Skip to main content

Powrót po 25 latach. Recenzja Outcast: A New Beginning

Kontynuacja gry, która była pionierem otwartych światów.

Outcast: A New Beginning stanowi ciekawą propozycję w przerwie od większych tytułów. Silna konkurencja wśród marcowych premier może jednak sprawić, że nowe przygody Cuttera Slade’a mogą przejść bez większego echa.

Pierwsza odsłona serii Outcast, choć obecnie zapomniana, pod koniec lat 90. wyprzedzała swoje czasy nie tylko pod względem fabuły, ale także zastosowanych mechanik. Duży, otwarty świat i swoboda w wykonywaniu misji dziś stanowią standard w branży, ale w 1999 roku robiły niemałe wrażenie, co miało swoje przełożenie na pochlebne opinie recenzentów. Przez następne lata gra była kilkukrotnie odświeżana, lecz na pełnoprawną kontynuację przyszło nam czekać całe ćwierć wieku.

W Outcast: A New Beginning kierujemy losami Cuttera Slade’a, byłego komandosa, którego losami mogliśmy pokierować już w pierwszej odsłonie serii. Pozbawieni pamięci powracamy na planetę Adelfa zamieszkałą przez rasę Talan, którzy uznają naszego bohatera za zacpisanego w przepowiedniach wybawcę. Szybko dowiadujemy się, że świat został zniewolony i ograbiony z surowców przez pewną ziemską organizację. Nasz bohater musi więc jeszcze raz wejść w rolę Ulukai, mesjasza Talan, i wyciągnąć Adelfę z rąk ciemiężców, jednocześnie odkrywając brakujące wspomnienia z przeszłości.

Jetpack w połączeniu z umiejętnością szybowania znacznie upraszczają poruszanie się po świecie

Przez większość rozgrywki naszym głównym zadaniem jest zjednanie Talan, co ostatecznie pozwoli odzyskać odebrany przez ludzkich najeźdźców pokój. W tym celu wyruszamy na wyprawę po rozsianych po całej planecie osad i pomagamy mieszkańcom w dręczących ich kłopotach. Choć historia nie należy do zbyt wyszukanych, trzeba docenić, że po krótkim wprowadzeniu twórcy oddają nam pełną swobodę w kolejności wykonywanych misji. Od nas jedynie zależy, czy będziemy kolejno realizować wątki każdej osady, czy też będziemy przeskakiwać między nimi według uznania.

Fani poprzedniej odsłony docenią w A New Beginning serce, które twórcy włożyli w odtworzenie klimatu oryginału. Nasz bohater, Cutter Slade, choć z biegiem lat z komandosa zamienił się trochę w „budżetową wersję Christophera Walkena”, nie stracił nic ze swojego uroku oraz dystansu do świata. Również sama Adelfa ponownie oferuje wiele zróżnicowanych biomów, między którymi możemy się dowolnie przemieszczać. Cieszy również obecność detali, takich jak tłumaczenia niezrozumiałych zwrotów w trakcie konwersacji z tubylcami oraz muzyka od twórcy ścieżki dźwiękowej do pierwszej odsłony serii.

Porównanie do pana Walkena może trochę na wyrost, ale z drugiej strony...

Mimo że Outcast: A New Beginning jest drugą odsłoną serii, nic nie stoi na przeszkodzie, by rozpocząć przygodę bez znajomości wcześniejszych wydarzeń. Najnowsze dzieło Appeal Studios oddaje nam do dyspozycji duży, choć w większości opustoszały świat, w którym spędzimy, w zależności od naszych umiejętności, około 15-20 godzin. Misje główne opierają się w dużej mierze na walce z przeciwnikami lub zbieraniu przedmiotów, choć zdarzają się wyjątki, jak na przykład zaganianie zwierząt do zagrody lub łowienie ryb. W przerwach od realizowania misji możemy też podjąć się jednej z pobocznych aktywności.

Wśród zadań dostępnych poza głównym wątkiem jest choćby podbijanie baz wroga czy też oczyszczenie lokacji z tak zwanego Gorku, wokół którego kręcą się agresywne potwory. Dostępne są także różne wyzwania, w których kluczowe jest szybkie przemieszczanie się między punktami. Za realizowanie zadań pobocznych otrzymujemy surowce, które możemy przeznaczyć na rozwój naszej postaci oraz jej broni. Ulepszyć możemy między innymi odrzutowy plecak, który znacząco przyspiesza poruszanie się po Adelfie, a także energetyczną tarczę, która chroni nas przed atakami wrogów. Niektóre części planety są silnie strzeżone przez najeźdźców, więc ulepszenia są konieczne, by poradzić sobie z wyzwaniami.

Moduły do broni zakładamy z poziomu wygodnego menu

Na tle konkurencji, Outcast: A New Beginning wyróżnia się szczególnie na dwóch polach. Po pierwsze, A New Beginning ma satysfakcjonujący system personalizacji broni. Co prawda nasz bohater może używać jedynie pistoletu i karabinu, ale obie bronie możemy wyposażyć w dodatkowe moduły znacząco wpływające na ich działanie oraz statystyki. Przykładowo, nasz pistolet może wypuścić pociski jak strzelba lub leczyć nas po każdym zabitym wrogu. Dzięki wyposażeniu pistoletu i karabinu w moduły możemy łatwo dostosować uzbrojenie do naszego stylu gry. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, w grze nie ma standardowego systemu amunicji, a zamiast tego po wyczerpaniu zasobów założone moduły są blokowane, co skutecznie może zmniejszyć nasze szanse na przeżycie.

Drugim atutem Outcasta jest świat gry oraz zamieszkujący go Talanie. Adelfa zachwyca swoją różnorodnością: wśród odwiedzanych obszarów zwiedzimy między innymi usytuowaną na plaży Sappę, skrytą wśród drzew Emeę czy górską Palanę. Każdy region ma swój charakterystyczny klimat, przez co łatwo odróżnić je od siebie. W połączeniu z tubylcami o zróżnicowanych charakterach otrzymujemy rozbudowany świat, który można porównać do Pandory z serii filmów Avatar. Widzę w świecie Outcasta olbrzymi potencjał, który można wykorzystać poprzez nowe historie.

Niestety, A New Beginning ma także wyraźnie słabe strony. W trakcie gry szczególnie uciążliwa była jakość techniczna produkcji. Otrzymany przez nas przedpremierowy egzemplarz prezentował się pod tym kątem wręcz tragicznie. Twórcy, świadomi problemu, jeszcze przed tzw. „Day 1 Patchem” wydali sporą aktualizację naprawiającą część błędów w wersji recenzenckiej. Wciąż jednak zdarzają się sporadyczne wpadki, jak postacie zablokowane w teksturze czy niestabilny framerate. Przed twórcami jeszcze wiele pracy, by doprowadzić swój produkt do perfekcji.

Choć poziom detali nie jest zbyt wysoki, stylistyka gry miejscami potrafi zachwycić

Za minus należy też uznać oprawę graficzną. Choć stylistycznie nowy Outcast może się podobać, po animacjach postaci oraz szczegółowości detali widać, że mamy do czynienia z grą o ograniczonym budżecie. Od czasu do czasu pojawiają się także ekrany ładowania, ale po wprowadzonych poprawkach nie są one uciążliwe. Co jednak może zaskoczyć, A New Beginning oferuje polską wersję językową w formie napisów oraz dubbingu. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że rodzimy dubbing wypada nieco lepiej niż oryginał.

Powrót serii Outcast po 25 latach można uznać za całkiem udany, choć fani „jedynki” zdecydowanie mogli liczyć na więcej. Nowa produkcja Appeal Studios to przyjemna przygodówka z otwartym, różnorodnym światem i ciekawymi mechanikami. Mimo różnych bolączek warto wpisać przygody Cuttera Slade’a na listę życzeń. Szkoda, żeby A New Beginning umknęło uwadze graczy przy głośniejszych premierach, jak Dragon’s Dogma 2 czy Alone in the Dark.

Ocena: 7/10

Plusy:
+ Otwarty, różnorodny świat
+ Personalizacja broni
+ Całkiem rozbudowane lore
+ Polski dubbing
Minusy:
- Uciążliwe problemy techniczne
- Nie najlepszej jakości animacje oraz poziom detali
- Poza osadami świat Adelfy jest dość pusty

Recenzja została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.

Zobacz także