Orwell - Recenzja
Niezależna perełka.
Podczas gdy wiele tytułów stawia gracza w roli samotnego bojownika walczącego z opresyjnym systemem, Orwell postanawia pójść w przeciwnym kierunku - pracujemy tu, jak sugeruje tytuł, dla Wielkiego Brata.
Produkcja Osmotic Studios to sprytnie opakowana zagadka kryminalna. Siadając za sterami prężnego urządzenia do inwigilacji obywateli, grzebiemy w życiorysach na pozór całkiem zwyczajnych osób, próbując znaleźć wśród nich niebezpiecznych terrorystów.
Tytułowy Orwell to algorytm, który pomaga wykrywać potencjalnie groźne zachowania. Maszyna zbiera strony internetowe, zapisy rozmów i daje dostęp do prywatnych komputerów, podświetlając przy okazji ważne dane. To od nas zależy, co przekażemy do analizy - jeśli uznamy jakiś zbitek informacji za mało ważny, możemy go odrzucić.
Już na początku widzimy, jak ważna jest nasza rola: kiedy obserwowana dziewczyna mówi swojemu chłopakowi, że „świsnęła” mu kartę, system odczytuje to jako przyznanie się do kradzieży. Jeśli zdecydujemy się przesłać informację dalej, Orwell uzna ten czyn za przestępstwo.
Pierwsze decyzje i wybory są dość proste, choć nawet na starcie zabawy możemy natknąć się na pewne niejasności i sprzeczne twierdzenia, z których musimy wybrać prawdziwe. Nietrudno domyślić się, że podejrzany kłamie, pisząc na odpowiedniku Facebooka, że mieszka w Krainie Czarów. Z czasem jednak natykamy się na opinie i wypowiedzi będące wynikiem przypływu emocji. Czytamy też opinie, po których widać, że użytkownik nie zdradza wprost, o czym myśli naprawdę.
W takich sytuacjach musimy pobawić się w detektywa - przeczytać jeszcze raz znalezione wcześniej artykuły i spróbować wydedukować, co jest prawdą, a co jedynie wyrazem żalu czy gniewu. Niemal nigdy nie dostajemy bezpośrednich odpowiedzi, a przebieg historii zależy w pewnym stopniu od nas.
Ujawniając lub ukrywając pewne informacje, kształtujemy fabułę. Chociaż zdarza się, że nie mamy wyboru i musimy przesłać konkretną informację do systemu, to jednak gra daje mocno odczuć, kiedy los postaci jest w naszych rękach.
Cały czas towarzyszy nam dziwne poczucie oderwania od zdarzeń, które śledzimy na ekranie. Od początku wiemy, że nie jesteśmy obywatelem Nacji - kraju, w którym toczy się akcja Orwella. Nie mamy też żadnej możliwości kontaktu z bohaterami rozgrywającego się na naszych oczach dramatu.
Jedynym kompanem gracza jest Sykes, konsultant odpowiedzialny za analizowanie przesłanych danych, jednak nawet z nim komunikujemy się jednokierunkowo - mężczyzna mówi do nas, ale nie możemy mu odpowiadać.
Narzucona przez twórców perspektywa pozwala być w miarę bezstronnym obserwatorem całej sytuacji, jednocześnie uświadamiając, jak obojętny na losy obywateli może być Wielki Brat. To, czy ktoś trafi do więzienia, zostanie ranny czy zabity nie ma większego wpływu na przebieg naszej pracy - owszem, dostajemy nowe cele, jednak koło każdej tragedii możemy przejść obojętnie, skupiając się na czytaniu kolejnych dokumentów i wybieraniu następnych, potencjalnie ważnych danych.
W tym właśnie tkwi siła przekazu Orwella. To fascynująca gra, która pozwala na własnej skórze odczuć, jak duży wpływ na nasze życie mogą mieć osoby czytające to, co można znaleźć w Internecie lub w zapisach z prywatnych rozmów. To opowieść o balansowaniu między wolnością a prywatnością. Potrafi wciągnąć ciekawą fabułą i wzbudzić zimny dreszcz, gdy zdamy sobie sprawę z konsekwencji naszych działań.