nami okres konferencji i pokazów, podczas których na pewno zapowiedziane zostaną co najmniej 2-3 tytuły debiutujące pod koniec lata i nieco później. Możliwe, że będzie to chociażby Jedi Fallen Order 2. Gracze z pewnością nie zostaną więc zupełnie pozbawieni hitów AAA w tym roku, ale zyskają nieco więcej czasu na inne gry.

Zobacz także