Papers, Please - Recenzja
„Proszę przygotować dokumenty do kontroli.”
W grze Papers, please przyjmujemy rolę bohatera ludu, walczącego z przemytnikami, terrorystami i oszustami. Dzielnego przodownika pracy, który dzień w dzień poświęca się, by bronić granic Arstotzki przed zagrożeniami z zewnątrz. Wcielamy się w urzędnika kontroli granicznej.
Siedząc w niewielkiej budce obsługujemy podróżnych, chcących przekroczyć granicę naszego kraju. Każdy z petentów musi przedstawić zestaw dokumentów, a naszym zadaniem jest ustalenie, czy papiery są prawdziwe i kompletne.
Początkowo do sprawdzenia mamy niewielką ilość danych, takich jak zdjęcie, data ważności paszportu czy miasto, w którym go wystawiono. Stopniowo jednak formalne wymagania rosną, a czasu na sprawdzenie dokumentów nie przybywa.
Znajdowanie niezgodności zazwyczaj nie jest zbyt trudne. Twórcy postarali się, by różnice w imionach, zdjęciach czy numerach seryjnych były oczywiste na pierwszy rzut oka, wyzwanie stanowi jednak liczba szczegółów, jakie musimy sprawdzić. Dodatkowo, wszystkie dokumenty i elementy wyposażenia obsługujemy początkowo tylko za pomocą myszy, przez co zaglądanie co chwila do instrukcji, by podejrzeć nazwy miast i wykrój pieczątek na dokumentach kosztuje cenne sekundy.
Nasz bohater utrzymuje pięcioosobową rodzinę. Jeśli nie przyniesiemy do domu dość pieniędzy, by opłacić czynsz i pokryć koszty wyżywienia, jej członkowie zaczną chorować, głodować, a nawet umierać. Mimo że o ich stanie informują nas wyłącznie proste, tekstowe komunikaty, ciężko nie czuć smutku, gdy odejdzie nasz syn lub żona.
„Mimo prostej konstrukcji rozgrywki, Papers, please nie jest grą liniową.”
Próbujący przekroczyć granicę nie nadążają czasem za formalnymi wymaganiami, jakie narzucają nam władze, przez co niejednokrotnie przedstawiają nam nieważne lub wycofane dokumenty. Zdarza się, że z ciężkim sercem odmawiamy przekroczenia granicy osobie, która próbuje uciec przed represjami w swoim kraju.
Część wydarzeń jest w pełni oskryptowana - ataki terrorystów w pierwszych dniach naszej pracy dokonywane są przez ludzi, którzy całkowicie legalnie przekroczyli granicę i to za ich sprawą musimy sprawdzać coraz większe ilości dokumentów. Inne, drobniejsze zdarzenia zachodzą kompletnie losowo, dzięki czemu podchodząc kilkukrotnie do tego samego dnia pracy spotykamy różnych ludzi i różne błędy w dokumentach.
Mimo prostej konstrukcji rozgrywki, Papers, please nie jest grą liniową. Od decyzji, jakie podejmiemy podczas spotkań z władzami i przedstawicielami podziemnych organizacji zależy, jak potoczą się losy naszego bohatera i jego kraju. Rewolucjoniści, którzy próbują przekroczyć granice Arstotzki gotowi są sporo zapłacić, za otwarcie drogi ich agentom, jednak decydując się pomagać wrogom narodu, stajemy się współodpowiedzialni za ich działania.
Twórcy bardzo dobrze zarysowali klimat fikcyjnej, sowieckiej republiki, w jakiej rozgrywa się akcja. Dialogi, prosta oprawa dźwiękowa i graficzna doskonale ilustrują atmosferę niechęci i podejrzliwości wobec obcokrajowców. Trzeszczące głośniki i zachrypnięte głosy doskonale komponują się z szarym światem, jaki możemy oglądać z okna naszej budki.
Na pierwszy rzut oka Papers, please może wydawać się nieciekawy i brzydki, jednak już po kilku minutach spędzonych na kontrolowaniu dokumentów jasne staje się, że każdy element został starannie przemyślany. W ważącej zaledwie kilkadziesiąt megabajtów grze, studiu 3909 udało się zawrzeć ciekawą historię, doskonały klimat i będącą wyzwaniem rozgrywkę. Trudno oczekiwać więcej.