Skip to main content

Overwatch - Recenzja

Blizzard w formie.

Porządna dawka świetnej zabawy, która nawet na moment nie staje się monotonna. Zachwyca wysoką jakością wykonania.

Overwatch nie jest grą idealną. Musimy poczekać na więcej trybów, co okazuje się lekkim rozczarowaniem. Nie zmienia to jednak faktu, że strzelanka od studia Blizzard jest wspaniała i niezwykle trudno się od niej oderwać.

Gra nie oferuje niestety kampanii fabularnej, a szkoda - bo deweloperom udało się zbudować fascynującą historię świata i odpowiednio przedstawić bohaterów w krótkometrażowych filmach i komiksach. Widać, że produkcję zbudowano z pozostałości po anulowanym projekcie Titan.

Każda postać jest niezwykle charakterystyczna. Nie sposób nie polubić Smugi czy Winstona, choć tak naprawdę słyszymy tylko ich okazjonalne, krótkie wypowiedzi. Powtarza się więc sytuacja z klasycznego Team Fortress 2, w którym też szybko „zaprzyjaźnialiśmy się” z bohaterami, a gra nie posiadała trybu fabularnego.

Esencją Overwatch są potyczki dwóch sześcioosobowych drużyn, a cele są powiązane z lokacją - na niektórych mapach eskortujemy pojazd, na innych przejmujemy punkty kontrolne, są także tryby łączące różne elementy.

Premierowa wersja oferuje dwanaście zróżnicowanych map, które zaprojektowano świetnie, z dbałością o najmniejszy szczegół. Zawsze jest gdzie się schować, zazwyczaj do celu można dotrzeć na kilka sposobów. Wszystkie lokacje wyglądają też doskonale, a oko cieszą detale, jak ekrany komputerów, na których odpalony jest Hearthstone.

Tarcza Reinhardta jest niezwykle przydatna, ale postać walcząca na bliski dystans może przez nią przejść i zadać obrażenia rycerzowi

Zabawa nie przestaje nudzić nawet po wielu godzinach, a wszystko dzięki bohaterom. Jest ich w sumie dwudziestu jeden, a co najważniejsze - wszyscy dostępni są od razu. Nie musimy czekać na odblokowanie kolejnych postaci. Każdy ma też zupełnie inne wyposażenie i umiejętności, na próżno szukać podobieństw.

Zmienianie herosa podczas meczu jest zresztą integralną częścią rozgrywki i w dużej mierze wpływa na atrakcyjność Overwatch. Nigdy nie dochodzi do sytuacji, gdy jesteśmy sfrustrowani, bo nasza postać sobie nie radzi - wystarczy, że wybierzemy kogoś innego.

Rozgrywka co chwilę może wyglądać inaczej. W jednej chwili bronimy towarzyszy, rozstawiając energetyczną tarczę jako potężny rycerz Reinhardt z wielkim młotem, za moment wcielamy się w błyskawiczną, skaczącą między wrogami Smugę, a nic nie stoi na przeszkodzie, by zdecydować się na wspieranie drużyny z bezpiecznej odległości i zagrać wyposażoną w karabin snajperski Trupią Wdową.

Zobacz: Overwatch - Poradnik, Solucja

Wszystkimi bohaterami gra się przyjemnie, choć oczywiście każdy szybko znajdzie swoich ulubieńców. Nie jest jednak tak, że bez przerwy chcemy kierować wyłącznie jedną postacią - zawsze miło jest przełączyć się na inną, gdy wymaga tego sytuacja. Zdarza się, że jeden z rywali sprawia szczególnie dużo problemów, trzeba więc odpowiednio go „skontrować”.

Atakowanie i korzystanie ze zdolności to czysta frajda, niezależnie od herosa. Może tylko budujący wieżyczkę Torbjorn nie jest szczególnie ekscytujący, ale poza tym używanie talentów w boju sprawia mnóstwo radości.

Zobacz na YouTube

Jako Bastion zmieniamy się więc w stacjonarne działko, tniemy wrogów mieczem i odbijamy pociski jako Genji, zamrażamy przeciwników i stawiamy ściany z lodu jako Mei, leczymy towarzyszy jako Łaska, a po wyborze Hanzo strzelamy z łuku i wspinamy się po ścianach. To tylko kilka przykładów.

Nie zabrakło głębi rozgrywki. Każdy może chwycić za kontroler czy mysz i klawiaturę, by po prostu cieszyć się grą, jednak maksymalne wykorzystanie potencjału herosów wymaga wprawy oraz poprawnego stosowania talentów. McCree może przeładować rewolwer wykonując unik, co zupełnie zmienia podejścia do potyczek. Szybki cios mieczem Genji'ego, jeżeli wykończy wroga, od razu się resetuje. Poznając dokładnie możliwości postaci odkrywamy coraz skuteczniejsze sposoby walki.

Zróżnicowanie bohaterów nie tylko urozmaica starcia, ale też pozwala na stosowanie zupełnie nowych strategii. Niektórzy herosi będą w stanie przejść w stronę celu skrótem, znajdą się też tacy, którzy - przy odpowiednim wykorzystaniu zdolności - szybciej niż rywale dotrą do konkretnego miejsca.

Jak w przypadku innych gier zespołowych, w Overwatch najlepiej gra się z grupą znajomych. Komunikacja jest niezwykle przydatna i pozwala na bieżąco przekazywać informacje o sytuacji na polu bitwy. Zabawa w pojedynkę nie jest jednak o wiele gorszym doświadczeniem - a to w dużej mierze dzięki opisanej wcześniej możliwości zmiany herosa w trakcie rundy.

Fara może unieść się wysoko w powietrze, ale nie porusza się zbyt szybko, jest więc łatwym celem dla snajpera

Istotnym czynnikiem wpływającym na pozytywny odbiór gry jest maksymalne dopracowanie produktu. Na każdym kroku stykamy się z wysoką jakością. Postacie są zaprojektowane fantastycznie pod względem wizualnym, w meczach nie przeszkadzają techniczne niedoróbki, lagi są praktycznie nieobecne, a animacje i modele broni zachwycają.

System awansowania przypomina nieco rozwiązania z gier MOBA - kolejne poziomy zdobywa nasz profil, a nie konkretni bohaterowie. Nie odblokowujemy jednak nowych broni czy talentów, zdobywamy tylko skrzynki, które możemy też kupić w sklepiku. Znajdziemy w nich różne kosmetyczne przedmioty: skórki, linie dialogowe, graffiti, awatary czy nawet pozy herosów widoczne na ekranie zwycięstwa.

Frajda, satysfakcja, rywalizacja, wielkie emocje i pokłady przyjemności płynącej z niezwykle dopracowanej rozgrywki - oto Overwatch w pigułce. To jedna z najlepszych sieciowych strzelanek dostępnych na rynku, zachwycająca różnorodnością dostępnych bohaterów.

9 / 10

Zobacz także