Skip to main content

Postapokalipsa w klimacie „Archiwum X”. Recenzja Pacific Drive

Z domieszką „Mad Maxa” i Stalkera.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka

Pacific Drive ma w sobie wszystko, co potrzebne do dobrej zabawy. Połączenie elementów gry survivalowej, rogue-lite i symulatora jazdy, ciężki klimat rodem z surrealistycznych seriali w stylu „Z Archiwum X” czy „Stranger Things”, a także satysfakcjonującą pętlę rozgrywki z wypadami po zapasy i ulepszaniem auta. Debiutancki tytuł studia Ironwood to jedna z najciekawszych gier niezależnych ostatnich lat.

W grze wcielamy się w bezimiennego bohatera, nazywanego przez postacie niezależne po prostu „Kierowcą”. Jako kurier zostaliśmy wysłani z zadaniem dostarczenia pewnej przesyłki do Strefy Wkluczenia obejmującej półwysep Olympic w amerykańskim stanie Waszyngton. Oczywiście podróż nie idzie zgodnie z planem i nasza postać zostaje uwięziona wewnątrz Strefy przez tajemniczą siłę, określaną jako „Niestabilność”.

Graczowi szybko udaje się odnaleźć stare, zardzewiałe kombi i za pomocą radia odebrać sygnały od trójki naukowców, którzy wciąż przebywają na zamkniętym terenie. Chociaż początkowo wysiłki całej czwórki skupiają się na znalezieniu sposobu na ucieczkę z półwyspu, to szybko okazuje się, że gracz - a właściwie znaleziony przez niego samochód - mogą być kluczem do rozwiązania zagadki katastrofy, która wymusiła odgrodzenie całego regionu.

Z czasem auto staje się prawdziwym „centrum dowodzenia” z masą wskaźników podających najróżniejsze informacje (oraz ze stołem rzemieślnyczym w bagażniku).

Gaz do dechy

W grze naszym głównym celem będzie przemierzanie Strefy Wykluczenia w poszukiwaniu cennych surowców i wykonując misje fabularne zlecane nam przez łączących się przez radio naukowców. Z czasem rozbudowa bazy i postępy w historii pozwolą nam zapuszczać się coraz głębiej na teren półwyspu, aby zdobyć rzadsze składniki do konstrukcji przydatnych narzędzi i ulepszeń oraz odkrywać kolejne fragmenty okrywającej cały obszar tajemnicy.

Chociaż możemy poruszać się pieszo - i często będziemy to robić - to jednak centralnym punktem zabawy jest nasz poczciwy gruchot. Pozwala nie tylko na sprawne poruszanie się po mapie, ale także chroni nas przed przeciwnikami i innymi czynnikami zewnętrznymi, na które trafimy w czasie zabawy.

Musimy zatem przede wszystkim dbać o utrzymanie auta w dobrym stanie technicznym, a z czasem także ulepszanie go, instalując np. lepsze opancerzenie, dodatkowe pojemniki na wyposażenie i znajdywane surowce albo bardziej specjalistyczną maszynerię. Z czasem auto staje się czymś pomiędzy Ecto-1 z „Pogromców Duchów”, a Interceptorem z „Mad Maxa” i - oczywiście - odblokowując oraz dobierając różniące się parametrami części, możemy dostosować pojazd do preferowanego stylu gry.

Naprawa, modyfikowanie i personalizcja auta to główne czynności do wykonania w garażu. Pojazd możemy też ozdobić różnymi zawieszkami pod lusterko, figurkami na desce rozdzielczej i innymi gadżetami.

Sam model jazdy jest dosyć prosty, chociaż zawiera pewne elementy symulacyjne. Musimy ręcznie gasić i zapalać stacyjkę, załączyć hamulec postojowy, włączać światła albo wycieraczki. Auto z oponami drogowymi będzie się niesfornie ślizgać w trudnym terenie, a przebite koło znacząco utrudni manewrowanie samochodem. Pod tym względem gra wymusza na nas też podejmowanie małych, ale kluczowych decyzji. Przykładowo jeśli zostawimy auto „na gazie” i bez zaciągania hamulca sprawia, to w razie zagrożenie możemy szybciej odjechać, ale jednocześnie będziemy zużywać cenne paliwo, a na nierównym terenie pojazd może się stoczyć w dół zbocza.

Dość szybko w trakcie gry okazuje się, że znalezione auto jest tzw. Remnantem, czyli tylko pozornie zwyczajnym przedmiotem, który jednak posiada nadnaturalne właściwości. Sprawia to, że samochód z czasem zacznie wytwarzać osobliwości (ang. quirks), czyli niespodziewane zachowania niezależne od czynności gracza. Możemy je diagnozować i usuwać na specjalnym komputerze, który wymaga samodzielnego opisania objawów w formie programistycznej funkcji ze wskazaniem elementów samochodu i czynności, które wywołują osobliwość oraz jej efekt. Przykładowo: Jeśli-Bagażnik-Zamykamy-Wówczas-Klakson-Trąbi.

Zobacz na YouTube

O ile mapy, po których się poruszamy, pod względem rozkładu dróg i topologii terenu zawsze będą takie same, to przy każdym odwiedzeniu danej lokacji liczba i rozmieszczenie budynków oraz wraków pojazdów do złupienia, a także rodzaje, częstotliwość i miejsca występowania anomalii są całkowicie losowe. Dzięki temu twórcy mogli stworzyć ciekawe i realistyczne lokacje, jednocześnie za każdym razem oferując graczom inne doświadczenia.

Witajcie w Strefie Mroku

Kolejnym kluczowym filarem rozgrywki są oczywiście występujące w Strefie Wykluczenia anomalie. Większość z nich stanowi oczywiście zagrożenie, jeśli nie wiemy, jak sobie z nimi radzić, ale bywają też takie, które bardziej stanowią irytującą „przeszkodę”, a w rzadkich wypadkach bywają nawet pomocne np. poprzez automatyczną i „darmową” naprawę auta, jeśli tylko zaparkujemy na chwilę w ich pobliżu.

Pod tym względem tytuł nie stanowi klasycznego horroru, ponieważ to nie samo obcowanie z nadnaturalnymi dziwami podnosi nam ciśnienie, ale zamiast tego buduje wokół gracza ponurą i ciężką atmosferę. Przez to nawet podczas spokojnej wyprawy po zapasy na względnie bezpieczny teren mimowolnie cały czas staramy się mieć oczy z dookoła głowy. Innym razem najmniejszy szelest w krzakach sprawia, że instynktownie zaczynamy cofać się w stronę auta, a widząc gęstą mgłę, nie opuszcza nas wrażenie, że „coś tam się czai”.

Ruszające się manekiny, zrobione ze złomu „UFO”, tajemnicze artefakty i wyskakujące spod ziemi pylony elektryczne to tylko kilka z anomalii, z jakimi będziemy musieli się zmierzyć.

Uczucie wszechobecnej tajemnicy buduje także fakt, że chociaż możemy skanować napotykane anomalie za pomocą specjalnych gogli i potem dowiedzieć się o nich więcej w naszym leksykonie, to tytuł nie daje nam na tacy skondensowanych, encyklopedycznych danych na temat każdego zjawiska. Zamiast tego do każdego wpisu dołączone są naukowe notatki, zapisy rozmów albo relacje świadków, z których dopiero sami musimy wywnioskować, jak działa dana anomalia i jak się przed nią chronić.

Kwestie techniczne i poziom trudności

Na koniec warto też wspomnieć o optymalizacji tytułu. Ogrywając grę na PC, nie natrafiłem na bardzo poważne błędy. Tytuł działał w większości bez zarzutu i w dobrej płynności na komputerze spełniającym maksymalne wymagania sprzętowe. Jedynie podczas niektórych sesji z grą odpalanie stacyjki auta powodowało chwilowy spadek FPS do bardzo niskich wartości, jednak po chwili wszystko wracało do normy. Również jeden raz tytuł się całkowicie zawiesił, więc musiałem wymusić zamknięcie aplikacji kombinacją klawiszy Alt-F4 i uruchomić ponownie - na szczęście to było w garażu, więc nie straciłem postępu z wypadu.

Podsumowując, Pacific Drive oferuje ciekawe spojrzenie na gatunek gier survivalowych i rouge-lite. Skupienie rozgrywki wokół auta sprawia, że maszyna w oczach gracza staje się drugim głównym bohaterem produkcji, momentami może nawet ważniejszym od samego protagonisty. Z kolei szczątkowe informacje, udzielane nam przez znajdywanie notatek, skanowanie zjawisk nadprzyrodzonych na własną rękę oraz mimowolnie przysłuchiwanie się kłótniom naukowców po drugiej stronie radia, sprawiają, że chce się lepiej poznawać tajemnice półwyspu Olympic.

Zarządzanie ekwipunkiem staje się kluczowe do przetrwania. Nie tylko pozwala zabrać więcej łupów, a także wśród kilku pojemników szybko znaleźć narzędzie, którego akurat potrzebujemy - gra domyślnie nie pauzuje się, kiedy jesteśmy na ekranie inwentaża.

Dodatkowo twórcy dorzucili do gry bardzo użyteczną mechanikę - tytuł nie posiada klasycznych poziomów trudności, a zamiast tego w ustawieniach rozgrywki i dostępności możemy dowolnie spersonalizować zabawę według naszych preferencji. Od różnego poziomu kar za śmierć postaci, poprzez ułatwienia w postaci niewyczerpującego się akumulatora czy jaśniejszej nocy, aż po przełączanie obsługi auta ze skrótów klawiszowych na ręczne manipulowanie wajchami i wiele więcej. Wszystko to sprawia, że tak naprawdę sami decydujemy o doświadczeniach, jakie będziemy mieć z grą i tytuł może być jednakowo bardzo wymagający dla weteranów, jak i idealny na początek dla osób nieobeznanych z gatunkiem.

Opcji jest naprawdę mnóstwo, a tytuł w żaden sposób nie ogranicza nas przed np. wyłączeniem tylko jednego konkretnego elementu rozgrywki, który nas irytował, albo powodował, że rozgrywka była niekomfortowa. Zdecydowanie polecam Pacific Drive każdemu, kto wychował się na surrealistycznych produkcjach pokroju „Miasteczka Twin Peaks”, albo lubi produkcje z rozbudowanymi modyfikacjami pojazdu, ale np. poszukuje czegoś odmiennego od gier wyścigowych.

Do wyboru, do koloru.

Osobiście chciałbym jedynie, żeby twórcy w kolejnych aktualizacjach dodali może nowe modele pojazdu do wyboru. Oprócz standardowego kombi moglibyśmy np. klasycznego „muscle cara”, rozwijającego większe prędkości i mającego lepszą bazową wytrzymałość, ale za to z mniejszym bagażnikiem, albo półciężarówkę z ogromnym zapasem miejsca na pace, ale o kiepskiej zwrotności i osiągach.

Jednak nawet z jednym modelem auta tytuł oferuje wciągającą zabawę na długie godziny, a dostępność kilku odrębnych slotów na zapis gry pozwala dowolnie eksperymentować z ustawieniami rozgrywki i konfiguracją pojazdu. Dodatkową zaletą produkcji jest bardzo atrakcyjna - jak na standardy najnowszych premier - cena, co tym bardziej zachęca do wypróbowania dzieła studia Ironwood samemu.

Ocena: 9/10

Plusy:
+ Wciągająca i satysfakcjonująca pętla rozgrywki
+ Dużo opcji personalizacji pojazdu
+ Paranormalna tajemnica świata gry, którą chce się odkrywać
+ Horror przyprawiający o ciarki nie wyskakującymi „straszakami”, ale ciągłym uczuciem zagrożenia i obcowania z nieznanym
+ Możliwość dokładnego dostosowania rozgrywki i poziomu trudności do własnych preferencji
+ Atrakcyjna, stosunkowo niska cena na wszystkich platformach
Minusy:
- Lekkie problemy w optymalizacji
- Brak polskiej wersji językowej

Recenzja gry została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.

Zobacz także