„Oppenheimer” bez komputerowych efektów specjalnych. Reżyser stawia na autentyczność
Christopher Nolan woli efekty praktyczne.
„Oppenheimer” niedługo zawita do kin, a tymczasem Christopher Nolan ujawnił kolejne fakty na temat technicznej warstwy widowiska. Okazuje się, że reżyser całkowicie zrezygnował z komputerowych efektów specjalnych w swoim najnowszym projekcie.
Trzeba przyznać, że twórcy - zwłaszcza filmów superbohaterskich - z każdym kolejnym rokiem coraz chętniej korzystają z technologii CGI (z ang. „Computer Generated Images”), która pozwala realizować widowiskowe sceny. Często jednak pojawia się zarzut, że przez mnogość obrazów wygenerowanych komputerowo produkcje cierpią na brak realizmu i autentyczności.
Nolan nie spotka się z tego typu uwagami w kontekście „Oppenheimera”, ponieważ - jak sam uważa - jego dzieło opiera się w stu procentach na efektach praktycznych, o czym wspomniał w rozmowie z portalem Collider.
Dlatego między innymi widoczna na trailerze próba Trinity, czyli historycznie pierwszy naziemny test broni atomowej, została zrekonstruowana bez użycia CGI. Reżyser przyznał też, że specjalnie na potrzeby filmu opracowano nową technologię do tworzenia czarno-białych sekwencji szerokokątnymi kamerami IMAX. Koszt jednej wynosi blisko pół miliona dolarów, ale Nolan od lat korzysta z zaawansowanego i drogiego sprzętu - chociażby „Mroczny Rycerz” z 2008 roku został nakręcony taką aparaturą.
Przypomnijmy, że fabułę obrazu oparto na książce „Oppenheimer. Triumf i tragedia ojca bomby atomowej”. W głównej roli popularnego fizyka wystąpi Cillian Murhpy. Obok niego pojawią się inne nazwiska znane z Hollywood: Robert Downey Jr, Matt Damon, Emily Blunt czy Gary Oldman. Premierę „Oppenheimer” zaplanowano na 21 lipca.